Tekst czytelnika: Multiliga? Tyko z nazwy…

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2014, 11:06 • 3 min czytania

Na ten moment sympatyzujący w większym bądź mniejszym stopniu z polskim futbolem czekają cały sezon, podobnie jak na charakterystyczny gong, który informuje, że na jednym z ośmiu stadionów Ekstraklasy właśnie padła bramka. Technicznie? Majsterszstyk. Sześć godzin transmisji na absolutnie najwyższym światowym poziomie, zupełnie nieadekwatnym do tego, który prezentują pierwszoplanowi bohaterowie programu biegający po boiskach. Fenomenalny duet prowadzących w osobie Andrzeja Twarowskiego i Tomasza Smokowskiego, wywiady przed, po i w trakcie spotkania, komentarze, analizy… Oprawa ostatnich chwil sezonu i otoczka wytworzona przez Canal+ godna jest emocji, jakie zwykle gwarantuje nam finisz Ekstraklasy. Kibice nie zostawili jednak na Multilidze suchej nitki, wrzucając do pięknego ogródka nie mały kamyczek, ale ogromny głaz. Zupełnie zasłużenie.
Ci z kibiców, którzy nie śledzą z zapartym tchem każdej sekundy piłki w ekstraklasowym wydaniu mówią, że gdyby zamiast normalnej serii gier pokazywano wszystkie osiem spotkań tak, jak robi się to w ostatnich kolejkach sezonu, to nie opuściliby żadnej z nich. Dla bardziej zaangażowanych w lokalny futbol fanatyków wymarzoną opcją na weekend jest mecz ukochanej drużyny plus pozostałe siedem pojedynków „spakowanych” w 90 multiligowych minut. Nawet dłużący się w nieskończoność film pokazany w okrojonej wersji może się zamienić w pełne zwrotów akcji dobre kino. Właśnie tak działa Multiliga. Kiedy przez blisko dwie godziny oglądasz piłkarzokopaczy prawie zawsze uśmiechniętych, bo przed chwilą rozbrzmiał multiligowy gong, a niemal każda pokazywana na ekranie akcja kończy się bramką, to nawet dla największych przeciwników polskiej kopanej Ekstraklasa jest do przełknięcia. Szkoda tylko, że przy świetnej oprawie, wykonaniu czy nowinkach technicznych zawodzi to, co powinno być postawą – logika i zdrowy rozsądek.

Tekst czytelnika: Multiliga? Tyko z nazwy…
Reklama

Cztery najciekawsze spotkania pokażemy oddzielnie, a w Multilidze skupimy się na… właśnie tych czterech spotkaniach! – mniej więcej taki tok rozumowania przyjęli panowie z Canalu, co kibiców, których mecze z udziałem ich drużyn nie były trasmitowane na żywo, doprowadzało do szewskiej pasji. Odfajkować pół minuty w Szczecinie, kilkadziesiąt sekund w Bydgoszczy i można było się skupić w całości na starciach, które równolegle pokazywane były na rodzimych stacjach grupy Canal+.

Zatrważające, biorąc pod uwagę fakt, że przecież kibice Wisły, Podbeskidzia, Legii, Zagłębia i innych klubów, które można było zobaczyć na nSport czy Canal+Family z pewnością nie byli zainteresowani dziewięcioma kwadracikami w Mulitidze, tylko poczynaniami swoich pupili. Tomasz Smokowski z rozbrajającym uśmiechem co rusz przenosił się a to do Krakowa, a to do Kielc, zaś fani Pogoni, Ruchu, Widzewa czy Zawiszy zadowolić się musieli malutkim kwadracikiem przez kilka sekund przejścia z jednego równolegle pokazywanego meczu na drugi.

Reklama

O ile jestem w stanie zrozumieć przedmeczowe studio poświęcone najważniejszym meczom kolejki, to już nierównego traktowania poszczególnych starć w czasie ich trwania kompletnie nie. Jeśli Multiliga ma być w takiej formie, jak obecnie, to psim obowiązkiem platformy nc+ jest wywiązanie z umowy, która gwarantować miała zobaczenie wszystkich meczów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Szczególnie, jeśli mówimy o ostatnich, nierzadko decydujących i przełomowych dla danego klubu meczach. Jeżeli możliwości techniczne nie pozwalają na pokazanie wszystkich ośmiu spotkań, to plansza z obrazkami z czterech nietransmitowanych meczów nie byłaby głupim rozwiązaniem. Nawet bez komentarza – zwykły ekran podzielony na cztery części. Przy tych wszystkich cudach, jakimi raczą nas podczas Multiligi, takie rozwiązanie powinno być łatwiejsze, niż strzelenie gola Michałowi Gliwie. W innym wypadku zamiast Multiligi mamy wielką Multilipę.

BARTEK STAŁƒDO

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama