Miała być pucharowa uczta, a wyszło jak zwykle – przystawki nie podano, zupa była wodnista, drugie danie – przesolone… Na szczęście na stół wjechały lody – mecz Śląska z Belgami uratował honor humor i do trzeciej kolejki przystępujemy w nastrojach optymistycznych. Ł»eby nam się z tego szczęścia w głowach nie poprzewracało, kolejkę zaczynamy meczem Cracovii z Ruchem, potem powitamy marnotrawnego (oby nie marnotrawiącego nadal) Pawła Brożka, przekonany się, czy gra Lecha to przypadek, czy choroba przewlekła, a nadeser dostaniemy mecz Lechia-Jagiellonia i pomeczowe „polowanie na Czerwony Październik” czyli na koszulkę człowieka, który ma koszulkę Messiego.
2 sierpnia, piątek
Cracovia – Ruch Chorzów (godz. 18:00)
Dawno, dawno temu, gdy smoki żywiły się dziewicami, a nie odwrotnie, zaś piłkarze na mecze jeździli tramwajem wprost z macierzystego zakładu pracy, meczami Cracovii z Ruchem Chorzów emocjonowała się cała Polska – od Poznania do Świsłoczy. Podobno nawet kudłaty Hucuł, odpowiadający zawsze „Ich weiss nicht” , robił wyjątek dla pytania: „Kto jest najlepszym piłkarzem Ruchu i dlaczego Wilimowski?” Dziśâ€¦ tu następuje spora liczba westchnień, mających symbolizować rozczarowanie.
– Ale zremisowaliśmy z Lechem! – przypominają dumnie „Pasy”, a potem przypominają sobie mecz Lecha w Wilnie i zaczynają rozmowę o pogodzie.
Zawisza Bydgoszcz – Pogoń Szczecin (godz. 20:30)
– Do ataku! – zagrzewa swoich piłkarzy trener Tarasiewicz.
– Do Aka, Taku! – dyryguje swoimi Japończykami trener Wdowczyk
Gwiżdże sędzia Musiał, więc „będzie można grać” – co warto przypomnieć piłkarzom Zawiszy, którzy dwóch pierwszych kolejkach grali odpowiednio 45 i 35 minut.
– Ooo, spisek antybydgoski! Pogoni się nie czepia, kryptoszczecinianin!
– I złodziej! Bo każdy pijak to złodziej! – wtrąciła pani sklepowa, wymachując narzędziem pracy.
Pogoni się nie czepiam, bo Pogoń grała w obu meczach, a w meczu z Legią grała od początku do końca, może nawet im bliżej końca, tym lepiej. W dodatku wystąpi bez Djousse, co zdecydowanie zwiększa jej szanse.
3 sierpnia, sobota
– Kurczę, dopiero trzecia piętnaście… – westchnął Zenuś, skacząc pilotem po programach – Zakupy zrobione, mamusia odwiedzona, obiad zjedzony, do meczu kupa czasu… Nic, tylko spać albo Schoppenhauera czytać
Widzew Łódź – Korona Kielce (godz. 18:00)
– Iksiński…
– Nieobecny.
– Ygrekowski ?
– Sprzedany.
– Zetkiewicz?
– Sprzedany.
Fatalną pracę ma trener Mroczkowski: skład ustalony wczoraj, dzisiaj jest już nieaktualny, zawodnik, który jeszcze przed godziną był podporą obrony, teraz odnajduje się na L4 lub na Wyspach, obrońców nie ma, napastników nie ma…
– Zupełnie jak u mnie – mruknął Zenon Laskowik, siedzący z tyłu sklepu – Osiem godzin „nie ma, nie ma, nie ma”… a trzy dwieście jest na koniec.
– Jest? Regularnie? – zainteresowali się piłkarze Widzewa – Farciarz.
Korona na wyjeździe. W poprzednim sezonie oznaczało to brak wygranej – teraz kielczanie dostają bodaj najłatwiejszego rywala wyjazdowego. Jeśli nie z tak osłabionym Widzewem, to z kim?
Legia Warszawa – Podbeskidzie Bielsko-Biała (godz. 20:30)
Po losowaniu par eliminacji LM zapytałem „Kto po Molde”. Po pierwszym meczu pucharowym z Norwegami odpowiedź „Podbeskidzie Bielsko-Biała wydaje się być i odpowiednio precyzyjna, i odpowiednio złośliwa zarazem. Faworytem oczywiście jest Legia – jej stadion, jej kibice, mocniejszy skład i chęć rehabilitacji za środową kaszanę. Sędziuje pan Yudai Yamamoto, więc pewnie Legia będzie miała więcej niż zwykle rzutów wolnych. Nie, nie dlatego, że sędzia z Japonii jest słaby – bo pewnie nie jest – ale dlatego, że w głowie mu się nie będzie mieściło, że Rado-san i Kosa-san mogą udawać w celu niehonorowego wyłudzenia stałego fragmentu gry.
4 sierpnia, niedziela
– Panie, ja jestem człowiek starej daty – mówił siwowłosy kibic – Pomidorowa, schabowy, kompocik, setuchna i Gieniuchna, a nie jakieś nowoczesne fiu-bźdźiu: sushi, ruda wóda na myszach, implanty i trzy mecze w niedzielę. Do czego to, panie, podobne?
Górnik Zabrze – Piast Gliwice, godz. 15:30
Wielkie Derby Śląska to Górnik z Ruchem, średnie to Ruch/Górnik z Polonią Bytom, więc mecze z Piastem to… to derby półśrednie? Lekkopółśrednie? Enyłej, faworytem jest tym razem Piast…
– Jak pan śmie, panie! – irytował się miejscowy – Górnik, panie! Własny stadion, panie! Wygrana z Podbeskidziem, panie!
Oraz cieniutki remis z Wisłą i nie przesadzajmy z Podbeskidziem, bo grało naprawdę nędznie. A stadion… Wygląda na to, że będzie piękny. Z naciskiem na „będzie”
Śląsk Wrocław – Wisła Kraków (godz. 18:00)
Śląsk pod przywództwem trenera Levego…
– Światłym przywództwem!
…pod światłym przywództwem trenera Levego jakby wreszcie zaczął nabierać własnego charakteru, a Sebino Plaku wyrasta na większą „gwiazdę” zespołu niż Marco Paixao. Wisła z kolei zagrała dwa kompletnie różne mecze, po których nic pewnego nie można o niej powiedzieć. Wszyscy chcieliby zobaczyć Śląsk z wczorajszego meczu z Belgami oraz Wisłę z meczu z Koroną, ale to nasza Ekstraklasa – nikt się nie zdziwi, gdy zobaczymy Śląsk z meczu z Koroną i Wisłę…
– … z meczu z Belgami?
… z Górnikiem.
Zagłębie Lubin – Lech Poznań (godz. 20:30)
Kibice Lecha tak bardzo przeżyli czwartkową porażkę z Ł»algirisem, że meczu odbyli krótką, acz treściwą rozmowę z drużyną. Poruszone zostały rozmaite aspekty sportowej rywalizacji, kibice nawiązali do poststrukturalnej teorii sportu, wywodzącej się z prac filozofów kręgu Derridy, zaapelowali do poczucia wspólnoty i odpowiedzialności oraz starali się obudzić ducha walki, przywołując przykłady powstańców wielkopolskich, Janusza Kusocińskiego oraz pana Władzia, który nie chciał, ale po dwóch szybkich liściach (żółtych, jesiennych, oczywiście), nabrał takiej ochoty, że normalnie, mać.
Zagłębie? Nie dość, że gra jak… jak gra, to jeszcze amputowano mu trenera. Co samo w sobie nie było takie złe, ale „nowej miotły” jeszcze nie ma, a raczej trudno przypuścić, żeby piłkarze chcieli umierać za Adama Buczka.
5 sierpnia, poniedziałek (godz. 18:00)
Lechia Gdańsk – Jagiellonia Białystok (godz. 18:00)
– Rany boskie, co myśmy narobili – jęczeli piłkarze Lechii – Teraz wszyscy będą od nas wymagać bramek, zwycięstw, pucharów, mistrzostwa. ٹle nam było na ósmym miejscu? Przeszkadzała komuś ta spokojna ligowa przeciętność?…
– Do roboty! Musimy pokazać! Udowodnić! Nawet słynna Barcelona, więc co nam tam Jagiellonia – grzmiał trener Probierz.
– Ty, gdzie jest trener? – zapytał Mateusz Machaj Piotr Grzelczaka – Słyszeć, słyszę, ale nie widzę.
Piotr Grzelczak nie odpowiedział. Od zakończenia mecz Barceloną siedział w rogu szatni z rozmarzonym uśmiechem i nieobecnym wzrokiem. W przeciwległym rogu siedział Deleu, ściskając kurczowo koszulkę Messiego, pan Borski pytał, czy może dotknąć Jarosława Bieniuka, a nad stadionem unosił wielki cumulonimbus w czarnym garniturze i białej koszuli.


