A gdyby… Dariusz Wdowczyk został selekcjonerem reprezentacji? Przełknąłbyś to?

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2013, 10:47 • 3 min czytania

Rok temu pytaliśmy: zapomnieć czy stać na straży? Dać drugą szansę czy dalej wytykać palcami? Pisaliśmy: niech wraca i niech trenuje. Byle tylko pokazał, ile jest wart. Dzisiaj Dariusz Wdowczyk pokazuje, że wart jest jednak całkiem sporo, bo skazywana na walkę o utrzymanie Pogoń raz, że jest wiceliderem ligi, dwa – gra fajną, dobrze zorganizowaną piłkę. I jak to w życiu – przyszłość wypiera przeszłość. Naprawa błędów. Druga szansa. Dla wielu Wdowczyk to już nie przestępca, tylko trener rewelacji początku sezonu. W wywiadach padły już nawet pytania o reprezentację Polski. Ktoś się zaśmieje, ktoś powie kategoryczne nie, a my się zastanawiamy: co by było, gdyby…
Niech każdy zobaczy na własnym przykładzie. Ile razy w tej rundzie spojrzeliście na Wdowczyka i pomyśleliście o korupcyjnej machinie, o czterech latach dyskwalifikacji? Pięć zwycięstw, cztery remisy, tylko jedna porażka. Dzisiaj nawet sam „Wdowiec” mówi, że trema opadła, a kibice coraz częściej reagują na niego z sympatią. Ciekawe, co będzie za kolejne pół roku? Za rok? Pamięć ludzka jest zawodna. Szybko dostosowuje się do nowych faktów. Jest w stanie wiele wytłumaczyć i wiele wybaczyć. Dziś nikogo nie dziwi już to, że Wdowczyk wrócił, że pracuje w Pogoni. Pracuje i tyle. 

A gdyby… Dariusz Wdowczyk został selekcjonerem reprezentacji? Przełknąłbyś to?
Reklama

Nowe rozdanie. Czyste zasady. Mówił, że nie zmarnuje drugiej szansy i na razie właśnie to robi. Najpierw utrzymał drużynę w lidze, teraz zmierza ku górnej części tabeli. W drużynie, która rok temu przegrała piętnaście meczów, zanotowała dziesięć bramek na minusie, a latem zamiast o transferach, przeważnie gadano o złej kolorystyce koszulek. 

Nie piszemy tego, by się teraz zachwycać Wdowczykiem, tym, że po postawieniu do pionu Japończyków wszedł na dobre tory. Przypominamy o tym, dlatego, by pokazać drogę od totalnego dna, zeszmacenia, do resocjalizacji i zwykłego zrozumienia. Pół roku i mówimy: dobra drużyna, dobry trener. Wszystko dobre, tylko opinia zła. Ale i ta się zmienia. Na razie w lidze, ale co by było, gdyby nagle został selekcjonerem reprezentacji Polski? Przecież parę lat temu było to jego marzenie, był jednym z głównych kandydatów. Kto wie, jakby się to potoczyło, gdyby pewnego dnia o szóstej rano nie zapukali do niego smutni panowie w mundurach. 

Reklama

Dzisiaj temat wraca, bo wraca szukanie selekcjonera. Czy społeczeństwo byłoby gotowe zaakceptować takiego człowieka? Czy na takim stanowisku jest miejsce dla osób o zszarganej opinii? Ktoś powie: policjant skazany za korupcję po odbyciu kary nie wraca do służby. Inny skontruje, że wybacza się nawet mordercom.  Wieczne przeciąganie liny i tak naprawdę brak konkretnej odpowiedzi. 

Wiele razy pisaliśmy już na ten temat. Na temat korupcji, również. Tłumaczyliśmy, że jeśli ktoś nakręcał przestępcze mechanizmy, to tylko dlatego, że wcześniej, przy milczącej akceptacji PZPN, został przez nie wciągnięty. Wdowczyk w tej całej aferze jest jednym z tych, którzy dostali po łbie najmocniej. Dwukrotny mistrz Polski. Trener, który zdaniem wielu, po prostu jest stworzony do wielkiej piłki. Czy do niej wróci? Nie wiemy. Jeśli Pogoń to czyściec (takie określenie padło w gazetach kilka razy), to wychodziłoby na to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ale czy już teraz? Za chwilę? Co sądzicie? Ile jesteście w stanie wybaczyć Wdowczykowi?

Czy jesteście gotowi zaakceptować go jako… selekcjonera drużyny narodowej?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama