Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2012, 13:17 • 6 min czytania 0 komentarzy

JAK W KAŁ»DY PONIEDZIAŁEK, PUBLIKUJEMY TEKST PAWŁA ZARZECZNEGO. JAK W KAŁ»DY PONIEDZIAŁEK, MOŁ»ECIE W KOMENTARZACH NAPISAĆ, Ł»E SŁABE I NIE CZYTACIE. Tak nie wiedziałem jak zacząć, no to może zacznę od newsa. Ryszard F., ps. Fryzjer, odsiadujący karę za korupcję w sporcie (moim zdaniem niesłuszną, chyba że skazani zostaną wszyscy), i oczekujący na kolejny z wrocławskich procesów, zmienił rolę. Mianowicie w Zakładzie Karnym został – zgadujcie: a) dyrektorem, b) klawiszem, c) kucharzem, d) konfiturą, e) ministrantem. Prawidłowa odpowiedź na końcu tekstu.
*

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Pół Polski emocjonuje się meczem Lech – Legia, no i dobrze. Trudno bowiem ekscytować się wyborem Janusza Piechocińskiego na szefa partii, która jest w zaniku, jak Bełchatów lub Polonia Bytom. Moja uwaga do tego spotkania nie będzie za mądra, ale… Spodobało mi się zdjęcie na okładce „Przeglądu Sportowego”, bo pewnie niezamierzenie, ale jest wymowne. Biegnie Kosecki w jakiejś ekstazie po golu, a po obu stronach Furman i Ł»yro.

Trzech młodych Polaków, którym u mnie na wsi niekoniecznie sprzedanoby piwo. A oni uciszają czterdziestotysięczny tłum.

Choć mam wrażenie, że za pół roku Lech uciszy Warszawę. Ale na razie traci pięć punktów. Pięć, bo nie sądzę, żeby wygrał 3:0.

*

Reklama

Pół Europy zjechało się oglądać Teodorczyka, który jako pierwszy piłkarz w dziejach spróbował strzelić karnego z przewrotki. I jak to zazwyczaj bywa – upadł na główkę.

*

Głupota tygodnia – Marek Motyka mówi, że piłkarze pewnego krakowskiego klubu „hańbią Wisłę”.

No to akurat walnęli mistrza Polski.

No i akurat mają wyższe miejsce w tabeli, niż odpowiednio w swoich ligach – może o takich klubach słyszeliście – AC Milan albo FC Liverpool…

Marcyś, poczytaj Iwana, może ci zaświta kto Wisłę hańbił, może ci piłkarze, którzy swym zachowaniem spuścili ja z Pucharu Mistrzów do drugiej ligi?

Reklama

Byli piłkarze, wszechstronnie nieutalentowani, gryźcie się w język, bo myślenie wychodzi wam mniej więcej tak jak granie.

*

Obejrzałem derby Belgradu, tysiące rac, super poziom, po kilku nastolatków w obu ekipach i pełny stadion. El classico przy tym to Gwardia z lat 70, gdzie puszczano doping z megafonu.

*

Mały przerywnik, czym żyją piłkarze. Na przykład w jednym klubie, znanym, gdzie chwilowo szkoleniowcy kapać musieli się w jednej szatni z zawodnikami, powstawały zakłady, czy trener ma… obsrane majtki. Inaczej rzecz ujmując – czy zrobił kleksa. Po pięćdziesiąt złotych.

No i bilans – obsrany był zawsze. Nie potrzebował derbowego meczu, żeby popuścić w spodnie.

No więc teraz pytanie – czemu zawodnicy nie szanują opiekunów? Bo nie bardzo jest za co.

*

Najlepszym gościem w lidze jest chyba Razack Traore, choć niestety nie za bardzo ma z kim grać i odejdzie zimą. Chyba że Lechia spełni jego oczekiwania, czyli 300 tysięcy euro za podpis na nowej umowie i 50 tysięcy, też euro, za każdy miesiąc, wszystko netto (ciekawe skąd w Burkina Faso znają ten termin i od kiedy). Gdańsk się nie poczuwa jednak wcale do pomocy klubowi (ciekawe zestawienie miast – Wrocław dał na swój klub, wizytówkę, 12 milionów, Danzig zwei), a szkoda. Tu zamiast żałować paru groszy dla zawodnika znakomitego, którego kiedyś się jeszcze może sprzeda i zarobi, to należałoby kogoś jeszcze dokupić!

Ale a’propos tego brutto i netto – kiedyś tak mi to wyjaśnił prezes Amiki (dziś Lecha) jacek Rutkowski:

„Trzeba brać brutto, i tak zrobić, żeby było netto”.

Razack już ponoć dawno by spieprzył z tego Gdańska, tylko żonie się podoba nad polskim morzem, bo… nie ma upałów. I to właśnie warto wykorzystać.

*

Janusz Basałaj odchodzi z Orange Sport do PZPN, jakoś za tydzień. No to za tydzień poświęcę mu cały tekst, bo niezwykły to człowiek. Na razie tylko zdanie – musi być – o jego nowym pryncypale Bońku.

Bardzo dobry prezes. Ma tylko jedną wadę. Nie ma wyników.

*

Wojtek Wąsikiewicz (3,5 roku więzienia w zawiasach na 7, niezła pajda) sporządził i przysłał mi analizę pracy Franciszka Smudy z pracy w kadrze. Interesująca, kiedyś dam fragmenty. Ale szkoda, że Wąs, jako fachowiec, nie przeanalizował postawy trenera w meczu Zagłębie Lubin – Cracovia, mianowicie czy szkoleniowiec może nie usłyszeć jak dogadują się dwa zespoły na dużą bańkę.

Dziś też trochę takich głuchoniemych mamy.

*

Wojtek Kowalczyk wznawia książkę. Musze przyznać, że jest niezła. Poniekąd sam ją wymyśliłem, mianowicie kiedyś rządziłem w „Przeglądzie” i dostałem info, że zawsze w zimie spada sprzedaż. Zatem zadanie na zebraniu – pomysły! Potrzebuję książkę w odcinkach! Ł»eby ludzie kupowali numer po numerze, jak kiedyś w „Expressie Wieczornym” Tr edowatą Mniszkówny.

Zgłosił się licealista Stanek, właśnie z Kowalem. Dałem jedną radę – przeczytaj Grzesiuka „Boso, ale w ostrogach”, i postaraj się tak samo brawurowo… I zrobił to fenomenalnie. Nie ingerowałem w ani jedno zdanie, choć mogłem nieco swoją postać wybielać, wszystko wtedy mogłem (a Kowal coś tam majaczy, że z jednej wizyty w knajpie powstawały moje teksty na pół roku – Kowal, nie przeceniaj się chłopaku). W każdym razie efekt powstał piorunujący, obaj zarobili przyzwoitą kasę. Choć jednego brakuje – tego tłumu kobiet przemykających przez każde nasze mieszkanie, każde zgrupowanie… Ot, ministranci z nas byli!

I tu żarcik z Kowala. Robię z nim kiedyś rozmówkę, no i tak sobie plotkujemy przy los browaros… I on mówi – słyszałem, że najlepsze laski są na Odloty.pl…

No dobra, bla, bla, bla, browarki…

I za dwa dni telefon:

– Paweł, nie napisałeś chyba o tych odlotach?

– A co?

– No bo wiesz…

– Kurwa, Wojtek, nie zastrzegałeś. Pewnie, że napisałem. Ja wszystko piszę!

– A kurwa nie możesz wykreślić?

– No kurwa nie. Bo to już do drukarni poszło! Za późno!

– Ja pierdolę. Przecież nikt nie złapie, że to jaja, tylko zaraz pójdzie, że po burdelach łazimy!

– Wojtek, spoko. Komu by się w naszym wieku jeszcze chciało…

Wracając do książki – polecam. Kawałek życia, przy którym sąsiad Kowala z Górczewskiej, Paragon, to był taki harcerzyk.

*

Sporo ludzi się dziwi, dlaczego Probierz poszedł do Bełchatowa, po spadek.

On poszedł po 25 tysięcy pensji, co dla premiera nawet jest marzeniem. Na legalu of course.

Tak działa – według liberalnej ekonomii – niewidzialna ręka rynku.

A według nieliberałów, czyli marksistów z twórcą tej myśli na czele Karolem:

„Byt określa świadomość”.

A według znawców życia – zapach pieniędzy.

*

Neymar sieknął wysoko w niebo. Moim zdaniem, jak chciał spudłować, musiał tak właśnie uderzyć. To Brazylia, nie wiemy czy siostra nie była akurat przetrzymywana w jakiejś piwnicy. Na Copa America oni wszyscy zresztą strzelali podobnie.

To już ten Teodorczyk przynajmniej miał fantazję.

*

Finito. Rozwiązanie zagadki. Wedle info od rodziny – Fryzjer został ministrantem i służy do mszy. Czyta pismo święte, zapisuje do spowiedzi, pomaga. Piszę to nie dla zgrywy, tylko żeby uświadomić to co w chrześcijaństwie jest istotąâ€¦

Lepszy jeden nawrócony, niż tysiąc pobożnych.

I lepiej zawsze późno, niż wcale.

Szwejk zresztą tez służył u feldkurata i załapywał się na fajki, browar, nawet na towary i grę w karty.

Byt – określa – świadomość.

Najnowsze

Felietony i blogi

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza
Felietony i blogi

Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

redakcja
7
Futbol w dobie późnego kapitalizmu – czyli jak firma ubezpieczeniowa z Miami szturmuje piłkarskie salony?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...