Filipiak stanowczo zaprzecza, czyli mija się z prawdą

redakcja

Autor:redakcja

08 lipca 2013, 12:37 • 2 min czytania

Janusz Filipiak udzielił nawet rozsądnego wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. Trochę spokorniał, nie opowiada już o wielkich planach i podbojach ligi albo i całej Europy, co kiedyś zdarzało mu się dosyć często. Wypowiada się za to na temat Stawowego i między wierszami, mimo wszystko, znów wysyła sygnał, że jego pozycja wcale nie jest mocna. „Nie byłem zadowolony ze stylu, w jakim został wywalczony awans. Dałem temu wyraz w wypowiedziach. Trener Stawowy ma swoje wady i zalety” – podkreśla boss.
Później już, niestety, wyraźnie mija się z prawdą. Mówi, że w trakcie sezonu zmiana trenera ani przez moment nie była rozważana, a także zdecydowanie zaprzecza jakoby Cracovia prowadziła rozmowy z jakimikolwiek kandydatami. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Stawowy mógł wylecieć już jesienią, mniej więcej w połowie rundy, kiedy Pasy przegrały m.in. z Olimpią Grudziądz. Już wtedy temat zmiany trenera był w Krakowie grany. Po raz drugi – na finiszu sezonu, gdy Cracovia zremisowała ze Stróżami, przegrała z Zawiszą (w przedostatniej kolejce jeszcze z Tychami) i losy awansu de facto były w innych rękach.

Filipiak stanowczo zaprzecza, czyli mija się z prawdą
Reklama

W blokach czekał Hajto…
Rozmowy prowadzili Probierz i Stokowiec…

Takie są fakty.

Reklama

Filipiak może mówić: „Nie, stanowczo zaprzeczam”, a później opowiadać, że kandydatura Stokowca rozważana była w – jak to enigmatycznie ujął – kręgach związanych z Cracovią z czego później tworzyły się fakty medialne, ale to nieprawda. No, chyba że rozmowy w Krakowie i telefony od m.in. dyrektora sportowego klubu uznamy za „sygnały z kręgów związanych z Cracovią”. Ok, wtedy pełna zgoda.

Filipiak, który bynajmniej w obecnym trenerze nie jest ślepo zakochany, na koniec mówi jeszcze: „Wszyscy się zgadzamy, że warsztat trenera Stawowego jest bardzo dobry, natomiast trzeba mu pomóc przy transferach, bo te nie zawsze mu wychodzą”. Przynajmniej już wiadomo, że panowie mają jakąś wspólną cechę – właściwie trudno stwierdzić, któremu z nich zakupy nie wychodzą bardziej.

Jedno, co pewne: jak tylko Stawowy w Ekstraklasie da Filipiakowi pretekst, ten na pewno nie będzie się trzy razy zastanawiał zanim pozbawi go stołka.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama