Tauron da kasę na Śląsk, Broź dalej od Jagi, Krychowiak może zagrać w Niemczech

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2013, 09:37 • 9 min czytania

Nie mamy dziś w prasie przełomowych informacji. Raczej trochę spekulacji o możliwym wyjeździe Krychowiaka do Niemiec albo kolejną rozmowę z Radosławem Majewskim… No, w Przeglądzie Sportowym pojawił się news, że Tauron wpompuje 4 miliony złotych w zespół Śląska Wrocław.

Tauron da kasę na Śląsk, Broź dalej od Jagi, Krychowiak może zagrać w Niemczech
Reklama

FAKT

Dziennik donosi, że Krychowiak może zagrać w Bundeslidze.

Reklama

Szykuje się kolejny transfer reprezentanta Polski do czołowego zespołu Bundesligi. Jak dowiedział się Fakt, podczas zaplanowanego na 22 marca meczu z Ukrainą wysłannicy dwóch niemieckich klubów będą uważnie przyglądać się występowi Grzegorza Krychowiaka (23 l.). Dla utalentowanego pomocnika biało-czerwonych stawką zbliżającego się wielkimi krokami spotkania eliminacji mistrzostw świata będą nie tylko kolejne cenne w walce o awans na mundial punkty. Według naszych informacji piłkarz Stade Reims już jakiś czas temu wpadł w oko działaczom Eintrachtu Frankfurt i VfB Stuttgart. Przedstawiciele obu klubów zgodnie uznali, że najwyższy czas, aby obejrzeć Krychowiaka na żywo i podczas starcia z Ukrainą zasiądą na trybunach Stadionu Narodowego. Ewentualny transfer byłego zawodnika Bordeaux do ligi niemieckiej jest możliwy dopiero po zakończeniu sezonu, kiedy w zachodnich ligach otworzy się letnie okno transferowe. Biorąc pod uwagę, że na sprowadzenie Krychowiaka szefowie klubu z Reims musieli wyłożyć 800 tysięcy euro także tym razem w grę wchodzą duże pieniądze.

Rozmówka z Dariuszem Pietrasiakiem.

Czy boicie się kontroli antydopingowej?
– A niby dlaczego?

Taka forma!
– Bez przesady. Mecz z Jagiellonią dobrze nam się ułożył. Szybko strzeliliśmy gole. Nie ma czym się podniecać. Nie graliśmy cudownie, ale było duże zaangażowanie. Zobaczymy, co będzie w meczu z Wisłą.

Wisła jest słabiutka…
– Znam takich słabiutkich, którzy nagle odzyskują w cudowny sposób siły.

Jak Podbeskidzie?
– Trener Kubicki nauczył nas jednego: musimy być pewni siebie. To jesteśmy. Cudu nie ma.

GAZETA WYBORCZA

Robak blisko Widzewa, a Broź dalej od transferu

Wciąż nie wiadomo, czy Łukasz Broź pozostanie piłkarzem Widzewa. Reprezentant Polski dostał bowiem ofertę z Jagiellonii Białystok. Według naszych informacji nie zadowalała szefów Widzewa, którzy chcą za swojego gracza 200 tys. euro. Suma może być mniejsza, gdyby Broź zrzekł się zaległości, jakie ma wobec niego klub. Także zawodnik nie pali się do transferu, bo drużyna z Białegostoku jest w tabeli niżej od Widzewa, a na inaugurację rundy wiosennej została rozbita przez Podbeskidzie Bielsko-Biała (…) Zanosi się na to, że do Widzewa wróci Marcin Robak. Jak pisaliśmy niedawno, były napastnik klubu z al. Piłsudskiego rozwiązał kontrakt z tureckim Mersin Idmanyurdu i od stycznia jest w Łodzi. Ćwiczy na razie sam, lecz nie ukrywa, że chciałby wrócić do Widzewa. Robak spotkał się z trenerem Mroczkowskim, który chętnie widziałby go w swoim zespole. W poniedziałek wieczorem 30-letni napastnik rozmawiał z szefami Widzewa. – Decyzje jeszcze nie zapadły, ale porozumienie jest tuż-tuż. Wygląda na to, że jestem blisko powrotu – powiedział Robak „Gazecie”. W jego przypadku nie trzeba się spieszyć przed zamknięciem okna transferowego, bo jest wolnym zawodnikiem.

Rozmowa z Markiem Saganowskim.

Jak ocenia pan współpracę z Władimirem Dwaliszwilim? W pierwszej połowie nie wyglądała dobrze. Po przerwie było lepiej.
– Jesienią wymienialiśmy się podaniami z Danielem Ljuboją. We wtorek było podobnie z Władimirem. Jestem zawodnikiem, który dogaduje się ze wszystkimi. W pierwszej połowie także stworzyliśmy sobie kilka sytuacji. Nie było takich momentów, żebyśmy sobie nie podawali. To był nasz drugi mecz. Wiadomo, że każdy zawodnik potrzebuje czasu, żeby poznać nowego partnera. Władimir trenuje z nami dopiero tydzień.

Był pan zaskoczony, że nie zagrał pan w Kielcach?
– Każdy chce grać w pierwszym składzie. Nie jestem tutaj po to, żeby siedzieć i spokojnie oglądać. Zaskoczony? Bardziej podenerwowany. Zdaję sobie sprawę, że trener ma różne wizje, a sezon jest ciężki. Czekam na swoją szansę. We wtorek taką otrzymałem i myślę, że ją wykorzystałem.

Po meczu z Koroną było nerwowo w szatni?
– Taki pstryczek na pewno przyda się na początku, bo potem bardziej boli. To, co stało się w Kielcach, będzie jeszcze analizowane w tym tygodniu. Chcemy o tym zapomnieć. Z drugiej strony musimy zdać sobie sprawę, że nikt nam łatwo punktów nie odda.

SPORT

Gra Pawła Olkowskiego przypadła do gustu skautom z Anglii.

Brian Talbot, skaut Fulham FC, obserwował zawodników polskiej ekstraklasy podczas meczów we Wrocławiu, Chorzowie i Zabrzu. W poniedziałkowym spotkaniu Górnika z Piastem Gliwice szykował się na występy فukasza Skorupskiego, Konrada Nowaka [ten wszedł na boisko dopiero w 90. minucie] i Mateusza Matrasa. Zdaniem Talbota Matras okazał się zawodnikiem zbyt wolnym i statycznym. Anglikowi spodobała się za to gra Pawła Olkowskiego z Górnika. Olkowski w meczu z Piastem zmarnował akurat świetne sytuacje strzeleckie, w lidze nie strzelił gola od półtora roku. – Szukamy piłkarzy do kadry Fulham. Nasz zespół jest mocno zaawansowany wiekowo, więc zależy nam na młodych i utalentowanych zawodnikach – mówi Anglik „Sportowi” .

Tekst o problemach zdrowotnych Nakoulmy.

Piłkarz Górnika Zabrze przypuszcza w „Sporcie”, że powodem jego kłopotów zdrowotnych jest różnica temperatur między Polską i Afryką. Nakoulma przechodzi rehabilitację w katowickim gabinecie Wojciecha Spałka, wieloletniego masażysty m.in. GKS-u Katowice. Piłkarz stawia się w gabinecie trzy razy dziennie. Spałek mówi, że decyzja w sprawie gry Nakoulmy należy oczywiście do sztabu trenerskiego i medycznego Górnika, ale z jego doświadczenia wynika, że piłkarz jeszcze przez kilka dni może odczuwać dolegliwości. Najbliższy mecz Górnik gra u siebie z Jagiellonią Białystok.

DZIENNIK POLSKI

Rozmowa z Tomaszem Frankowskim przed meczem z Wisłą.

Już kilka razy odkładał Pan zakończenie kariery. Bierze Pan w ogóle pod uwagę, że może przedłużyć ją choćby o sezon?
– Nie. Tym razem to będzie już definitywny koniec. Dogram jeszcze tę rundę i rozpocznę życie po karierze.

A gdyby okazało się, że w najbliższych miesiącach nie uda się Panu prześcignąć w klasyfikacji wszech czasów Gerarda Cieślika?
– To wtedy tym bardziej trzeba będzie zawiesić buty na kołku. Oznaczałoby to bowiem, że w najbliższych czternastu meczach nie strzelę żadnej lub co najwyżej jedną bramkę. Przypomnę, że do pana Gerarda mam obecnie już tylko dwa trafienia. Dlatego liczę, że już niebawem zniweluję ten dystans i wskoczę na podium w klasyfikacji wszech czasów. Wtedy już ze spokojem będę mógł w czerwcu zakończyć karierę. Lucjana Brychczego już nie dogonię.

Zanim ruszy Pan w pościg za Cieślikiem, w czwartek czeka Pana mecz z Wisłą w Pucharze Polski. Zgodzi się Pan z tezą, że będzie to starcie dwóch drużyn, które wiosnę rozpoczęły od dużego falstartu? Wy dostaliście łomot (0:4) od Podbeskidzia, a Wisła nie była w stanie wygrać z młodzieżą Bełchatowa.
– Rzeczywiście, ani my, ani Wisła nie możemy być zadowoleni z tych pierwszych meczów. W czwartek będzie zatem okazja, żeby odbić sobie to niepowodzenie. Pewnie po tym meczu w jednej z drużyn humor się poprawi.

SUPER EXPRESS

Wczoraj był w Fakcie, dziś jest w Super Expressie – Radosław Majewski.

Strzeliłeś ostatnio cztery gole w dwóch meczach. Może czas na przekwalifikowanie się z pomocnika na napastnika?
– Aż tak to nie, ale rzeczywiście gram bliżej bramki. Częściej znajduję się w sytuacjach podbramkowych. Forma przyszła również dlatego, że ostatnio zmieniłem dietę.

Ograniczyłeś jedzenie?
– Co ciekawe, jem w sumie nawet więcej niż dotychczas. Tyle że odżywiam się zdrowo: dużo kurczaka, białko. Jem mniejsze, ale częstsze posiłki, a poza tym zapomniałem o słodyczach. Dieta mi pasuje i się jej trzymam.

Sam sobie gotujesz?
– Tak. Trochę to czasu zajmuje, bo dziennie trzeba sobie ugotować cztery potrawy. Z tym większą radością przyjąłem zakład, który zaproponował mi ostatnio kolega.

Sebastian Mila próbował swoich sił w… koszykówce.

– Koszykarzem nigdy nie będę, ale przez krótką chwilę mogłem się poczuć jak słynny Michael Jordan, którego podziwiałem, gdy grał w Chicago Bulls – opowiada Sebastian Mila (31 l.), który wziął udział w konkursach zorganizowanych przy okazji koszykarskiego Meczu Gwiazd. Rozgrywający mistrza Polski wystąpił w drużynie z legendą polskiej koszykówki Maciejem Zielińskim oraz Adrianem Mroczkiem-Truskowskim, kapitanem Śląska. – Najgorzej nie wypadłem, bo nawet dwa razy trafiłem do kosza. Nie udało mi się za to trafić z połowy boiska – mówi lider wrocławskiej drużyny.

PRZEGLĄD SPORTOWY

PS wykopał chłopaka, który miałby – cytujemy – pójść śladami Boenischa.

Czy zmieniłbym narodowe barwy? Najpierw ktoś z PZPN musiałby się do mnie odezwać – mówi Alex Fagasiński dla „Przeglądu Sportowego”. Chociaż kilka lat temu zagrał dwukrotnie w młodzieżowej reprezentacji Niemiec, to jest Polakiem. Alex urodził się w Poznaniu i tam mieszkał przez większość życia. – Miałem 10 lat, kiedy wyjechałem z Polski na stałe – mówi „PS”. Jego rodzice rozwiedli się, mama Agnieszka poznała Niemca i wyemigrowała, zabierając ze sobą syna. Nową rodzinę założył też ojciec piłkarza Jacek i dziś Alex ma dwie przyrodnie siostry – jedną w Polsce, drugą w Niemczech. – Z mamą rozmawiam w domu po polsku. Często przyjeżdżam do taty do Polski, na przykład na wakacje. Albo na święta do babci – opowiada. Pierwsze kroki w piłce utalentowany lewy obrońca stawiał jeszcze w ojczyźnie. Przez cztery lata trenował w UKS 13 Poznań. – Ta szkółka już nie istnieje. W Polsce byłem napastnikiem. Potem w Niemczech rozwinąłem się tak, że najlepiej się czuję na lewej obronie – deklaruje. Piłkarzem Schalke jest od 2006 roku. Szperacze klubu z Zagłębia Ruhry wypatrzyli go, kiedy grał w małym klubie SV Schermbeck.

Tauron ma wpompować kasę do Śląska Wrocław.

Śląsk Wrocław ma dostać od firmy energetycznej 4 mln zł. Będzie to jeden z najwyższych kontraktów reklamowych w historii ligi. Oczywiście, obecny na koszulkach Zagłębia Lubin KGHM regularnie dawał swojemu „podopiecznemu” ponad 20 mln zł rocznie, a miasto Wrocław promowało się na strojach piłkarzy Śląska, wykładając niejednokrotnie ponad 10 mln. Jednak kwoty wpłacane przez firmy niepowiązane właścicielsko z klubami zawsze były wielokrotnie mniejsze. W 2009 roku BetClick (a potem s.Oliver) podpisał umowę z Lechem Poznań za podobne pieniądze, jakie będzie miał Śląsk od Tauronu. Logo firmy bukmacherskiej pojawiło się na koszulkach poznańskich piłkarzy, ale szybko okazało się, że trzeba zmienić warunki współpracy, bo Sejm uchwalił tzw. ustawę antyhazardową. Z kolei w latach 2003-2005 telefonia Era sponsorowała Wisłę Kraków, płacąc 4,3 mln złotych rocznie.

I jeszcze na koniec tekst o zakończeniu kariery przez Marcina Ł»ewłakowa.

Tomasz Chojnowski, prezes kieleckiego klubu, natychmiast ucina wszelkie domysły. – Kontynuujemy politykę odmładzania zespołu. Rozwiązaliśmy umowę za porozumieniem stron – stwierdził krótko. Nieco bardziej rozmowny jest Andrzej Kobylański. Obecny dyrektor sportowy Korony. – Będziemy wprowadzać młodych piłkarzy i podpisywać kontrakty z walczakami, wojownikami. Marcin Ł»ewłakow to znakomity człowiek, mający swoje zasługi dla rozwoju polskiego futbolu. Jednak nasze postrzeganie piłki nożnej jest nieco odmienne – powiedział dyrektor. – Idę do cywila! – podsumował całą sprawę Ł»ewłakow. – Przynajmniej do czerwca mam wolne. Co będzie potem? Jeszcze nie wiem. Jednak zapewniam, że decyzja, którą podjąłem nie była impulsem. Zastanawiałem się nad tym od pewnego czasu – dodał piłkarz.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama