– Tacy, którzy dogryzają, zawsze się znajdą. Niestety, prawdę zna niewiele osób. Jak tylko dowiedziałem się, jaką decyzję podjęła FIFA, poinformowałem trenera i prezesów, że nie będę pobierał wynagrodzenia. Przez cały swój pobyt w Zabrzu nie dostałem więc ani złotówki, zrezygnowałem z całości. Myślę, że to było właściwe zachowanie – mówi Marcin Kuś, u którego sprawdziliśmy, co się z nim działo w ostatnich miesiącach.
W ostatnim czasie pojawiały się różne, sprzeczne informacje na twój temat. Jak to w końcu z tobą jest?
Ktoś podchwycił, że Turcy nie chcą przysłać mojego certyfikatu, ale nie wiem, skąd to się wzięło w mediach. To nie była prawda. Problem był zupełnie inny – FIFA nie uprawniła mnie do gry w oficjalnych meczach w Górniku Zabrze, bo stwierdziła, że skoro kontrakt z Istanbul BB wypowiedziałem 11 lutego, to na podpisanie nowego miałem czas do końca miesiąca. A ponieważ umową z Górnikiem związałem się dopiero w połowie marca, warunkowej zgody nie otrzymałem.
Wystarczyło, że podpisałbyś ten kontrakt wcześniej?
Tak, wtedy warunkowe pozwolenie najprawdopodobniej bym dostał. A moja sprawa z Turkami i tak idzie swoim, bocznym torem.
Jarek Bieniuk z tureckim klubem walczył o kasę latami.
Już się uzbroiłem w cierpliwość, może to potrwać rok albo półtora. Istanbul BB miał czas do 13 maja, żeby się ustosunkować do dokumentów, które ja przedstawiłem. Tydzień temu adwokat mówił mi, że druga strona przekłada termin już trzykrotnie i możliwe, że FIFA zajmie stanowisko jedynie do materiału, który ja dostarczyłem. Ale jestem dobrej myśli. Ja robiłem to, co do mnie należało, a to oni przez pięć miesięcy się nie wywiązywali z finansowych ustaleń.
Wróćmy do Górnika. W Zabrzu byli bardziej źli na ciebie czy na siebie?
Nie wiem, ale my tego nie przewidzieliśmy. Spodziewaliśmy się innej decyzji, trzeba było się dostosować.
Kibice już ci dogryzają, że przyjechałeś, wziąłeś kasę i pojechałeś, a ani razu nawet na ławce nikt cię nie widział.
Tacy, którzy dogryzają, zawsze się znajdą. Niestety, prawdę zna niewiele osób. Jak tylko dowiedziałem się, jaką decyzję podjęła FIFA, poinformowałem trenera i prezesów, że nie będę pobierał wynagrodzenia. Przez cały swój pobyt w Zabrzu nie dostałem więc ani złotówki, zrezygnowałem z całości. Myślę, że to było właściwe zachowanie. Takich, którzy wszystko mówią, a nie wiedzą nic, nigdy nie będzie brakowało.
Mimo to, z Górnika już odszedłeś.
Nie doszliśmy do porozumienia. Zresztą, nową propozycję z klubu dostałem też strasznie późno, tuż przed rozpoczęciem treningów i wyjazdem zespołu na obóz. Poróżniliśmy się, ale podziękowałem trenerowi, że mogłem w ostatnich miesiącach ćwiczyć z drużyną, być pod profesjonalną opieką. Po tym, jak nie podpisaliśmy umowy, momentalnie zareagowała Cracovia. Szybko się dogadaliśmy, przynajmniej na rok.
Minął już równy rok od twojego ostatniego oficjalnego meczu.
Na szczęście w ostatnich miesiącach mogłem normalnie trenować i być może nie tyle w rytmie, co kilka sparingów udało się rozegrać. Nie mam już zaległości, jestem przygotowany. Dlatego mogło być gorzej. Wierzę, że w końcu zacznę grać. Teraz przynajmniej nic już nie będzie stało na przeszkodzie.