Reklama

„Chciałbym, by Zieliński poszedł drogą Sancheza, a Pawłowski Handanovicia”

redakcja

Autor:redakcja

23 października 2013, 17:37 • 5 min czytania 0 komentarzy

W polskim futbolu jest słabo znany, w Skandynawii uchodzi za jednego z najlepszych menedżerów. Patrick Mork reprezentuje jednak dwóch naszych piłkarzy, Piotra Zielińskiego i Wojciecha Pawłowskiego. O tej współpracy, a także o planach na przyszłość Mork opowiedział w rozmowie z Weszło.
Po tym, jak wytransferował pan do Udinese Zielińskiego i Pawłowskiego, jedna z polskich gazet nazwała pana nowym królem agentów piłkarskich w Polsce. Coś się od tamtego czasu zmieniło? Przejął pan jakichś nowych piłkarzy?
Nie miałem czasu na pracę z kolejnymi, bo przez ostatnie pół roku byłem bardzo zajęty innymi zawodnikami. Sam też jakoś o to nie zabiegałem. Jestem agentem od 27 lat, a mój teść, Bogdan Maślanka, jest byłym piłkarzem i trenerem, który wyjechał z rodziną do Szwecji. Dzięki niemu poznawałem pierwszych polskich piłkarzy, a mój pierwszy wielki transfer to Dariusz Kubicki, wtedy kapitan reprezentacji, w 1991 do Aston Villi. Potem pobiłem też rekord transferowy, sprzedając Łukasza Fabiańskiego do Arsenalu. Wiele lat temu pomagałem także innym Polakom wyjechać do Szwecji. Mówię tu o Kubisztalu, Piekarczyku, Skrobowskim… Ale to było dawno, w latach 90. Dzisiaj prowadzę największą w agencję menedżerską w Skandynawii. W młodzieżowej reprezentacji Szwecji mam ośmiu-dziewięciu piłkarzy, a sporo czasu poświęcam też Afryce. To wszystko mocno mnie pochłania, ale nie wykluczam, że w przyszłości zacznę współpracować z kimś z Polski. Na razie skupiam się na zrobieniu z Pawłowskiego i Zielińskiego „big players”. Potem zobaczymy.

Zieliński – takie zdanie przeczytałem – to jeden z największych talentów, jakie pan reprezentował?
Myślę, że będzie najlepszym piłkarzem, z jakim pracowałem. A wiem, co mówię, bo reprezentowałem Sulleya Muntariego, Mickaela Essiena, Kwadwe Asamoaha i wielu topowych szwedzkich zawodników. Zieliński na swojej pozycji będzie jednym z najlepszych piłkarzy w Europie.

Ostatnio nie wiedzie mu się najlepiej.
To prawda, ale rozmawiam z Gino Pozzo, właścicielem Udinese w każdym tygodniu. Co tydzień pytam go, co się dzieje, bo to niedobrze, że Zieliński nie gra i coś trzeba z tym zrobić. Problem polega na tym, że Udinese liczyło w tym sezonie na grę w Europie, zbudowało szeroki skład, a została im sama liga włoska. Teraz będą musieli odchudzić kadrę i pozwolić odejść kilku piłkarzom. Wtedy Piotr powinien więcej grać.

Liczy pan, że przeprowadzą te transfery zimą?
Tak. Ale w Zielińskim podoba mi się, że to wspaniała osobowość. Od kiedy rozpocząłem z nim współpracę, zauważyłem, że skupia się wyłącznie na piłce. Nie powiedziałby pan, że to gwiazda futbolu. Nie interesuje go luksus. Nawet dzisiaj czasem go pytam: „Piotr, nie jesteś zadowolony, że nie grasz?”. „Nie, spokojnie, czekam na szansę, nie ma problemu”. Ale ja ten problem widzę, bo nie rozumiem, dlaczego po poprzednim, bardzo dobrym sezonie stracił teraz miejsce. Cóż, liczę, że od stycznia sytuacja się zmieni.

Co jeśli się nie zmieni? Jeśli nie sprzedadzą piłkarzy? Zabierze go pan na wypożyczenie do Watford, jak sugerowały media?
Lecę do Udine na początku w listopadzie, spotkam się z Pozzo i Zielińskim, i porozmawiamy o różnych możliwościach. Nie chcę spekulować. Udinese to najlepsza piłkarska szkoła dla młodych piłkarzy w Europie. Robią z dzieciaków super gwiazdy. Zieliński doskonale mówi po włosku, świetnie się odnajduje w Udine i moim zdaniem, ten klub pozwoli mu wskoczyć na wyższy level. A to powinien już być wielki europejski klub. Ale nie spekulujmy, przed styczniem i tak nigdzie nie odejdzie.

Reklama

A jak podchodził pan do tych plotek o zainteresowaniu Manchesteru City czy Juventusu?
Wiem, że kluby tej klasy go obserwują, ale znam się z Pozzo od 15 lat i wiem, że woli sprzedawać piłkarzy, gdy osiągną bardzo wysoki poziom, a nie, kiedy uchodzą wyłącznie za talenty. Myślę, że kariera Zielińskiego potoczy się, jak w przypadku Alexisa Sancheza. Kiedy był gotowy na Barcelonę, odszedł, a w grę wchodziły wielkie pieniądze. Nie ma sensu sprzedawać Piotra, zanim stanie się podstawowym piłkarzem Udinese. Dla mnie to unikalny, rzadko spotykany zawodnik, co widać w reprezentacji. Zdziwię się, jeśli pojawią się w waszym kraju lepsi. Od razu sprawdził się w drużynie narodowej i w Serie A.

W przeciwieństwie do Wojciecha Pawłowskiego. Co się dzieje z tym chłopakiem?
Ta sytuacja przyprawia mnie o ból głowy… Wojtek pojechał do Latiny, żeby grać co tydzień, ale wie pan, jaki jest problem z bramkarzami? Ł»e żadna drużyna nie chce młodego, woli doświadczonych. Ale Udinese bardzo wierzy w Pawłowskiego. Zawsze mi powtarzają, że Handanović był w dokładnie takiej samej sytuacji. Najpierw poszedł na wypożyczenie do Serie B, gdzie też siedział na ławce, a potem się wybił. Wszystkich frustruje sytuacja Pawłowskiego, ale mogę tylko mu mówić, że do stycznia nigdzie się nie ruszy. Niech do tego czasu daje z siebie sto procent, spotkamy się za kilka tygodni i powiedziałem mu, że wtedy chcę go zobaczyć na boisku. Ma jeszcze trochę czasu.

Jeśli nie wywalczy miejsca do stycznia, poszuka mu pan nowego klubu czy będzie chciał, by wrócił do Udinese?
Na pewno będą różne opcje, ale chyba nie ma sensu, żeby spędził cały sezon w Serie B na ławce jako zmiennik doświadczonego bramkarza. Poczekajmy. Udinese zawsze mnie uspokaja: „Spokojnie, pozwól mu pracować”. Nie rozmawialiśmy o szczegółach, skupiamy się na każdym kolejnym tygodniu.

W polskiej Ekstraklasie ma pan dwóch piłkarzy – Kebbę Ceesaya i Kaspra Hamalainena. Ciężko przekonać tego typu zawodników do wyjazdu do naszej ligi?
Początek mieli bardzo dobry, ale… Skandynawowie przechodzący do Polski jako główny cel stawiają sobie wyjazd do silniejszej ligi, np. do Niemiec. W waszej piłce nie ma aż takich pieniędzy, że Szwed od razu powie: „jadę!”. Muszą wyczuć perspektywę sportowego awansu. Jeśli Kasper wyjedzie do Bundesligi, to zdecydowanie zwiększy szanse na przekonanie Skandydawów do Ekstraklasy.

Planował pan też ściągnięcie supergwiazdy z Afryki do Lecha. Coś ruszyło? Jakieś konkrety?
Mam dobre relacje z Piotrem Rutkowskim, to mój przyjaciel, ale zawsze powtarza mi, że ich polityka transferowa skupia się na Europejczykach. Nie ściągnę im Afrykańczyka, skoro nie chcą takich piłkarzy. Ale zawsze staram się przekonywać Rutkowskiego, że skoro Szwedzi sprowadzają stamtąd wyjątkowych zawodników i zarabiają na nich wielkie pieniądze, to dlaczego Lech nie mógłby pójść tą drogą?

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAŁA

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...