Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

24 grudnia 2012, 11:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wesołych Świąt. Tak sobie myślałem, czy to najlepsza pora na pisanie tekstów, ale wczoraj zaczepił mnie recepcjonista w hotelu: Panie Pawle, warto jutro wchodzić na Weszło? Zawsze warto! Obiecałem mu fajnych parę tekścików, a on – że za dwie stówki mogę tyle panien sobie sprowadzać do aksamitnej pościeli, ile Bóg pozwoli. Dwie stówki za super hotel w centrum miasta, to był mój pierwszy świąteczny prezent. Aha, ale do rzeczy. Tak wpadłem na to, że futbol to jest jedyna rzecz tego świata, przez którą jesteś gotów pokłócić się na całe Ł»ycie z rodziną, a znaleźć Przyjaciół na drugim biegunie planety.
„thousand Miles and poles apart” – jak śpiewa Adele, ale nie ma na myśli Polaków, tylko te odległości, które w futbolu nie maja znaczenia…

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

W Święta kopie się piłę, dawniej w Anglii potrafili upchnąć nawet dwie kolejki i trzecią zaległą. Z Polski pamiętam dwa takie zimowe mecze. Raz Legia – Wisła (2:0, fenomenalne wybicie piłki przez Ä†mikiewicza, nożycami, z własnej linii bramkowej. Coś jak Tomek Kłos na Ukrainie). No i Legia – Pogoń. Tamci byli akurat sensacją rundy jesiennej, trener Kopa, niezwykle szybcy Turowski i Biernat… W domu dostałem zakaz wyjścia na stadion. Oczywiście poszedłem. Padał śnieg, był mróz, tupałem z zimna i płakałem, a do przerwy było chyba 0:2. Oczywiście Biernat i Turowski. Chyba tak.

A potem – 3:, a może i 4:2! I najweselszy świąteczny dzień.

Z kilku głupich kopnięć piłki. Tyle że do właściwej bramki.

Tylko dorosły chłopiec jest w stanie to zrozumieć. I pokochać.

Reklama

I pokłócić się o to z całym światem.

*

Ale że to była Legia, to oczywiście zaraz kupiliśmy i Kopę, I Turowskiego, I Biernata. I fajna anegdotka mi się przypomniała, jak to piłkarze jadą na pierwszy zimowy obóz, chyba do NRD, bo najbliżej. I nudzą się w hotelu. No to pada rozkaz starych do młodych – trzeba jakieś dupy sprowadzić. „Suchy, zasuwaj!”.

No więc Biernat zwany „Suchym” poszedł. Nie ma go godzinę. Niepokój, młody nic nie umie załatwić. Ale patrzy ktos przez okno i krzyczy – sensacja!

A tu Suchy targa dwie baby z walizkami, prosto z dworca naprzeciwko…

Przyszły, rozsiadły się, rozłożyły nogi. Jeden, drugi, piąty… Ale nagle zastój, a kolejka czeka… Co się stało?

Reklama

Podglądają, a tu… Suchy namiętnie się całuje…

Zwariowałeś? Z taka szmatą się całować???

No bo, kurde, no bo chciałem jakoś przecież zacząć…

Oj, ubaw mieliśmy z tymi piłkarzami.

I do dzisiaj mamy.

*

Tito Vilanova ma raka. Na mój gust – najgorszego, bo ślinianki odpowiadają za wzrok, słuch, za tętnice.

Jak tak zazdrościmy czasem ludziom karier i milionów, pomyślmy, że nic nie jest dane raz na zawsze.

I ze nie jest czymś złym zatrzymać się czasem, przyklęknąć, i pomodlić.

*

Nowy prezes Legii chce opraw i rac – ja mu biję brawo, kibicuję, i tego samego życzę Lechowi, Wiśle, Lechii. Bez wariactwa piłka nożna nie istnieje. Akurat młody kolega mi powiedział, ze ciekawe są obyczaje w Argentynie. Mianowicie jak są derby River Plate z Boca Juniors, to telewizja robi dwie transmisje.

Jedną z meczu.

Drugą z oprawy. Z tego jak walą w bębny, jak odpalają race, jak rozwieszają flagi.

Jak tańczą i śpiewają.

Pikniki, dajcie nam się cieszyć futbolem i odczepcie się od świata, którego nigdy nie zrozumiecie. Trzymajcie tylko piloty przed telewizorem.

*

Nie mogę nie zaapelować, żeby kibiców nie traktować jak więźniów politycznych. Staruch ma prawo odpowiadać z wolnej stopy, a nie być przetrzymywany w nieskończoność. Zwłaszcza gdy umarza się postępowanie wobec Kory, o narkotyki ewidentne.

Ale ona to celebrytka.

A on tylko kibic.

*

W te Święta życzę Wam marzeń, polskiego Messiego, i światła w sercach. Tego, żeby być w stanie pokłócić się z Rodziną, ale żeby jednak – dzięki Piłce – odnaleźć w życiu Przyjaciół. Na całym świecie.

Paweł.

*

Aha, i jeszcze trzecie, zimowe skojarzenie z piłką.

Stadion Śląski. Rok 1985. Gramy z Włochami, z mistrzami świata.

Pada gęsty śnieg.

I Darek Dziekanowski wali z dwudziestu metrów gola w okno.

Zwycięskiego gola.

Najprzystojniejszy, najmłodszy chłopak w Polsce.

O którym każdy marzył, żeby być takim, jak on.

Przynajmniej udało się jemu.

Zatem w Boże Narodzenie powiem, w co wierzę.

Bóg istnieje!

Najnowsze

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...