Wspomnienie o Hillsborough wciąż żywe

redakcja

Autor:redakcja

12 kwietnia 2014, 10:10 • 6 min czytania

15 kwietnia minie dokładnie 25 lat od tragedii na stadionie Hillsborough w Sheffield, w której zginęło 96 kibiców Liverpoolu. Aby uczcić pamięć zmarłych, angielska FA postanowiła opóźnić rozpoczęcie wszystkich meczów w swoich ligach – od Premier League aż po rozgrywki Conference – o równe siedem minut. To właśnie po sześciu minutach od rozpoczęcia półfinałowego meczu w ramach FA Cup w 1989 roku pomiędzy Nottingham Forest, a Liverpoolem doszło do zdarzeń, których reperkusje odczuwalne są do dzisiaj nie tylko w piłkarskim świecie, ale i w całej Anglii. FA poszła krok dalej – podczas obu tegorocznych półfinałowych spotkań Pucharu Anglii pozostawionych zostanie 96 pustych krzesełek, a piłkarze nosić będą czarne opaski na ramieniu z tym samym numerem, upamiętniającym liczbę tragicznie zmarłych fanów. Każde spotkanie zostanie oczywiście poprzedzone minutą ciszy.
Jest w Liverpoolu coś tragicznego, swoisty pierwiastek mający wiele wspólnego z esencją angielskiej piłki i jej tragediami, nierozerwalnie tkwiącymi aż do dzisiaj w mentalności Anglików. FC Liverpool jest czerwony – tak samo jak krew, która na zawsze znaczyć będzie historię klubu z Anfield. To właśnie genialne pokolenie Rusha, Sounessa, Hansena i Neala było świadkami zdarzeń na Heysel i Hillsborough, kiedy stadiony stały się zbiorowymi mogiłami,  a ci, którzy to widzieli na żywo – przerażonymi świadkami tamtych tragicznych zdarzeń. Pełna sukcesów i radości historia “The Reds” przeplatana jest momentami katastrofy oraz smutku. Smutku takiego jak ten, który malował się na roztrzęsionej twarzy Kenny´ego Dalglisha 15 kwietnia 1989 roku na stadionie Hillsborough w Sheffield. “Król Kenny”, który po raz trzeci uczestniczył w tego typu wydarzeniach (oprócz Heysel był świadkiem, gdy na Ibrox Park zginęło 66 kibiców), nie próbował kryć nawet wzruszenia:

Wspomnienie o Hillsborough wciąż żywe
Reklama

- Nie wiem, na ile pogrzebów poszedłem. Pamiętam tylko, że jednego dnia z Mariną byliśmy na czterech. Między ceremoniami eskortowała nas policja. Wszystkie pogrzeby były niezwykle przygnębiające. Wszystkie rodziny pogrążone w żałobie po stracie najbliższych. W kościołach msza zazwyczaj kończyła się odśpiewaniem “You´ll Never Walk Alone”. Ja jednak nie byłem w stanie nic śpiewać, ponieważ byłem tak przygnębiony i wzruszony. Nie było siły, żebym wykrztusił z siebie choć jedno słowo. Ja tam po prostu stałem oszołomiony, próbując zrozumieć, co się przydarzyło temu klubowi i ludziom, których podziwiałem. Rodziny bardzo doceniały to, że piłkarze przychodzili na ceremonię pochówku. Jeśli mieli ulubionego piłkarza, to Noel White robił wszystko, by ten zawodnik stawił się na pogrzebie. Ostatni pogrzeb, na który poszedłem, był równie przygnębiający jak ten pierwszy. Nie przyzwyczaiłem się do smutku. Każdy pogrzeb bardzo mnie dotykał, ponieważ zawsze rodzina pogrążona w żałobie żegnała kogoś, z kim dzieliła życie i kogo kochała. Za każdym razem rozmyślałem, co bym zrobił, gdyby to dotknęło moją rodzinę. To było uczucie z rodzaju “masz, na miłość boską, weź mnie”. Temat śmierci jest dla mnie niezwykle trudny. Jeśli rozmowa zejdzie w tym kierunku, od razu próbuję zmienić temat lub wychodzę.

Jak zatem doszło do tragedii na Hillsborough?

Reklama

Półfinałowy mecz FA Cup w 1989 roku rozpoczął się jak każde piłkarskie widowisko, zwłaszcza w Anglii – śpiewami i gorącym, żywiołowym dopingiem. Nie minęło jednak nawet sześć minut, kiedy piłkarzy biegających po boisku zaczęły dobiegać dziwne odgłosy. W wyniku fatalnej wręcz organizacji spotkania oraz złego zachowania policji fani Liverpoolu z powodu zbyt małej liczby miejsc zaczęli tratować się nawzajem, przygnieceni do metalowego płotu. Jęki umierających ludzi opanowały stadion, powodując panikę. Mecz przerwano o 15:06, a na pamiątkę tego feralnego dnia zegar na stadionie w Sheffield po dziś dzień wskazuje właśnie tę godzinę. Na stadionie zginęło aż 96 kibiców Liverpoolu. Najmłodszy z nich, Jon Paul Gilhooley, miał jedynie dziesięć lat. Był kuzynem obecnego kapitana oraz legendy “The Reds”, Stevena Gerarrda. Do dzisiaj świadkom tamtych chwil cisną się na twarz łzy, gdy próbują o tym mówić.

Rodziny ofiar oraz sam klub przez laty starały się dociec, dlaczego umorzono śledztwo w sprawie tragedii oraz dlaczego policja nie przyznała się do ewidentnych, kardynalnych wręcz błędów. Dopiero w 2012 roku rząd Davida Camerona oznajmił, iż specjaliści przyjrzą się jeszcze raz tragedii w Sheffield. Wyniki były zaskakujące dla opinii publicznej, za to oczywiste, a zarazem przyjęte z ulgą przez środowisko piłkarskie oraz to związane z samym miastem Liverpool oraz klubem. Raport wykazał, że do tragedii doszło wskutek niefrasobliwości oraz uchybień, jakich dopuścili się przedstawiciele angielskiej policji. Przez lata popularna była akcja “Justice for the 96″, w której ludzie domagali się zadośćuczynienia dla 96 ofiar tamtych zdarzeń, których rodziny musiały czekać aż 23 lata, aby sprawiedliwości stało się zadość i przywrócono należną cześć i dobre imię ich zmarłym krewnym.

Jest to jedna z ciemnych kart rządów zmarłej przed rokiem Margaret Thatcher. Do dziś mówi się, iż jej polityka gardziła środowiskiem kibiców i dopuszczała pewne nadużycia względem nich oraz akceptowała nieoficjalne środki stosowane przez policję. Sprawy te nie zostały do końca wyjaśnione i nie wiadomo, czy sama Thatcher nie została wprowadzona w błąd przez policję i ochronę. Summa summarum, zamieciono pod dywan całe dochodzenie w sprawie Hillsborough. Wydarzenia te, mimo fatalnego zachowania zarówno rządu, jak i policji (w czasie meczu i po nim), doprowadziły do poważnych reperkusji, które raz na zawsze miały zmienić oblicze angielskiej piłki nożnej, a także dać impuls do zmian, tak potrzebny ludziom w Anglii. Margaret  Thatcher zleciła opracowanie raportu tamtych zdarzeń.

Peter Taylor na polecenie â€œŁ»elaznej Damy” opublikował 188 stron raportu, w którym zawarł przyczyny tragedii na Hillsborough, ale nie to było najważniejsze. Lord Taylor dał wskazówki, jak w przyszłości unikać tego typu katastrof. Jego praca stała się kamieniem milowym w powstaniu Premier League, jaką znamy dzisiaj. Swój raport Taylor opublikował w sierpniu 1989 roku, a jego finalna wersja ujrzała światło dzienne w styczniu 1990 roku. Raport obnażył wręcz stadionowe zwyczaje, ubogą infrastrukturę klubów, fatalną organizację meczów na stadionach oraz całych rozgrywek piłkarskich w Anglii. Był to impuls, który zapoczątkował prawdziwą lawinę zmian w angielskim futbolu. Raport Taylora doskonale uchwycił całe zło, którego symbolami stały się m. in. Heysel i Hillsborough.

Blisko dwa lata temu ukazał się bardzo emocjonalny wywiad, którego udzielił Steven Gerrard. Tragedia Gerrarda jest podwójna – po pierwsze musi wypowiadać się na temat Hillsborough w imieniu klubu jako jego żywa legenda, kapitan oraz ambasador, ale co ważniejsze, jest jednym z ludzi których ta tragedia bezpośrednio dotknęła. Oto, w jaki sposób wspomina swojego kuzyna: „Kibic Liverpoolu, taki jak ja. Mały chłopiec, kochający piłkę, kopiący ją przez cały dzień na ulicach miasta… Taki sam jak ja, tyle, że rok starszy…”. Steven Gerrard nigdy nie przeczytał niezależnego raportu z tamtych zdarzeń, ale nie ma wątpliwości, że nie było to zwyczajne dochodzenie i na siłę starano się zrzucić odpowiedzialność za tamtą katastrofę na Bogu ducha winnych kibiców.

Steve wiedział jednak, że ciała zmarłych przebadano na obecność alkoholu, w tym… jego 10-letniego kuzyna. Mówiąc o tym, zwiesił głowę, a jego głoś zaczął się trząść: „Dlatego właśnie nie chcę tego czytać, to zbyt trudne dla mojej rodziny, ale i dla wszystkich rodzin zmarłych. Gazety i telewizja trąbią o tym na okrągło, to przywołuje te wszystkie złe wspomnienia…”. Także gniew. Gerrard dodaje: „Każdy chce, aby winni tamtych zdarzeń zostali ukarani. Jeśli są ludzie odpowiedzialni za tamtą tragedię, powinni ponieść karę”. Premier League zbliża się do końca rozgrywek, a Liverpool walczy o pierwsze zwycięstwo w lidze od 24 lat. Czy byłoby coś piękniejszego niż odzyskanie mistrzostwa w 25 rocznicę tragedii na Hillsborough? Gotowy scenariusz na film.

KUBA MACHOWINA

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama