Takiego burdelu jak w MZPN, nie ma nigdzie

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2013, 14:43 • 4 min czytania

Ryszard Niemiec, prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, chciał robić porządki w PZPN, ale na razie nie jest w stanie zapanować nad własnym ogródkiem. Słowo „ogródek” nawet pasuje, bo kiedy Niemiec zabierał głos na ostatnim Walnym Zjeździe, to trudno było nie odnieść wrażenia, że to scenka żywcem wyjęta z zebrania działkowców. Brakowało tylko, żeby ktoś w kogoś rzucił klapkiem i przygrzmocił grabiami. W każdym razie działkowiec Niemiec, który do ostatnich wyborów szedł ramię w ramię z pułkownikiem Potokiem, odczuwa silną potrzebę zaistnienia, lecz niestety energii starcza mu tylko i wyłącznie na działalność publicystyczną, bo już na nadzorowanie swojego związku niekoniecznie.
Takiego bałaganu, jaki jest w MZPN, nie ma nigdzie indziej. Kompromitacją zakończyły się rozgrywki o Puchar Polski i teraz wszystko wskazuje na to, że ten, kto wygra rozgrywki PP na szczeblu małopolskim, nie zostanie dopuszczony do rozgrywek centralnych. A wszystko dlatego, że MZPN nie zdołał zakończyć tych rozgrywek do 30 czerwca, jak stanowią przepisy. Kabaretem zakończył się jeden z meczów półfinałowych, pomiędzy Jałowcem Stryszawa i Dąbrovii Dąbrowa Tarnowska. Sędzia po 90 minutach gry zarządził konkurs rzutów karnych, zamiast dogrywki. Zanim się zorientował, że przepisy są inne, część zawodników już rozjechała się po domach. Dąbrovia, całkiem słusznie, zgłosiła protest, bo przecież ewidentnie pogwałcono regulamin Pucharu Polski, ale MZPN odpowiedział: decyzje podejmowane przez sędziego są święte. Gdyby więc sędzia zakończył mecz w piątej minucie – świętość!

Takiego burdelu jak w MZPN, nie ma nigdzie
Reklama

W rzeczywistości chodzi o co innego – w MZPN jest taki bajzel, że nawarstwiły się kolejne problemy. Oni zwyczajnie chcą mieć ten Puchar Polski z głowy, zwłaszcza, że i tak nie zmieścili się w żadnych terminach. Mieli skończyć 30 czerwca – nie skończyli. Gdyby mieli „dogrywać” jeszcze półfinał, to obsuwa byłaby jeszcze większa. A przecież już 13 lipca runda przedwstępna ogólnopolskiego PP, przedstawiciel MZPN zmierzy się z Calisią Kalisz. Naszym zdaniem do tego meczu w ogóle nie dojdzie, bo wojujący z PZPN Niemiec usłyszy od centrali: twarde prawo, ale prawo. Czas minął. Chciałeś przestrzegania regulaminów, to przestrzegajmy.

W MZPN na każdym szczeblu terminy są przekładane, nikt nic nie wie, pełny terminarzowy „spontan”. Ciekawie wygląda walka o awans do IV ligi, gdzie od tygodni MZPN nie jest w stanie doprowadzić do rozegrania meczu między Proszowianką i Zieleńczanką (przekładanego czterokrotnie). Działacze kompromitują się tydzień w tydzień, np. wysyłają drużyny na jakieś boisko, które – jak się okazuje na miejscu – nie ma niezbędnej licencji, by mecz mógł dojść do skutku. Efekt jest taki, że… sezon się skończył, piłkarze rozjechali się na urlopy, a do rozegrania pozostało jeszcze jedno spotkanie. I co najgorsze – jest to mecz, który zdecyduje o awansie. Zieleńczanka nie chce grać, bo mówi: – Termin zakończenia sezonu był od dawna znany, nasi piłkarze zaplanowali urlopy, nie zbierzemy jedenastu… Ponadto władze tego klubu przekonują – całkiem logicznie – że już dawno powinni otrzymać walkowera za to spotkanie. MZPN nakazuje grać, chociaż to niebywałe, że sezon się skończył, a jednak… trwa. Bałagan jest tak wielki, że zarówno Zieleńczanka, jak i nawet AP Zabierzów mają dość i zapowiadają wycofanie drużyn seniorskich z rozgrywek.

Reklama

Można by tak długo, bo przecież niedawno podczas meczu Piliczanki z Bronowianką czarnoskórego zawodnika gości obrzucano bananami, o rasizmie nic nie wspomniał, tylko ukarał klub kwotą 200 złotych za „brak należytego zabezpieczenia porządku na stadionie”. 200 złotych za rasizm z jednej strony i 500 złotych kary dla… spikera z Olkusza z drugiej.

Niemiec natomiast bawi się w publicystę, pierdołami zajmować się nie ma zamiaru. Na razie pisuje – to tu, to tam. A to jakieś dyrdymały do „Sportu”, a to listy do pozostałych wojewódzkich związków piłki nożnej. Zaraz po Walnym Zjeździe rozesłał coś takiego:

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

To zawsze zabawne kiedy o demokracji najwięcej do powiedzenia ma były członek PZPR i korespondent „Trybuny Ludu”. Tacy są najbardziej zagorzałymi bojownikami o wolność i równość, wiadomo. Ciekawe jest to, że Niemiec do dzisiaj nie wie, co mu w nowym statucie PZPN nie pasowało. Jak się z produkowanego przez niego bełkotu wyciśnie wodę, to zostaje bardzo niewiele. Mianowicie to, że wszystkie wojewódzkie związki miałyby mieć tyle samo głosów podczas zjazdu PZPN. Zdaniem Niemca to skandal, bo przecież niektóre związki – w tym jego – to „ojcowie założyciele” PZPN. Tymczasem jeśli aż tak walczy o demokracje, to mógłby przyswoić sobie jej podstawowe zasady – prezydent Bronisław Komorowski może w wyborach oddać jeden głos, i pan Mietek, bezrobotny z Suwałk, też jeden. Mało tego – nawet w FIFA Malta ma dokładnie tyle samo głosów co Anglia. Anglicy wcale nie burzą się, że przecież w historii futbolu znaczą więcej, i że mają zarejestrowaną większa liczbę zawodników.

Pozostałe uwagi Niemca dotyczące statutu są kompletnie oderwane od rzeczywistości, ponieważâ€¦ są to uwagi odnoszące się do punktów, które Niemiec – w głosowaniu – sam wcześniej do statutu wprowadził.

Zdumiewające jest to, że lata mijają, ustrój się zmienił, a w Małopolsce wciąż urzęduje towarzysz Niemiec z „Trybuny Ludu” i plecie coś o demokracji. Gdyby zapytać, co przez te wszystkie lata zrobił dla polskiej czy chociaż małopolskiej piłki, za odpowiedź musiałaby stęchlizna i smród, ziejące z korytarzy tamtejszej „siedziby”.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama