Występy takich zawodników mogą zawstydzać i powodować, że zadajemy sobie pytanie: „Co robiłem, kiedy miałem 18 lat?”. „Stresowałem się egzaminem z prawa jazdy”, „Na ostatnią chwilę zakuwałem do matury” – zabrzmią odpowiedzi. Raheem Sterling jeden poważny egzamin ma już za sobą – debiut w Premier League i to od razu przeciwko mistrzowi Anglii. Zdał go celująco, zawstydzając przy tym Kenny’ego Dalglisha.
– To była dla mnie łatwa decyzja. Zawsze powtarzam, kiedy pojawiam się w nowym miejscu, że nie oceniam ludzi przez ich status ani przez to, co kiedyś zrobili. Ważne jest to, co sam zobaczę – w ten sposób Brendan Rodgers wytłumaczył, dlaczego dał szansę chłopakowi urodzonemu na Jamajce w 1994 roku w meczu z mistrzem Anglii. Trener przyszedł na Anfield, żeby wprowadzić nowy styl i udowodnić, że zna się na trenerskim rzemiośle jak mało kto. Wynalezienie Sterlinga to kolejny stopień, który trener układa na swojej trenerskiej drodze na szczyt.
Tak naprawdę Anglika urodzonego w Kingston nie trzeba było wynajdywać. Był na wyciągnięcie ręki w rezerwach The Reds, gdzie czarował swoimi niebanalnymi zwodami, a przeciwnicy nie robili na nim większego wrażenia niż tyczki treningowe. Pojawił się tam za 300 tysięcy funtów z Queens Park Rangers, ale już teraz włodarze z Loftus Road zacierają ręce, bo wartość umowy wzrasta wraz z dobrymi występami zawodnika. Dla Kenny’ego Dalglisha popisy chłopaka nie robiły jednak wrażenia. Ot, kolejny dzieciak, który nie zna umiaru w dryblingach i myśli tylko o sobie a nie dobru drużyny. Anglik forował wtedy na skrzydle Stewarta Downinga.
Gdyby nie roszada na stołku trenerskim, Sterling prawdopodobnie w nowym sezonie walczyłby o miejsce w Tottenhamie, który w poprzednim sezonie chciał go kupić. Dalglish miał już dość chłopaka napraszającego się do pierwszego składu The Reds. W końcu na łamach prasy wyznał, że jeśli chłopak chce grać w czerwonej koszulce, to najwyżej w rezerwach. – Niech on wreszcie pokaże, na co go naprawdę stać, zamiast użalać się w prasie – nie krył irytacji.
Decydenci znad Mersey uznali w końcu, że obecność legendy nie przesłoni im beznadziejnego faktu – Liverpool znowu nie zagra w Lidze Mistrzów. Na Anfield pojawił się wspomniany Rodgers; przyjmujący nowe wyzwanie, po zrobieniu ze Swansea rewelacyjnego ligowca, grającego atrakcyjny futbol. Zafascynowany grą Barcelony, będący na czasie z nowinkami taktycznymi i stawiający na młodzież od razu wywarł swój wpływ na zespół. Coates, Kelly, Allen, Shelvey, Borini i właśnie Sterling (najstarsi urodzeniu w 1990 roku) – to oni dostali nową szansę w ostatnim meczu Premier League. Irlandczyk wie, że jeśli chce dużo ugrać, musi najpierw jeszcze więcej zainwestować. Patrząc jednak na popisy tego ostatniego, można stwierdzić, że inwestycja zwraca się szybciej niż sądził sam szkoleniowiec.
Opiekun The Reds wydawał się być zaskoczony dyspozycją Anglika, skoro jeszcze kilka dni temu chciał go wypożyczyć. Kiedy Liverpool był gnieciony w Edynburgu, podczas meczu eliminacji Ligi Europejskiej z Heart of Midlothian, Sterling błyszczał na tle kolegów. Rodgers przed starciem z City zachował się jak ojciec wierzący w najmłodsze dziecko, chociaż wszyscy dookoła nie wypuszczaliby pociechy z piłkarskiego placu zabaw. Na Anfield Sterling udowodnił, że dawno rozstał się z grabkami i łopatką. Walczył bark w bark z Kolo Toure i niemal zanotował asystę i tylko Borini wie, dlaczego nie wykorzystał stworzonej mu okazji. – Jego zrozumienie taktyki jest na poziomie doświadczonego zawodnika. Z reguły skrzydłowi grają pod siebie, a on potrafi się podporządkować do naszych rozwiązań. Wraca do defensywy, wie, kiedy stosować pressing. Widzę, jak rozwija się z dnia na dzień i staje się coraz lepszy – nie mógł nachwalić się swojego podopiecznego trener.
Sterling powinien na dłużej zagościć na flance Liverpoolu. Stewart Downing, dotychczasowy pewniak u Dalglisha, jest zmuszony oddać mu miejsce na skrzydle, a swojego szczęścia szukać dopiero na lewej obronie. Po meczu pomocnik wymienił się koszulkami z Carlosem Tevezem. W końcu razem decydowali o sile ofensywnej swoich drużyn. Argentyńczyk nie miał prawa odmówić wschodzącej gwiazdce. Objawienie Sterlinga nie powinno cieszyć tylko fanów Liverpoolu, ale również tych, którym zależy na dobru angielskiej reprezentacji. Wayne Rooney poradził sobie, debiutując w jeszcze młodszym wieku, ponieważ był wystarczający silny fizycznie. Natomiast Sterling to piłkarz zupełnie innego sortu. Niski i szczupły, ale za to szybki i ze świetną techniką. – Raheem nigdy nie będzie potężnym facetem, co nie jest dzisiaj zawsze atutem. Myślę jednak, że obecnie będzie się patrzeć przychylniej na takich piłkarzy z powodu sukcesów Barcelony – stwierdził trener Ken Swain, pracujący w reprezentacjach juniorskich z piłkarzem.
Póki co skrzydłowi pierwszej drużyny mogą spać spokojnie. Nawet Stuart Pearce uznał, że piłkarz z jamajskimi korzeniami musi poczekać i nie powołał go od reprezentacji under-21. Angielskie media chwalą chłopaka za występ, ale nie wciskają go Royowi Hodgsonowi. Rodgers też nie wspomniał słowa „reprezentacja”. Mimo to angielska federacja powinna już myśleć o pozyskaniu piłkarza dla kadry Trzech Lwów. Sterling wciąż przecież może reprezentować swój kraj urodzenia, do czego próbuje przekonać go jego matka. Teraz ruch należy do angielskich działaczy, których piłkarz powinien przekonać kolejnymi dobrymi występami. Brendan Rodgers na pewno jeszcze nie raz da mu szansę.
DAMIAN DRAGAŁƒSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]