Polonia od czwartej ligi? W porządku. Ale ŁKS? Gruba przesada!

PZPN ugiął się i otworzył furtkę Polonii Warszawa i ŁKS-owi Łódź, by mogły od nowego sezonu wystąpić w IV lidze. W przypadku Polonii jeszcze jako tako można to zrozumieć, ale już w przypadku łodzian: niekoniecznie. Okazuje się bowiem, że można nie płacić swoim pracownikom, rozwiązać klub i… założyć nowy, jednocześnie spadając tylko o JEDNÄ„ klasę rozgrywkową. To mimo wszystko – mimo szacunku dla historii Łódzkiego Klubu Sportowego – jednak kpina. Zdaje się, że tę kpinę dostrzegali działacze PZPN ze Zbigniewem Bońkiem na czele, ale ostatecznie serce im zmiękło.
Fakty są następujące: ŁKS nie dokończył sezonu w pierwszej lidze, co zgodnie z przepisami oznacza spadek o dwie klasy rozgrywkowe. Czyli wylądował w lidze trzeciej. Wciąż zadłużony, wciąż z niepospłacanymi wierzycielami, czyli mówiąc prostym językiem – wciąż z oszukanymi ludźmi. I oto nagle tam zamykają klub pod nazwą ŁKS i otwierają nowy pod nazwą – cóż za zaskoczenie – ŁKS, tracąc ledwie jedną ligę, czyli przy dobrych wiatrach tracąc tylko rok. Dwunastomiesięczna karencja, a w tle piramidalne długi i chamsko orżnięci zawodnicy. Długi, które cudownie znikają i chamsko orżnięci zawodnicy, którzy mogą cmoknąć się w pompkę. Nie, to nie jest normalne.

Ktoś powie – ale kiedyś już kluby padały i startowały od IV ligi. Tak, kiedyś tak. Kiedyś w ogóle w polskiej piłce się działo, ale nie ma obowiązku korzystania z wzorców przyjętych w czasach Grzegorza Laty. Niemniej otwarcie furtki dla Polonii jednak rozumiemy. Ona – w przeciwieństwie do ŁKS-u – na skutek likwidacji spółki przez Ireneusza Króla leci i tak o cztery klasy rozgrywkowe. Nie o jedną, jak łodzianie, ależ aż o cztery, czyli konsekwencje tak czy siak są poważne i trudne do zbagatelizowania. Całe lata zajmie Polonii powrót do punktu zero, na pewno nie wyrobi się ona w jeden sezon, na co szansę ma ŁKS.