Atletico chce Krychowiaka, awantura o Maków, Vrdoljak woli Celtic od Dinama

redakcja

Autor:redakcja

09 sierpnia 2013, 08:03 • 12 min czytania

Zapraszamy na piątkowy przegląd sześciu tytułów prasowych.

Atletico chce Krychowiaka, awantura o Maków, Vrdoljak woli Celtic od Dinama
Reklama

FAKT

Atletico Madryt chce Krychowiaka.

Reklama

Lista klubów zainteresowanych Grzegorzem Krychowiakiem (23 l.) jest coraz dłuższa i pojawiają się na niej kluby z europejskiej elity. Reprezentant Polski znalazł się na celowniku Atletico Madryt – trzeciej drużyny Primera Division poprzedniego sezonu! Kilka tygodni temu nasz kadrowicz rozmawiał na temat swojej przyszłości. Chciał dostać pozwolenie na transfer, kiedy pojawiały się konkretne oferty m.in. z Fulham i Betisu. Jedyne co wywalczył to słowo prezesa, że Reims będzie mógł opuścić za rok, kiedy do wygaśnięcia jego kontraktu pozostanie jeszcze dwanaście miesięcy.
– Tutaj dostałem prawdziwą szansę rozwoju i to doceniam. Myślę o kroku naprzód, ale jeszcze jeden sezon w Reims na pewno nie będzie dla mnie krokiem w tył – mówił niedawno Faktowi Polak. Dziś rusza francuska Ligue 1, a w sobotę Krychowiak wybiegnie na boisko przeciwko ekipie Rennes. – Przez PSG i Monaco liga robi się bardzo medialna. Trochę podobna do hiszpańskiej, gdzie dominuje Barcelona i Real. Ten sezon będzie dla nas równie trudny co poprzedni, ale celujemy w górną połówkę tabeli – ocenił Krychowiak.

Felieton Przemysława Rudzkiego.

Przy całym ciśnieniu na Ligę Mistrzów, jakie panuje w Polsce, a teraz szczególnie w Warszawie, norweski rywal to grupa ludzi, którzy w piłkę grają dla frajdy, których kibice średnio zainteresowani są wynikiem, a myślą tylko o tym, kiedy skończy się mecz i wreszcie można się będzie napić piwa. Napięcia nie zauważyłem na twarzy Ole Gunnara Solskjaera, który o przegranym dwumeczu z Legią mówił na luzie, z uśmiechem. Niestety, tak samo o awansie w kiepskim stylu opowiadał Jan Urban. Podsumujmy dotychczasową grę Legii w Europie. Fatalna pierwsza połowa z New Saints w Walii. Beznadziejna pierwsza część w Molde. Kilka niezłych fragmentów w ofensywie. Poprawiona nieznacznie gra defensywna, zwłaszcza w rewanżu z Norwegami. Przyłapałem się w pewnym momencie na tym i Wy może również, że traktuję wejście Kucharczyka jako zbawienie Legii, co chyba najlepiej oddaje stan mistrza Polski w tym sezonie. Oczywiście w europejskich pucharach, bo w lidze Legia robi co chce i nikt do końca nie wie, czy nasza ekstraklasa taka słaba, czy ta Europa taka mocna.

RZECZPOSPOLITA

Bayern kontra Robin Hood – startuje Bundesliga.

Jest najlepiej zarządzaną ligą piłkarską na świecie, ma najwyższą frekwencję na stadionach, dwóch finalistów poprzedniej Ligi Mistrzów, a teraz również najbardziej utytułowanego i medialnego trenera ostatnich lat. Od kiedy w styczniu Pep Guardiola ogłosił, że przerywa wakacje, by poprowadzić Bayern, o jego nowym wyzwaniu napisano już chyba wszystko. Ł»e w spadku po Juppie Heynckesie dostaje drużynę kompletną, że ryzykuje swoją legendę, że przychodzi, by podbijać serca kibiców nie tylko w Niemczech, ale także – i może przede wszystkim – w Azji i Ameryce, gdzie Bawarczycy chcą osiągnąć pozycję marketingową na miarę Realu, Barcelony czy czołówki klubów Premiership. Przypominano o jego pracoholizmie, niemieckiej wręcz solidności, doceniano pilną naukę języka. Emocjonowano się, jakie sprowadzi gwiazdy, jak ustawi zespół, czy zapanuje nad szatnią i nie da sobie wejść na głowę działaczom. Zachwycano się błyskawiczną sprzedażą biletów i liczbą chętnych do obejrzenia pierwszego treningu, który trzeba było przenieść na Allianz Arenę i transmitować w telewizji. Zachwyty trochę jednak ucichły po przegranym z Borussią 2:4 spotkaniu o Superpuchar. Wypada jednak zauważyć, że perfekcyjna maszyna, która w ubiegłym sezonie, zdobywając z Heynckesem potrójną koronę, biła rekord za rekordem, a z Guardiolą miała wejść w inny wymiar, nie grała jeszcze w optymalnym składzie. Kontuzje zatrzymały Francka Ribery’ego, Maria Goetzego i Manuela Neuera.

GAZETA WYBORCZA

Rozmowa z Leszkiem Ojrzyńskim.

Zdążył pan ochłonąć od poniedziałku?
– Leszek Ojrzyński, był trener Korony: Chyba tak, bo życie musi trwać dalej i muszę sobie z tym poradzić. Mamy jeszcze wakacje i planuję nadrobić rodzinne zaległości. Zaraz jadę na weekend do mamy i pewnie najbliższe dni tak właśnie będę wyglądały. A co przyniosą kolejne, jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to muszę poczekać.

To musiał być dla pan mocny wstrząs, bo przez te dwa lata nikt nie widział trenera Ojrzyńskiego, któremu łamie się głos.
– Bo to był policzek dla mnie i nie będę tego ukrywał. Rozstać się można zawsze, z każdym i w każdej chwili, ale forma tego rozstanie pozostawiała wiele do życzenia. I to mnie właśnie boli. Z człowiekiem, który trochę czasu tu spędził, trochę dla klubu i miasta zrobił chyba można było pożegnać się w innym sposób? Zrobić konferencje prasową, uścisnąć sobie dłoń… A to pożegnanie stylu niestety nie miało. Nie chcę mówić o kulisach, bo na to przyjdzie może lepszy moment. To nie ja tak się zachowałem i nie ja powinienem się wstydzić. Ale na szczęście było też pożegnanie ze strony kibiców i piłkarzy, a tu nic lepszego nie mogłem sobie wymarzyć.

Poniedziałkowe spotkanie z prezesem Chojnowskim było rozmową o przyczynach słabego startu, czy tylko zakomunikowaniem dymisji?
– Przed wszystkim usłyszałem, że nie widać światełka w tunelu, nadziei na poprawę. Nie dopytywałem już kto tak uważa. Zapytałem jedynie prezesa na ile procent ta decyzja jest podjęta. Odpowiedział, że na 110 procent. Jeśli tak to nie pozostało mi nic jak podziękować i ustalić szczegóły rozstania.

Spór Cracovii pod okiem FIFA i z kontrowersyjnym agentem w tle.

Krakowianie chcieli rozstać się z Bojanem Puzigacą, ale Bośniak nie chciał o tym słyszeć. Ostatecznie wyjechał, podpisał umowę z innym klubem, a sprawę rozstrzygnie FIFA. Z końcem czerwca obrońca został odesłany do rezerw. Działacze próbowali rozwiązać z nim kontrakt (obowiązuje do czerwca 2014 roku), ale Bośniak się na to nie zgodził, bo przy Kałuży zarabiał zdecydowanie lepiej niż w ojczyźnie. Jednak kilka dni później niespodziewanie wyjechał, rozpoczął treningi z FK Sarajewo, a w rozmowie z „Gazetą” przekonywał, że już podpisał dwuletnią umowę. – Zdecydowałem się na mniejszą pensję, ale walkę o wyższe cele – zapewniał Puzigaca. Przekonywał też, że będzie mógł występować w europejskich pucharach, choć jego drużyna odpadła dzień przed rozmową w II rundzie Ligi Europy. Mirko Poledica, agent piłkarza, uważa, że działacze Cracovii jednostronnie rozwiązali kontrakt i zwolnili Puzigacę z wszelkich obowiązków. Według menedżera w świetle przepisów FIFA zawodnik mógł rozpocząć treningi z innym klubem, ale też domagać się od Cracovii wypłacenia pensji aż do końca kontraktu.

Ivica Vrdoljak: Przestrzegam kolegów przed Dinamem.

Chciałbyś trafić na Dinamo Zagrzeb, z którego trzy lata temu trafiłeś do Legii?
– Nie chciałbym grać przeciwko byłemu klubowi, choć z piłkarzy, których znam, w Dinamie został tylko napastnik Sammir. Wolałbym trafić na Steauę albo Celtic. Na Basel i Victorię Pilzno nie, bo widziałem kilka ich spotkań i są bardzo mocni. Steaua wydaje mi się zespołem na naszym poziomie. Celtic byłby dobry, bo mam wrażenie, że to zespół z najmniej kreatywnymi piłkarzami. Jeśli do walki dołożymy umiejętności, to możemy sobie poradzić. Ale Szkotów akurat ostatnio nie oglądałem, może się mylę…

Gdy pytamy twoich kolegów, to mówią, że chcieliby właśnie Dinamo. Bo najsłabsze…
– To się mylą.

W czasie tygodnia między meczami z Molde było w zespole nerwowo? Po pierwszym meczu byliście bardzo zdenerwowani. W piątek trener Urban zdenerwował się na dziennikarzy…
– Było. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że w Molde zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę. Bardzo cieszyłem się, że Norwegowie nie strzelili nam trzech albo czterech goli. Okazało się, że dziś dzięki temu cieszymy się z awansu. Z drugiej strony Legia od miesięcy gra dobrze, odnosi sukcesy. W tym roku przegraliśmy tylko dwa mecze [w lutym z Koroną i w rewanżu finału Pucharu Polski ze Śląskiem – przyp. red.]. W Norwegii zdarzył się słabszy dzień, na szczęście nie cały, bo druga połowa była już lepsza, zdołaliśmy strzelić gola. Po meczu nie otrzymaliśmy jednak pozytywnego impulsu, tylko krytykę. Dlatego byliśmy trochę zdenerwowani.

DZIENNIK POLSKI

Cupiał widzi postęp, ale nie chce tracić punktów.

Wisła nie ściąga już najdroższych piłkarzy, w klubie oglądają każdą złotówkę, ale oczekiwania się nie zmieniają. – Prezes Bogusław Cupiał widzi progres w grze. Mówi: „Wszystko jest dobrze, tylko brakuje nam czterech punktów”. Też tak uważam – przyznaje trener Smuda. Zdaje sobie sprawę, że trzeba wygrywać, bo dotychczasowe bezbramkowe remisy u siebie z Górnikiem Zabrze i Śląskiem we Wrocławiu oraz wygrana 3:2 z Koroną w Kielcach w ostatniej sekundzie meczu w odniesieniu do Wisły nie robią wielkiego wrażenia. Wciąż jest bowiem sporo zastrzeżeń do stylu gry krakowian. – Styl gry przychodzi, jak się wygrywa dwa, trzy mecze z rzędu. W takiej sytuacji zawodnicy nabierają takiej wiary, że wszystko wychodzi – mówi trener Smuda. Jego zdaniem Jagiellonia będzie wymagającym rywalem: – To bardzo dobry zespół. Zawodnicy są wybiegani, kilku z nich jest bardzo dobrze wyszkolonych technicznie. Czeka nas ciężka przeprawa. Kolejny mecz też mamy bombowy, bo z Lechem Poznań. To są dla nas trudne spotkania. Wierzę jednak w nasz zespół i myślę, że z każdym meczem powinno być coraz lepiej. W krakowskim klubie nie zagra już Cezary Wilk. W środę Izba ds. Rozstrzygania Sporów Sportowych przy PZPN rozwiązała kontrakt tego piłkarza z Wisłą z winy klubu. Poszło o niewypłacone na czas pieniądze dla gracza. Teraz, jeżeli Wilk przejdzie pomyślnie testy medyczne, będzie występował w Deportivo La Coruna. Wcześniej w podobny sposób z Wisłą rozstał się Bułgar Cwetan Genkow.

SUPER EXPRESS

Robert Lewandowski: Chcę być wreszcie królem Bundesligi .

Ten sezon będzie dla was łatwiejszy, bo teraz to wy gonicie Bayern?
– Trudno powiedzieć. Wszystko zależy od tego, jak od początku sezonu będzie rozwijała się sytuacja w tabeli, który z zespołów odskoczy, a który zostanie w tyle. Bayern oczywiście będzie groźny, bo ma mocny, wyrównany skład. Niemniej jednak my zrobimy wszystko, by odzyskać stracony tytuł mistrza Niemiec.

Kto oprócz Bayernu będzie waszym najpoważniejszym rywalem w walce o tytuł?
– Silne i dobrze zorganizowane zespoły mają Schalke Gelsenkirchen i Bayer Leverkusen. Mają tylu dobrych zawodników, że mogą myśleć o mistrzostwie.

Bundesliga staje się powoli najpotężniejszą ligą na świecie?
– Tak się wydaje, bo w poprzednim sezonie dwie niemieckie drużyny grały w finale Ligi Mistrzów. Ale w tym sezonie będzie nam trudniej. Będzie ciążyła na nas znacznie większa presja, a każdy z rywali w LM będzie się na nas sprężał. Z drugiej jednak strony jest doświadczenie, które zdobyliśmy w Bundeslidze i w europejskich pucharach.

Bereszyński: napięcie rośnie, ale strachu nie czuję.

Przejście Molde oznacza zarobek co najmniej 5 milionów euro dla klubu i solidne premie dla was….
– Każdy w drużynie zdawał sobie sprawę z tego, że gramy o przyszłość Legii i swoją. Ale bardziej niż o wielkich pieniądzach myślę teraz o tym, jakie jeszcze fajne mecze nas czekają.

Jak oceniasz waszą grę w rewanżu z Norwegami?
– Wiedzieliśmy, że jeżeli nic nie stracimy, to bez względu na wynik, awansujemy. Ale przez 90 minut dążyliśmy do strzelenia gola. Poza jedną sytuacją w końcówce dominowaliśmy, mieliśmy mecz pod kontrolą. Inna sprawa, że trzeba było u

Jakiego rywala życzysz sobie w IV rundzie?
– To bez znaczenia, bo na tym etapie nie ma już słabych drużyn. Ale nawet jak wpadniemy na Celtic Glasgow, to przeciwnicy w Warszawie będą mieli problem. Nasi kibice już prezentują poziom Ligi Mistrzów, teraz my musimy im dorównać. Na razie jednak o kolejnych rywalach nie myślę. Nie będę nawet oglądał losowania. W piątek po godz. 13 zajrzę do Internetu i przekonam się kogo przydzielił nam los. Nie ma sensu siedzieć przed telewizorem i się denerwować.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zakazy transferowe, które można obejść.

ZPN nakłada na kluby zakaz transferów gotówkowych oraz wprowadza limity wynagrodzeń. Przepisy można łatwo ominąć, pozyskując pieniądze od sponsora czy też pomagając . rodzinie piłkarza. Komisja Licencyjna PZPN ukarała w maju Górnik Zabrze, Ruch Chorzów i Widzew فódź, uzasadniając że te kluby naruszyły kryteria finansowe. Sankcje spowodowały, że w letnim okienku szefowie tych klubów mogli zatrudniać jedynie piłkarzy z kartą na ręku i płacić im ograniczoną pensję. Jeżeli ktoś złamie te zasady, grożą mu surowe sankcje – odjęcie punktów, zawieszenie licencji, czy wysoka kara finansowa. Przepisy te jednak można łatwo ominąć. W środowisku spekuluje się, że tak było w przypadku Rafała Kosznika, który przeszedł z PGE GKS Bełchatów do Górnika. Na Roosevelta przekonują, że nie złamano prawa, bo zawodnik rozwiązał najpierw umowę z bełchatowianami i dopiero potem podpisał kolejną. – Nikt nikogo nie złapał za rękę, ale w tym przypadku wystarczyło, że piłkarz otrzymał premię przy podpisaniu kontraktu od jakiegoś sponsora i sam wykupił się z klubu – sugeruje jeden z działaczy. – Istnieje również inna opcja. Klub, który pozyskuje zawodnika, płaci większą prowizję menedżerowi, a agent dzieli się później tymi pieniędzmi z piłkarzem – mówi inna osoba, dobrze znająca mechanizmy funkcjonujące w polskiej piłce.

Awantura o braci z Bełchatowa.

Menedżer braci Mak wytoczył armaty w kierunku GKS Bełchatów. Ireneusz Hurwicz ma za złe szefom spadkowicza z ekstraklasy, że ci nie chcą wypożyczyć obu zawodników. Spór agenta z GKS toczy się od kilku tygodni. Zainteresowany pozyskaniem Mateusza i Michała Mak jest Piast Gliwice. Obaj piłkarze deklarują chęć odejścia. Ponieważ śląskiego klubu nie stać na transfery definitywne, działacze z Gliwic zaproponowały wypożyczenie. Zarząd Piasta od dłuższego czasu prowadzi negocjacje z Bełchatowem, ale do tej pory nie udało się uzyskać zgody szefów spadkowicza z ekstraklasy na odejście braci. Postawa bełchatowian denerwuje menedżera zawodnika Ireneusza Hurwicza. W ostatnich dniach doszło do zaostrzenia konfliktu, po tym jak agent w rozmowie z portalem transfery.info zaatakował trenera GKS Kamila Kieresia. – Wielką krzywdą jest dla nich, że każe im się grać w pierwszej lidze, bo to nie tak miało wyglądać. Oni mieli grać w reprezentacji, a nie z Niepołomicami, Brzeskiem czy ROW-em Rybnik. W każdej normalnej lidze, gdy zespół spada z ekstraklasy i młody zawodnik deklaruje, że chce odejść, nikt mu nie blokuje kariery, a tutaj trener Kiereś dba tylko o swój tyłek i nic innego go nie interesuje. Nie sądzę, by GKS Bełchatów nie poradził sobie bez Mateusza Maka, że już nie wspomnę o Michale. W jego miejsce można spokojnie znaleźć innego zawodnika i dać mu się rozwijać. To jest po prostu wyjątkowe skur…o, że każe im się tam grać. To niestety trzeba tak nazwać, bo to jest tragedia, że oni zostają w Bełchatowie – powiedział Hurwicz.

Sobota cenniejszy niż milion euro.

Skrzydłowy Śląska potwierdza, że jest w wysokiej formie od początku sezonu. W eliminacjach Ligi Europy strzelił cztery gole w czterech meczach. Skrzydłowy Śląska potwierdza, że jest w wysokiej formie od początku sezonu. W eliminacjach Ligi Europy strzelił trzy gole w czterech meczach. To on robi najwięcej zamieszania pod polem karnym rywali. Pytanie tylko jak długo pozostanie piłkarzem Śląska? Reprezentanta Polski (wczoraj miał podwójnie szczęśliwy dzień, bo dostał też powołanie od Waldemara Fornalika na mecz kadry z Danią 14 sierpnia) obserwuje między innymi beniaminek 1. Bundesligi, Hertha Berlin. Wiceszef rady nadzorczej Śląska, Włodzimierz Patalas, deklaruje jednak, że nie chce sprzedawać swoich piłkarzy, dopóki drużyna gra w europejskich pucharach. Problem w tym, że Sobota ma wpisaną w kontrakcie klauzulę odstępnego. Wystarczy zapłacić za niego 1 milion euro. Jak na to, co prezentuje na boisku, nie jest to wygórowana kwota. Śląsk proponuje mu przedłużenie umowy (obecna wygaśnie w czerwcu 2014), ale agent zawodnika, Marek Citko, cały czas negocjuje nowy kontrakt. – Jestem we Wrocławiu od trzech lat, podpisywałem umowę na cztery sezony, więc na pewno jeszcze przez rok tutaj będę – przekonywał niedawno Sobota. Czy dotrzyma słowa?

Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama