Niby spokojny facet. Przykładny ojciec, udziela się charytatywnie, w wolnych chwilach lubi rysować. Okazuje się jednak, że całkiem niezły z niego krętacz. Wczoraj w rzeczywistości nie zdążył tam dotrzeć do Italii, a owinął sobie wokół palca dwa włoskie kluby, po czym i tak zdecydował się pozostać w Anglii. Na ostatniej prostej, kiedy był dogadany i z Fiorentiną, i z Juventusem, do akcji wkroczyła jego małżonka, która na dobre wybiła mu z głowy Półwysep Apeniński.
Po dosyć długich negocjacjach Manchester United i Fiorentina doszły do konsensusu w sprawie jego transferu. Prezes Violi, Diego Della Valle, opłacił samolot jemu i jego agentowi. W drodze do Włoch czekała ich jeszcze przesiadka zaplanowana w Monachium. Na lotnisku we Florencji gorąca atmosfera. Wszyscy – działacze, kibice, fotoreporterzy – oczekiwali jego przybycia. Normalne. W końcu byłby to jeden z najciekawszych zakupów tego klubu w ostatnich latach. Strony były już dogadane, wszystko dopięte na ostatni guzik. Wystarczyło odbębnić obowiązkowe badania i złożyć podpis pod kontraktem. Z pozoru tak niewiele. Czas upływał, tifosi się niecierpliwili, właściciele porozumiewawczo stukali w zegarki. Berbatow we Florencji nie pojawił się w ogóle. A wszystko przez to międzylądowanie Monachium…
W Niemczech agent Bułgara dostał zaskakujący telefon z Juventusu, który kompletnie namącił mu w głowie. Panowie zdecydowali pozostać w Monachium trochę dłużej i wszystko na spokojnie sobie przemyśleć. No i zdecydowali się odrzucić ofertę Fiorentiny, która niedługo potem wystosowała dosyć agresywny komunikat na swojej oficjalnej stronie.
„Wszystko z powodu nieuczciwych i aroganckich działań przedstawicieli innych klubów. Nie mają one nic wspólnego z ogólno przyjętymi zasadami fair play i etyką sportu i które leżą poza granicą lojalności. Co do samego piłkarza, spychając na bok jego umiejętności, jesteśmy szczęśliwi, że nie będzie grał w naszym klubie. Nie zasługiwał na ubieranie tej koszulki.”
To nie prztyczek w nos, a policzek wymierzony działaczom Juventusu. Tym samym, którym jeszcze kilka dni temu obiecali sprzedaż Stevana Joveticia. Do transferu miało dość w przyszłym roku. Miało dojść, ale po tym zajściu już najprawdopodobniej nie dojdzie. Dyrektor sportowy Starej Damy, Beppe Marotta, twierdzi jednak, że wszystko załatwiane było w sposób jak najbardziej uczciwy. – Kiedy odmówił Fiorentinie chcieliśmy po prostu wykorzystać okazję. Skąd wiedzieliśmy, że to zrobił? Byliśmy w stałym kontakcie z dyrektorem Manchesteru United, Davidem Gillem – tłumaczy.
Ale i Bianconeri musieli obejść się smakiem. Kiedy Berbatow i jego kompan już mieli zamiar rezerwować najbliższy lot do Turynu, telefon zadzwonił po raz kolejny. Nadeszła oferta z Fulham. Szybka kalkulacja i podjęcie decyzji o jej przyjęciu. Powody? Po pierwsze – jego rodzina pozostanie w Anglii, na co żarliwie nalegała małżonka. Po drugie – zadecydowała osoba trenera Martina Jola, z którym Berbatow doskonale się zna i rozumie.
Tym sposobem Bułgar nie dość, że jednego dnia olał dwa włoskie kluby, to jeszcze je ze sobą skonfliktował. Sytuacja absurdalna, doskonale obrazująca siłę przebicia dzisiejszej włoskiej piłki. O mało nie pozabijali się o lekko podstarzałego rezerwowego Manchesteru United, który na końcu i tak pokazał im środkowy palec.
PIOTR BORKOWSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]