Nakoulma jeszcze negocjuje, Douglas chętnie pogra w golfa, chaos w obronie Wisły

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2013, 08:58 • 10 min czytania

Zapraszamy na środowy przegląd prasy. Zaglądamy dziś do siedmiu różnych tytułów.

Nakoulma jeszcze negocjuje, Douglas chętnie pogra w golfa, chaos w obronie Wisły
Reklama

FAKT

Walia podniecona przyjazdem Legii.

Reklama

Safian Skupiński gra w piłkę w drugiej lidze walijskiej i specjalnie dla Faktu opowiada o tym jak odebrano tam informację o meczu New Saints z Legią. Jak wygląda tamta liga i na co warszawiacy muszą uważać, by nie przegrać tego meczu. Po losowaniu par eliminacji Ligi Mistrzów, ludzie w Walii zaczęli się interesować Legią. Szukać w internecie informacji, jakichś filmików, oglądać skróty meczów. Dopytywali mnie co to za klub, kto tam gra i ogólnie panuje spore podniecenie, że przyjeżdża jakaś wielka drużyna. Teraz inaczej się tu patrzy na polską piłkę, bo chłopaki z Dortmundu zrobili niezłą promocję na Wyspach i sporo się mówi o naszym futbolu – mówi Safian Skupiński, który gra w tamtejszej drugiej lidze i opowiada nam o tamtejszej piłce. – Jeśli chodzi o walijskie Premier League, to właściwie liga jest zawodowa. Jakichś wielkich pieniędzy oczywiście nikt tam nie dostaje. Ale można z tego wyżyć, bo na zapleczu gdzie ja gram, to już nie każdy zarabia. Kiedyś było lepiej, bo w klubach były większe pieniądze. A jak są pieniądze, to wiadomo, że są i lepsi zawodnicy. Teraz grają głównie Walijczycy. Chociaż myślę, że poziom nie jest dużo gorszy niż w Polsce. Na pewno gra się tu zupełnie innym stylem niż u nas w kraju. Bardzo zbliżonym do tego angielskiego – tłumaczy.

Wywiad z Michałem Probierzem.

Czy przez lata trenerskiej pracy Michał Probierz dorobił się własnej filozofii futbolu?
– Wydaje mi się, że każdy trener ma obrany jakiś kierunek swojej pracy. Nastały jednak takie czasy w piłce, że szybko się wiele rzeczy zmienia. Trzeba ciągle być na czasie z nowinkami i osobiście staram się swój warsztat urozmaicać oraz go doskonalić.

A czy da się po prostu skopiować styl pracy jakiegoś uznanego zagranicznego trenera do Polski i zaszczepić go tutaj?
– To jest niemożliwe. Nie dysponujemy po prostu takim samym materiałem ludzkim. Trenerzy ze światowego topu pracują z najlepszymi piłkarzami i dopasowują sobie do nich taktykę. My jesteśmy ograniczeni środkami finansowymi. Polski trener nie spełni się, jeśli chodzi o pełnię realizacji swoich wizji, bo nie ma takich możliwości. Ł»aden z nas nie zrobił przez cały okres swojej pracy takich transferów jak topowi szkoleniowcy w ciągu jednego sezonu.

Czy zatem jedynie brak odpowiednich pieniędzy powoduje, że polska piłka znajduje się w dolnych rejonach futbolowej Europy?
– Dobry przykład to ostatni przypadek Ricardinho. Brazylijczyk odszedł z Lechii do Sheriffa Tiraspol. Mistrza Mołdawii. Za 350 tysięcy euro. Czy jakikolwiek polski klub wydał ostatnio na transfer tyle pieniędzy?

RZECZPOSPOLITA

Tiki-taka i miliard w rozumie – rzecz o Hiszpanach.

Co tam porażka w Pucharze Konfederacji, czy mundial za rok. Naprzód do walki o plan trzyletni. Właśnie takiego sobie zażyczył od hiszpańskiego futbolu tamtejszy rząd. Chce, żeby do 2016 roku kluby pierwszej i drugiej ligi zmniejszyły swój dług o miliard euro. Z najbardziej bezwstydnie zadłużającej się wielkiej ligi piłkarskiej rząd chciałby zrobić wzór gospodarności. Prośbą i groźbą. Grozić ma głównie zakazem kupowania nowych piłkarzy.
Kluby muszą teraz przesyłać do Consejo Superior de Deportes (CSD), czyli hiszpańskiego odpowiednika ministerstwa sportu (a raczej naszej dawnej Konfederacji Sportu), projekty swoich budżetów na każdy sezon. Komisja CSD i ligi ocenia, czy budżety nie są oderwane od rzeczywistości i wyznacza limit na transfery odpowiedni do przedstawionej przez klub zdolności do zarabiania. Trzeba było działać, bo Primera i Segunda Division grają na górze długu, który urósł już do ponad 4 miliardów euro. Tylko w ostatnim sezonie kluby pierwszej i drugiej ligi wyprodukowały 225 mln euro strat. Ogromną część tej góry długów usypały Real i Barcelona, ale akurat ta dwójka przymusowego zaciskania pasa nie odczuje. Dług długowi nierówny, Real i Barcelona spłacają należności na czas. Na celowniku są te kluby, które wymigiwanie się od spłat zamieniły w nowy sport. Za przyzwoleniem państwa, bo przez lata prezesi wydawali pieniądze na piłkarzy, a unikali płacenia podatków i składek na ubezpieczenie społeczne m.in. dlatego, że fiskus był wyjątkowo łagodny dla świata futbolu.

GAZETA WYBORCZA

Wiśle Kraków znów rozsypuje się defensywa.

– By rywalizować w ekstraklasie, krakowianie muszą mieć przede wszystkim stabilną obronę – przekonuje Radosław Gilewicz, ekspert telewizyjny. Choć we wszystkich dotychczasowych sparingach w pierwszym składzie wychodziła ta sama czwórka defensorów, to ich zestawienie jest raczej wynikiem zbiegu okoliczności niż planem trenera Franciszka Smudy. W meczach z Nielbą Wągrowiec, Zawiszą Bydgoszcz i Omonią Nikozja od pierwszej minuty grali Paweł Stolarski, Marko Jovanović, Gordan Bunoza i Arkadiusz Głowacki. Na swojej pozycji występował tylko ten ostatni. 17-letni Stolarski w drużynach juniorskich był przyuczany do występów w pomocy, Serb to boczny obrońca (teraz próbowany jest jako stoper), a Bośniak najlepiej czuje się w środku (a gra na lewej obronie). Z tak posklejaną obroną Wisła prawdopodobnie zacznie sezon. Smuda ma niewielkie pole manewru (do jego dyspozycji pozostaje jeszcze niedoświadczony Michał Nalepa), bo problemy zdrowotne mają Łukasz Burliga, Michał Czekaj i Alan Uryga, a Osman Chavez do Krakowa wróci najwcześniej w drugiej połowie miesiąca.

Sześciu zawodników Nielby Wągrowiec w Warcie Poznań?

Michał Goliński, Maciej Scherfchen i Łukasz Jasiński mogą znów zostać piłkarzami Warty Poznań. W czwartek będą na treningu jej treningu, a wraz z nimi pojawi się także trzech innych niedawnych zawodników Nielby Wągrowiec. W rundzie wiosennej III ligi Nielba Wągrowiec zdobyła 30 punktów w 14 meczach i lepszy od niej w drugiej części sezonu był tylko Sokół Kleczew. Ostatecznie Nielba zajęła czwarte miejsce w tabeli. Duży wpływ na takie wyniki drużyny z Wągrowca mieli piłkarze zatrudnieni w przerwie zimowej: pomocnicy Michał Goliński (6 goli w 12 meczach) i Maciej Scherfchen oraz obrońca فukasz Jasiński. Cała trójka nie tak dawno grała w Warcie Poznań, ale w I lidze furory w jej barwach nie zrobiła. Teraz wspomniani piłkarze znów zagrają w barwach „Zielonych”. W czwartek rozpoczną treningi z zespołem Marka Kamińskiego (przez ostatni rok w Nielbie), a w sobotę zagrają w Popowie w sparingu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

SPORT

Problem z Rafałem Kosznikiem. Bełchatów uważa, że ma ważny kontrakt.

Bełchatowianie uważają, że – zgodnie z umową – do końca maja złożyli mu ustnie ofertę nowego kontraktu. Piłkarza uważa, że tak nie było i z GKS-u może odejść. Jest to o tyle istotne, bo Górnik ma zakaz transferowy i jeśli Kosznik faktycznie będzie związany umową z innym klubem, to do Zabrza na pewno nie trafi. Sprawa rozstrzygnąć się ma 17 lipca, podczas posiedzenia komisji PZPN-u. Do autokaru nie wsiedli m.in. Szymon Sobczak i Rafał Pietrzak, którzy ponownie na jakiś czas trafią do innych zespołów. – Ci, którzy zostali w kraju, cały czas są w kręgu zainteresowania. Na ten moment lepiej jednak, by zostali wypożyczeni do innych klubów i regularnie grali Wszystkich piłkarzy nie możemy zabrać, bo jedzie ekipa, która będzie tworzyła kadrę Górnika w rundzie jesiennej – wyjaśnił trener Adam Nawałka. W grę wchodzą trzy kluby. – Rozmowy trwają, ale raczej zostaną na Śląsku. Rozmawiamy z Tychami, Rybnikiem i Katowicami. Ważne, by pasowali trenerom tych klubów i jak najczęściej pokazywali się na boisku. Wtedy wypożyczenie ma sens – przyznał wiceprezes Górnika, Krzysztof Maj.

Transfer Nakoulmy nie jest jeszcze przesądzony.

Prejuce Nakoulma nie znalazł się w kadrze na zgrupowanie Górnika w Słowenii. W Zabrzu już raczej nie zagra, ale czy zagra w Tereku Grozny? „Według nieoficjalnych informacji, klub z Groznego oferuje Nakoulmie około 60 tys. euro miesięcznie. Piłkarz chciałby zarabiać więcej. Obie strony jeszcze nie osiągnęły porozumienia. Górnik bardzo nalega na transfer Nakoulmy. Ma za niego dostać od Czeczenów 1,25 mln euro. Za rok kontrakt Nakoulmy z Górnikiem wygasa i wtedy zabrzanie nie zarobiliby na nim nawet złotówki.

DZIENNIK POLSKI

Rozmowa z Piotrem Hajdukiem. Bramkarzem odesłanym z testów przez Wisłę.

– Ł»ycie zaczęło mi się układać. Wróciłem do gry w piłkę. Dostałem propozycję z Wisły Kraków, ale ludzie potrafią zniszczyć wszystko w kilka sekund – mówi nam Piotr Hajduk, który przyjechał na testy do drużyny „Białej Gwiazdy”, ale nie miał okazji nawet zagrać w sparingu i został odesłany do domu. – Czuję się mocny, ale skreślono mnie, zanim mogłem przekonać innych do swojej osoby – dodaje 30-letni bramkarz trzecioligowych Karpat Krosno. Przyznaje, że jego życie jest jak filmowy scenariusz, który ostatnio mógł się zakończyć pięknym happy endem. Nie zagra jednak w zespole „Białej Gwiazdy”.
Hajduk wspomina, że pierwsza szansa na to była przed laty, kiedy uczył się w krakowskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. – Byłem w klasie m.in. z braćmi Piotrem i Pawłem Brożkami czy Pawłem Strąkiem – opowiada. – Trzynaście lat temu miałem ofertę z Wisły, ale wtedy nie puścił mnie macierzysty klub. Teraz znów dostałem propozycję od pewnej osoby z Wisły – nie chcę ujawniać jej nazwiska. Moje testy były ustalone z trenerem Franciszkiem Smudą – zaznacza bramkarz z Krosna. Z radością pojechał na zgrupowanie „Białej Gwiazdy”. Jego przyjazd zbiegł się jednak z testami Rumuna Sorina Oproiescu, który reklamował się za pomocą spreparowanego filmu.

SUPER EXPRESS

Barry Douglas: Kocham piłkę i dobrą zabawę.

Jak się czuje Szkot w Poznaniu?
– Pierwszym szokiem była pogoda. Na początku było za gorąco, ale okazało się, że macie też dobrą szkocką pogodę – deszcz i chmury. Miasto jest zupełnie inne niż u nas, ale bardzo ładne. Sporo restauracji i klubów, ale jeszcze nie miałem czasu ich zobaczyć. Wiem, że kilku chłopaków lubi grać w golfa – tak jak ja, więc może będzie okazja, by poznać się bliżej i spędzić fajnie czas.

Jesteś piłkarskim imprezowiczem?
– Przede wszystkim jestem piłkarzem i profesjonalnie podchodzę do zawodu. Ciężko pracuję, ale potem chcę mieć czas na zabawę. Lubię grać w piłkę, ale z życia trzeba czerpać także inne przyjemności. Dopóki wkładam maksymalny wysiłek na treningach i dobrze pracuję na boisku, mogę równie dobrze się bawić.

To profesjonalne?
– Wszystko robię profesjonalnie, taki mam charakter. Staram się czerpać z życia jak najwięcej, bo nigdy nie wiadomo, co spotka cię za rogiem. Teraz najważniejsze jest jednak to, by przygotować się do sezonu, Mam ambicje grać na najwyższym poziomie, teraz będę na to pracować w Lechu. Muszę wkomponować się w drużynę i dać jej jak najwięcej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Rozmowa z Łukaszem Broziem.

Trzyma pan kciuki za transfer Bartosza Bereszyńskiego?
– Bez przesady, ja do tego tak nie podchodzę. Jestem w Legii, mam robić swoje, czyli pokazać swoją wartość. To, czy Bartek zostanie czy odejdzie, nie ma na mnie wpływu, ani pozytywnego, ani negatywnego. Rywalizujemy, bo to potrzebne i pomoże zespołowi.

Legia to inny świat niż Widzew?
– To trochę przesadzone, bo w Widzewie grałem też z dobrymi zawodnikami. W Legii mam bardzo dobrych. W tym momencie, kiedy w Widzewie doszło do wielu zmian, pod względem piłkarskim oba kluby dzieli przepaść.

Bardziej miałem na myśli kwestie organizacyjne.
– A to rzeczywiście inny świat. Stadionów nawet nie sposób porównywać, na Legii jest nowy, w Łodzi nic nie zmienia się od lat.

Nie za późno zdecydował się pan na zmianę klubu?
– Wiadomo, że w życiu podejmuje się wiele decyzji. Niektóre są za szybkie, inne spóźnione. Od pewnego czasu chciałem zmienić otoczenie. Do Legii miałem przyjść zimą, ale wtedy się nie udało, zabrakło nam czasu. Ja też nie chciałem pochopnie decydować. Postanowiłem, że najlepiej będzie zagrać jeszcze rundę w Widzewie. I wyszło to fajnie. Zdobyłem kilka bramek, a teraz jestem tutaj.

Dossa Junior – krótka sylwetka zawodnika.

Wkroczył dobrze zbudowany facet, w czerwonej czapeczce daszkiem do tyłu i koszulce z napisem Rocky Balboa. Uśmiechnięty, otwarty, witający się ze wszystkimi. Od razu zagadujący, dusza towarzystwa. To właśnie Dossa Junior. Zawodnik, wszystko na to wskazuje, który wzmocni Legię w walce o Ligę Mistrzów. – Dlatego odszedłem z AEL. Chcę grać w Champions League, tutaj mam na to szansę – zapowiedział od razu. Mistrzowie Polski długo walczyli o tego gracza. W końcu dopięli swego i zapłacili nawet połowę mniej, niż oferowali inni. Pierwotnie Dossa miał trafić do Legii na początku zgrupowania w Austrii. Wtedy do walki o niego mocno wkroczyła Crvena Zvezda Belgrad. Zaoferowała milion euro. Wprawdzie cała Europa wie o problemach finansowych tego klubu, ale Czerwona Gwiazda przedstawiła gwarancje na tę kwotę. Poręczył jeden z miejscowych biznesmenów. Propozycja z Belgradu w tym momencie bardzo spoważniała. Cypryjczycy widzieli te pieniądze już na swoim koncie, bo przecież sami mają zaległości w stosunku do zawodników. Nakłaniali Dossę, prosili, ale nic nie wskórali. O mało nie skończyło się awanturą. Podobnie było w przypadku oferty z FK Krasnodar, do którego trafił Artur Jędrzejczyk.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama