„Niewielu piłkarzy w Polsce dobrze gra nogami” – grymasił trener Motyka, zapominając, że my potomkowie wojów, husarii i powstańców styczniowych, gramy przede wszystkim sercem i ambicją, a nogi służą nam jedynie do opatrywania, gdy „ze spuszczoną głową powoli” wracamy „z niemieckiej niewoli”. Zresztą, jak grać w taki upał? Widział to kto takie temperatury latem? Wszyscy narzekali, połowa twierdziła, że źle się gra, druga połowa narzekała, że źle się ogląda, trzecia połowa zerkała na Macieja Sadloka i dzwoniła po pizzę, a trenerowi Dudkowi Azerbejdżany dwoiły się w oczach.
Mimo upału piłkarzom udało się rozegrać 7 spotkań, z czego jedno świetne i strzelić 21 bramek, z czego 9 efektownych. A to jeszcze nie koniec drugiej kolejki…
Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 1:1
Efektowny gol Deleu, jeszcze efektowniejszy gol Malinowskiego, a potem to już klasyka:
– Panie majster, szpadel mnie się złamał!
– To się oprzyj o ścianę.
Piłkarzom Lechii i Ruchu udało się doprowadzić do sytuacji, w której publiczność z entuzjazmem powitała klopsa Pawła Ł ultesa z początku drugiej połowy i strzał to coś, co zrobił Piotr Grzelczak w końcówce meczu – tylko dlatego, że coś się wreszcie działo.
Widzew Łódź – Zawisza Bydgoszcz 2:1
– Bęc! – od Lewczuka odbił się Pawłowski.
– Bum! – od Strąka odbił się Kasprzak.
– Jebudu! – od Goulona odbija się wszyscy widzewiacy po kolei, poza Maciejem Mielcarzem, który przezornie nie wychodził z pola karnego.
Wydawało się, że Zawisza wygra spokojnie, bez trudu i bez siniaków, ale ponieważ przede wszystkim wydawało się tak piłkarzom z Bydgoszczy, w pewnym momencie stanęli na boisku syci chwały i skończyło się jak z Jagiellonią. Masa mięśniowa przegrała z ambicją, a Kaczmarka, który ze skurczami i gotowy do zmiany, potrafił jeszcze włączyć piąty bieg i zaliczyć asystę, powinno się puszczać piłkarzom na przed- i pomeczowych odprawach oraz przed snem.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górnik Zabrze 1:2
„Domy z drewna” – poinformowały przed meczem bandy reklamowe. Cóż, Podbeskidzie jakby także… Pierwszy dzwon w 3. minucie, drugi w 27., a mogły być jeszcze ze cztery, ale Górnik nie potrafił doprowadzić sprawy do końca. Świetny mecz Przybylskiego, bardzo dobra pierwsza połowa Olkowskiego, pan Staszek flirtował na trybunie z apetycznymi brunetkami, a po głowie kołatało wspomnienie zdjęcia z letniego zgrupowania Górnika – zabrzanie stoją oparci o przydrożne płotki, Aś między nimi szosą zasuwa trenująca Justyna Kowalczyk, ciągnąc za sobą spory tobół.
– Kowalczyk nie robi w czasie zawodów przerw na uzupełnianie płynów, prawda? – zapytał Głos Wewnętrzny.
Nie robi. Dlatego ma cztery Kryształowe Kule i wszystkie możliwe medale wszystkich możliwych imprez, a piłkarze Górnika muszą się zadowolić kogutem od pana Staszka. Do podziału.
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 0:3
Pogoń była wyraźnie słabsza, ale podobała mi się bardziej: skład ma, jaki ma (takie niedomówienie), ale chciało jej się, walczyła, strzelała z dystansu, próbowała grać szybkie koronki na przedpolu i nawet kiedy z boiska wyleciał Djousse (ten też się nażarł witamin z wiaderka?), nie stanęła z opuszczoną głową. A o Legii można powiedzieć tylko tyle, że była lepsza, choć na trzy bramki przewagi chyba nie zasłużyła. Bereszyński grał słabo, Saganowski grał jak Bereszyński, Radović wkurzał jak za dawnych czasów, Dwaliszwili sprawiał wrażenie obrażonego na cały świat, a Duszan Kuciak powinien nakopać kolegom do rozsądku.
– Ale Ojamaa zaliczył asystę debiucie!
– So what? – Mikita tydzień temu zaliczył dwie i bramkę, a tym razem nawet nie zagrał.
Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 2:1
– Co on wyprawia? – dziwili się kibice Piasta, gdy trener Brosz posadził na ławce Podgórskiego, Jurado i Robaka.
Trener wyprawiał taktykę, a po meczu okazało się, że powinno mu się wyprawić ucztę, bo taktyka zadziałała. Taktyka, bo jeśli coś takiego udaje się po raz kolejny, to to już nie może być przypadek.
– Porażki Zagłębia to też taktyka?
Trener Hapal twierdzi, że przypadek. Ale to chyba przypadek kliniczny.
Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 2:3
Obaj trenerzy postanowili poeksperymentować ze składem – brak Plizgi w drużynie z Białegostoku przyniósł gościom trzy bramki, zejście Pazdana dało nadzieję gospodarzom, ale kluczowa była decyzja Stanislava Levego o wypuszczeniu na boisko Pajszało, Pajkso, Pejszą, Pajszą, Pejksą, Pajksało, Pejszału i Mili. Grający w takiej przewadze Śląsk cisnął, cisnął, w końcu wcisnął i choć wcisnął o jedną bramkę mniej, to przynajmniej mieliśmy strzały, parady, zwijającego się Jakuba Słowika, emocje do ostatnich sekund, a momentami zapominało się nawet o temperaturze.
Lech Poznań – Cracovia 1:1
Dziesięć lat temu wzruszyłby człowiek ramionami, 80 minut nudy skwitował lekkim bluzgiem, reakcje bramkarzy przy obu bramkach uznał za dowód na wszechpanujące fryzjerstwo. Dziśâ€¦ dziś kibic ma pod górkę, bo skończyły się łatwe usprawiedliwienia i trzeba przyjąć do wiadomości, że to jest polski futbol i on tak po prostu ma. Nuda, kopanina, jakże dynamiczne zachowanie Kotorowskiego i ten niemożebnie zdziwiony wzrok Ntibazonkizy, gdy piłka spokojnie wturlała się do bramki.
– Luzik – uspokajał poznański Głos Wewnętrzny – Dzielimy punkty na pół i do Legii tracimy tylko dwa.
– My też! – ucieszyli się kibice „Pasów”.
Bramka kolejki
Kandydatek co niemiara, bo to i Deleu, i Malinowski i obie bramki Visniakovsa, i Wilczek, i Baran i okrutna „frankowszczyzna” Balaja… Chyba najlepszą metodą wyboru będzie tradycyjne „ene, due, like, fake”, dzięki któremu zwycięzcą zostaje Deleu.
Kiks kolejki
W tej konkurencji także tłok jak przy weryfikacji przed sektorem gości: tu Ł ultes strzelający nad bramką, tam Grzelczak „pykający” w bramkarza, tu Radović marnujący sytuację, którą potrafiłaby wykorzystać pani Jadzia z księgowości, a tam Djousse, próbujący urwać nogi Kuciakowi, tu Jan Polak na łyżwach, tam Marcin Kuś, dziwiący się, że tyle razy łamał przepisy, więc niby czemu karać go akurat teraz, tu Cotra… Wygrywa jednak Marco (czy tym razem napisałem „Marco”? Tak? Uff) Paixao, który mógł zrobić wszystko, a co zrobił – pół Polska widziało, a cały Wrocław nie wierzy.
Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Musiał (RCh-LG) znowu trochę chaotycznie i zbyt pobłażliwie (trzy żółte kartki) i znowu zawodnicy wykorzystywali tę pobłażliwość do niesportowych zachowań. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Marciniak (WŁ-ZB) – kolejny „pozwalający grać”, co parę razy mogło skończyć się przykro, a trzykrotnie powinno się skończyć żółtymi kartkami. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Gil (PBB-GZ) – minus pięć dioptrii zbiorczo za uznaną bramkę dla Podbeskidzia, żółtą kartkę dla Kosznika za coś, za co nawet wolnego nie powinno być i parę drobiazgów typu aut „w lewo” zamiast „w prawo”.
Pan sędzia Pskit (PSz-LW) – znowu piłkarze będą się czepiać, marudzić i znowu się okaże, że zdecydowana większość kartek była nie tylko prawidłowa, ale wręcz „nie do ugryzienia”. Chcieli testować arbitra i ugotować go presją? No to im się nie udało. Tylko minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Borski (PG-ZL w takich warunkach zaskakująco dobrze, choć ten faul na Podgórskim w 70 minucie… Sam sobie nie wierzę, ale tylko minus jedna dioptria.
Pan sędzia Frankowski (ŚW-JB) – kibicom się podobało, ale obserwatorowi i piłkarzom chyba mniej. Zwłaszcza tym, którzy obrywali łokciami po twarzach i karkach, bez reakcji ze strony sędziego. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Raczkowski (LP-C) na jego korzyść działa to, że nie usnął, a na niekorzyść – że drzemał, gdy powinien podyktować „jedenastkę” za faul na Arboledzie, pokazać żółtą kartkę Stebleckiemu, puścić akcję Ślusarskiego, który nie był na spalonym itd. Minus siedem dioptrii, niestety.
Cytat kolejki
Robert Skrzyński: „Piłka przy nodze mu nie przeszkadza i to jest piękne”
Jeśli to jest piękne, to to jest tragiczne.
Maciej Sadlok: „Widzimy, że warunki są ciężkie do grania… Słońce mocno świeci”
Jak by to tak łagodnie… To nie warunki były ciężkie, panie Maćku.
Marcin Kaczmarek: „Fajny debiut – oby więcej takich debiutów miał”
„Z żoną Eulalią, niejednokrotnie dziewicą”
Ryszard Tarasiewicz: „Może nie jesteśmy dumni, ale na pewno zadowoleni z postępu w operowaniu piłką”
…a w dodatku, panie redaktorze, tym razem nikt pomylił prysznica z telefonem.
Sebastian Steblecki: Nie zwracamy uwagi na pojedynczych zawodników, tylko na każdego pojedynczego”
…i jak ja mogłem być na ofsajdzie, skoro byłem na spalonym? Przecież się nie rozerwę!
Tomasz Lipiński: „Dobrze grał Jonatan Strauss. Widzisz siebie w nim?”
Przerażona mina niedawno ożenionego Marka Wasiluka – bezcenna.
KS Orzeł
DuŁ¡an Kuciak (Legia Warszawa) – Rafał Kosznik (Górnik Zabrze), Tomasz Brzyski (Legia Warszawa), Michał Pazdan (Jagiellonia Białystok), Paweł Olkowski (Górnik Zabrze) – Dani Quintana (Jagiellonia Białystok), Mariusz Przybylski (Górnik Zabrze), Rafał Grzyb (Jagiellonia Białystok), Ivica Vrdoljak (Legia Warszawa), Miłosz Przybecki (Zagłębie Lubin) – Eduards ViŁ¡niakovs (Widzew Łódź)
LZS Łoś
Krzysztof Kotorowski (Lech Poznań) – Mariusz Pawelec (Śląsk Wrocław), Paweł Strąk (Zawisza Bydgoszcz), Dariusz Pietrasiak (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – Łukasz Janoszka (Ruch Chorzów), Piotr Malinowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Sebastian Dudek (Zawisza Bydgoszcz), Dariusz Łatka (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – Sebino Plaku (Śląsk Wrocław), Donald Djousse (Pogoń Szczecin), Michal Papadopulos (Zagłębie Lubin)
ANDRZEJ KAŁWA


