Reklama

Nieznośna lekkość tweeta. Ile można gapić się w ten komputer? (11)

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2014, 14:49 • 2 min czytania 0 komentarzy

Futbol ma się dobrze. Nowe technologie – również. Pisałem niedawno, że to pierwszy mundial ery twittera, ale nie spodziewałem się, że sam tak mocno wsiąknę w ten internetowy jarmark. Do tej pory dziwiłem się ludziom, którzy podczas meczu dłubią w telefonach i przekrzykują się w dyskusjach na 140 znaków. Zastanawiałem się: po co? Teraz sam rzucam tweety o odlocie Karola Strasburgera w Studio Plaża i dzielnych Kostarykanach, którzy dwa dni temu zagrali z Włochami w Dziadka.

Nieznośna lekkość tweeta. Ile można gapić się w ten komputer? (11)

Anatomia wzlotu i upadku. Zerkam przez ramię na tytuł w tramwaju i myślę, że to kolejny tekst o tiki-tace, a to tylko Tele Tydzień i historia Agnieszki Kotulanki. Oczywiście tweetuje. Piszę z miasta. Piszę od dentysty. Ostatnio najczęściej wrzucam tweety sprzed telewizora, co lekko zaczyna mnie niepokoić. Jak ktoś po meczu Argentyny pyta mnie jak grał Rojo, odpowiadam: nie wiem. Nie wiem, bo gapiłem się w komputer. Przewijałem timeline. Bawiłem się w głupkowate komentarze.

Co śmieszne, moi kumple po fachu też nie wiedzą. Wsiąkli tak samo. To straszne, kiedy mecz rozpada ci się na kilka kawałków. Niby oglądasz, ale połowę czasu twoje myśli są gdzieś indziej. Próbujesz to wszystko poskładać w całość, tylko jak? Strasznie dużo rzeczy umyka. No, ale coś za coś. Twitter to mnóstwo cennych informacji, zbiór krótkich opinii, ale niestety, meczu z nim dokładnie nie obejrzysz.

Oczywiście nie zawsze tak jest. Z uwagą spoglądam na Francuzów i Holendrów. Kilka hitowych meczów pamiętam do tego stopnia, że mógłbym z głowy wymienić składy i wystawić noty. Ale są spotkania, które wyraźnie przetweetowałem. Pisałem o morsie z Youtube’a napieprzającym brzuszki zamiast skupić się, jak podaje Mueller.

To choroba naszych czasów. Chcemy robić pięć rzeczy naraz. Oglądać mecz. Przeglądać transfermarkt. Pisać na Twitterze i jeszcze raz na jakiś czas zajrzeć do WhoScored, bo akurat w tej chwili mamy ochotę na statystyki Khediry. Pewnie jeszcze kilka lat i powstaną specjalne telewizory, że na jednym ekranie oglądasz mecz, a na drugim przeglądasz procenty i liczby, piszesz te wszystkie dziwne rzeczy.

Reklama

Może, ale lepiej nie…

Najfajniejsze mecze to były te z pozycji dywanu, metr przed telewizorem. Koniec lat 90., kiedy Zizou biegał w nisko opuszczonych getrach, a ja miałem gdzieś statystyki z cyklu: do kogo podawał, jaki procent podań zanotował, w jakich strefach się poruszał. To tylko dodatek. Fetysz taktycznych znawców, których w trakcie mundialu jakby trochę więcej i już nawet trenera Chile zaczynają pouczać. Nie moja bajka. Dziś mecze bez Twittera.

Bo ile można gapić się w ten komputer?

PAWEŁ GRABOWSKI

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...