Pawełek opowiada o pawełkach, a Burliga o wtargnięciu na balkon Skorży

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2012, 06:15 • 6 min czytania

Jak co piątek – bryluje „Przegląd Sportowy”. Szczególnie polecamy świetną sylwetkę Radosława Janukiewicza oraz tekst o wiślakach w Polonii Warszawa.
FAKT

Pawełek opowiada o pawełkach, a Burliga o wtargnięciu na balkon Skorży
Reklama

Reklama

„Fakt” chwali PZPN za nowy system premiowania reprezentantów.

Polski Związek Piłki Nożnej postanowił zmienić stawkę startowego po tym, jak tuż po zakończeniu Euro 2012 na jaw wyszedł fakt, że piłkarze zamiast koncentrować się an mistrzostwach, targowali się o wysokość tzw. wejściówek. Prezes związku Grzegorz Lato (62 l.) ujawnił, że reprezentanci domagali się 20 tys. euro za udział w spotkaniu.

Na szczęście wygląda na to, że teraz nie będzie już takich problemów. Antoni Piechniczek w jednym z wywiadów powiedział, że zostały ustalone nowe reguły, według których startowe będzie bardzo niskie, a na zawodników czekać będzie sowita premia za awans.

Mamy tu też słynną historię o tym, jak فukasz Burliga wparował do domu Macieja Skorży przez balkon.

– Faktycznie, doszło do takiej sytuacji. Byłem rozżalony, że nie gram. Miałem propozycję z Lechii Gdańsk, jednak Wisła mnie nie puściła, a potem cały czas siedziałem na ławce rezerwowych. Frustracja narastała, nagle dopadł mnie impuls. Byłem w mieście i… postanowiłem wybrać się do trenera. Od razu – mówi Burliga.

(…)

– Słyszałem już najprzeróżniejsze wersje tej historii – uśmiecha się Burliga. – Prawda jest taka, że trener moją wizytę przyjął spokojnie i porozmawialiśmy na temat mojej sytuacji. Na drugi dzień w klubie trochę się z tego pośmialiśmy, ale nie obyło się bez kary finansowej – dodaje.

SUPER EXPRESS

Krótka sylwetka Romella Quioto.

– To cudowne miejsce, ale jeśli ktoś chce zrobić karierę, to i tak musi wyjechać do Europy. Ja nie wahałem się ani chwili. Dla mnie propozycja Wisły to wielka szansa, a Kraków, choć zupełnie inny od miejsc, w których mieszkałem do tej pory, też jest piękny – mówi Quioto, który przyznaje, że w Polsce czuje się o wiele bezpieczniej niż w swojej ojczyźnie.

(…)

– Osman dużo mi pomaga. To bardzo religijny człowiek, mnie też namawia, aby być blisko Boga. Dwa dni temu byliśmy na spotkaniu z argentyńskim pastorem, który przebywa w Krakowie. Ja, Osman i inny gracz Wisły, Kew Jaliens, czytaliśmy fragmenty religijnych tekstów i dyskutowaliśmy na te tematy – przyznaje Quioto, który niedawno był o krok od udziału w igrzyskach olimpijskich.

RZECZPOSPOLITA

Tekst o Lidze Mistrzów.

Gdy się zestawi dwie najbardziej imponujące opowieści o środkowoeuropejskich pomysłach na podbicie Ligi Mistrzów, czyli rumuński CFR Cluj i białoruskie BATE Borysów, to logicznych wniosków dla naszego futbolu jeszcze mniej. Ale znów działa urok prowincji.

CFR i BATE łączy to, że grają na nosie klubom z metropolii, jedni wielkiej trójce z Bukaresztu, drudzy Dynamu Mińsk, i to że oba pierwszy raz awansowały do LM cztery lata temu, a teraz grają w niej już trzeci raz. Ale idą różnymi drogami. Cluj to piękne miasto z przeszłością i przyszłością, do Transylwanii ciągną turyści, studenci i inwestorzy, a władca klubu i lokalny król nieruchomości Arpad Paszkany rządzi w CFR głośno, rozrzutnie, trenerów wymienia bez sentymentów i woli piłkarzy zagranicznych niż swoich. Kiedyś szukał głównie tych z Ameryki Południowej, teraz stawia na wyszukiwanie przyszłych gwiazd w Zachodniej Afryce, a drużynę opiera, jak APOEL, na Portugalczykach, których ma aż dziewięciu.

GAZETA WYBORCZA

Artykuł o sytuacji Kuby Błaszczykowskiego.

Problem widać jednak coraz wyraźniej. Występujący na prawym skrzydle Błaszczykowski jest – jak twierdzą Niemcy – w życiowej formie. Doceniana jest jego współpraca z Robertem Lewandowskim i skłonność do walki także w defensywie. W środku pomocy grać musi Reus, na którego BVB latem wydała 17,5 mln euro. Z lewej strony trzeba wybierać między ulubieńcem fanów – choć bezbarwnym na początku sezonu – Kevinem Grosskreutzem a wyjątkowo pożytecznym Ivanem Perisiciem. Czy tam znajdzie się miejsce dla Götze, który może grać w pomocy zarówno na obu skrzydłach, jak i jako rozgrywający? – Jestem już na 100 proc. gotowy do gry. Wszystko zależy od trenera – mówi 20-letni Niemiec.

A trener Jürgen Klopp niezmiennie studzi nastroje i twierdzi, iż pomocnik gotowy na 100 proc. nie jest. W dzienniku „Ruhrnachrichten” stwierdził, że „ma gorsze problemy” niż powrót Götze. Zakłada, że Niemiec będzie w optymalnej formie za kilka tygodni. „Ruhrnachrichten” spekuluje jednak, że Götze w składzie będzie jednak już teraz – zamiast Grosskreutza. Inne media wskazują, że wkrótce Klopp będzie jednak wybierał między Mario a Błaszczykowskim. 

I zapowiedź meczu Korona – Lechia.

Przez rok, który minął od poprzedniego meczu z Koroną zespół Lechii zmienił się nie do poznania. Tamto spotkanie biało-zieloni rozpoczęli w składzie: Małkowski – Deleu, Vucko, Janicki, Andriuskevicius – Lukjanovs, Surma, Machaj, Wiśniewski, Hajrapetjan – Tadić. W sobotnim meczu prawdopodobnie tylko Łukasz Surma zagra na tej samej pozycji, a to i tak głównie dlatego, że nie będzie mógł wystąpić kontuzjowany w meczu z Pogonią Hiszpan Andreu. Poza tym ostali się Rafał Janicki, Mateusz Machaj, Levon Hajrapetjan oraz ewentualnie Piotr Wiśniewski, ale jeśli zagrają w Kielcach to na innych pozycjach niż rok temu. Pozostałych piłkarzy w Lechii albo już nie ma (Luka Vucko, Ivans Lukjanovs, Josip Tadić), albo są głębokimi rezerwowymi (Deleu, Vytautas Andriuskevicius), ewentualnie powaliły ich ciężkie kontuzje (Sebastian Małkowski). To pokazuje jaką rewolucję przeszedł zespół Lechii w niespełna 12 miesięcy, w tej chwili to praktycznie zupełnie nowa i oby lepsza drużyna.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Sylwetka Radosława Janukiewicza.

Janukiewicz żył i oddychał Śląskiem, dorastał wśród jego kibiców. Zasady ulicy przekładał na boisko. W juniorskim turnieju piłkarze Zagłębia Wałbrzych rzucili się na jego kolegów, a Janukiewicz szybko znalazł się w środku zamieszania. Dwóch wałbrzyszan zostało przez niego dotkliwie pobitych. Gdyby miał wtedy wypełnić ankietę o sobie i byłaby w niej rubryka „hobby”, bez wahania wpisałby: bójki. Uliczne bójki. Pomagały mu uwalniać nadmiar testosteronu. – Fabryczna jest niedaleko Rynku, z kolegami grasowaliśmy głównie tam. Szukaliśmy rówieśników z innych rewirów, żeby się bić banda na bandę. Na dyskotekach też szukałem zwarcia. Chciałem po prostu poczuć adrenalinę – tłumaczy siebie najprościej, jak się da.

(…)

Albo po sensacyjnej porażce z Olimpią Elbląg w zeszłym sezonie. Po meczu Janukiewicz wypluwał z siebie bluzgi z prędkością karabinu maszynowego – w niespełna pięciominutowym wywiadzie użył 60 przekleństw, nazywając przy tym siebie i kolegów frajerami, a grę Pogoni blamażem i wstydem. – Dziś użyłbym innych słów, choć przekaz byłby ten sam – bije się w piersi. Po tamtym biczowaniu został ostro upomniany przez pozostałych zawodników Pogoni.

I tekst o wiślakach z Polonii.

– Trzeba zachować do tego dystans. W Polonii było „trałkowanie”, w Wiśle „pawełki”. Pozostaje się z tego śmiać, na pewno nie można się tym przejmować – mówi Baszczyński. Pawełkowi trudno jednak zachować dystans. Bo co innego lekkie złośliwości w szatni, a co innego tytuły w gazetach. – Potrzebowałem dużego wsparcia, by to przetrwać. Moja żona zbierała kiedyś teksty na mój temat. Przestała. Po co zachowywać „pawełki”? Bardzo mnie bolało, kiedy po każdym meczu wytykano mi kolejne błędy – przyznaje. Ale błędów się nie wypiera.

(…)

– Zahartowaliśmy się. Ł»artujemy, że jeśli to przeżyliśmy, to nic nas już nie złamie – dodaje Kokoszka. Słyszałem o tym, co się w Polonii działo, ale to już przeszłość. Teraz tworzy się tu naprawdę ciekawy zespół – mówi Pawełek. Ma już plan na przyszłość. Za rok chce wrócić do Turcji. Chyba że awansuje do pucharów. Wtedy nie wyklucza pozostania przy Konwiktorskiej. O powrocie do Wisły już nie myśli.

Co innego Baszczyński. Dla niego Kraków to drugi dom. Powrotu na Reymonta nie wyklucza też Kokoszka. – Wisła jest dla mnie otwartym tematem. Nie mówię „nie” – stwierdza obrońca.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama