Reklama

Kennedy, Norris, Lincoln… i Brooks. Nowy bohater Amerykanów wysyła Ghanę do domu

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2014, 02:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

John Brooks na prezydenta! Też jest czarnoskóry, a lepszy niż Obama – mignęło nam na Twitterze. Jego profil w Wikipedii? „Po strzeleniu bramki z Ghaną, jego nazwisko wymieniane jest w jednym szeregu z Johnem F Kennedy’m, Chuckiem Norrisem i Abe Lincolnem jako bohaterów USA”. No tak, bo bohaterem Amerykanów został właśnie niejaki Brooks: 21-letni piłkarz Herthy, urodzony w Berlinie, a w drużynie narodowej – wciąż no name. A od teraz gość, który zdobył pierwszego gola w mundialowej historii USA jako rezerwowy. I to gola, który ma duże znaczenie dla dalszych losów w grupie G.

Kennedy, Norris, Lincoln… i Brooks. Nowy bohater Amerykanów wysyła Ghanę do domu

Dziś Amerykanie sporo będą mówili o tym, co wydarzyło się po raz pierwszy. Bo tych rzeczy było kilka, począwszy od najszybszej bramki na tym turnieju. Numer pięć, jeśli chodzi o czas, w historii mistrzostw świata. Zaczęło się więc z wysokiego C i z grubej rury, tak jak i mocnym akcentem kończyli w niedzielę Szwajcarzy. Podopieczni trenera Appiaha jeszcze myślami byli gdzie indziej, jeszcze siedzieli w szatni i dopiero chcieli zacząć grać. A Amerykanie już grali – jedno podanie, drugie, trzecie, wszystko w niezłym tempie, z wykorzystaniem Clinta Dempseya. Odpowiednia szybkość biegu, imponujące przyjęcie, prosty zwód i niezła precyzja. Tak, żeby bramkarzowi (chyba trochę nieprzygotowanemu, co?) nie dać szans.

<script><iframe class=”vine-embed” src=”https://vine.co/v/MIjZnDUxrv6/embed/simple” width=”600″ height=”600″ frameborder=”0″></iframe><script async src=”//platform.vine.co/static/scripts/embed.js” charset=”utf-8″></script>

Juergen Klinsmann nie mógł sobie wymarzyć lepszego otwarcia. Nie mógł też wymyślić lepszej reakcji swoich podopiecznych na moment kryzysowy.

Wspomnieliśmy o Szwajcarach… Amerykanie skończyli tak samo, jak oni: jeszcze jeden zryw, jeszcze jedna próba, walka do ostatniej minuty i może się opłaci. Jednak na tym happy-endzie podobieństwa się kończą. Klinsi świętuje zwycięstwo, może podkreślać tę ambicję do samego końca, tylko że – bądźmy szczerzy – z gry to oni na ten wynik nie zasłużyli. Byli gorsi. Szybki gol ustawił im mecz, a przede wszystkim pozwolił ustawić się im. To znaczy, autobusem. W bramce. I nikt nam nie wmówi, że było inaczej.

Reklama

Kiedy autobus przestawał wytrzymywać, Ghana próbowała coraz mocniej – już z wprowadzonym Boatengiem i Essienem. I wcisnęła w sposób wyjątkowy, bo po dynamicznym rozegraniu, piętce Gyana i wykończeniu „fałszem” Ayewa. Wszelkie liczby wskazywały na to, że Ghańczycy pójdą za ciosem.

Strzały: 17-6
Posiadanie piłki: 59-41 proc.

Nie, to nie przypadek. Ghana pokazała, że ma silną drużynę, że ma spory potencjał, ale nie do końca potrafi go wykorzystać. Jak mieli piłkę to czasem nie wiedzieli, jak stworzyć sobie sytuacje. Jak już te sytuacje mieli, to nie potrafili ich wykorzystać… Zabójcza była dla nich ta 29. sekunda. Potem długo nie mogli się odkręcić. Kto wie, czy właśnie tym zbyt późnym wyjściem z szatni – przy meczach z Portugalią i Niemcami – nie zarezerwowali sobie biletów powrotnych.

 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...