Zaglądamy do „Dziennika Zachodniego” i oczom nie wierzymy. Okazuje się – choć to odkrycie, przyznajemy, o którym się mówi „odkryć Amerykę” – że nie PZPN istnieje dla klubów, ale kluby dla PZPN. Znajdujemy taki fragment:
Tymczasem Hilary Nowak jest nieugięty. – Nie rozważam wysłania eksperta do Zabrza i to się nie zmieni co najmniej do połowy września, gdy ponownie zbierze się Komisja – informuje Nowak. – Górnika obowiązuje więc nasza decyzja o przenosinach do Sosnowca, na obiekt, który przedstawiono nam we wniosku licencyjnym – dodaje.
Jest to sprawa zdumiewająca podwójnie. Po pierwsze – trudno znaleźć logiczne uzasadnienie, dlaczego na placu budowy przez długi czas mogła grać Legia, a na podobnym placu budowy nie mógłby grać Górnik. Tu i tam jedna trybuna, tu i tam wokół dźwigi. Po drugie – zupełnie niezrozumiałe jest, dlaczego PZPN nie dąży do tego, by zabrzanie rozgrywali mecze u siebie, tylko usilnie wysyła ich do Sosnowca. Co to ma znaczyć, że komisja zbierze się w połowie września? A może powinna zebrać się np. w najbliższy wtorek, jeśli zachodzi taka potrzeba? Albo jutro o trzynastej?
Hilary Nowak najwyraźniej tego nie rozumie – a szkoda. Gdyby zajrzał w kalendarz być może by zrozumiał, że wysyłanie Górnika do Sosnowca niebezpieczne jest podwójnie, ponieważ najbliższy mecz zabrzanie rozegrają przeciwko Legii (a Sosnowiec to jej teren).
Chcieliśmy o tym wszystkim porozmawiać z panem Nowakiem, niestety okazał się chamem i rzucił słuchawką. A było tak…
– Chcieliśmy zapytać o sytuację ze stadionem Górnika. Dlaczego nie może pan do nich wysłać teraz przedstawiciela komisji, tak jak się tego domaga klub? Górnik twierdzi, że naniósł poprawki i stadion nadaje się do gry.
– Proszę pana, Górnik Zabrze doskonale wie… Ja nie… Pan ma upoważnienie do pośredniczenia między Górnikiem i Komisją Licencyjną?
– Nie.
– Ja w tej sprawie zdania nie zmienię, proszę pana. Będzie wysłany po posiedzeniu komisji odpowiedni ekspert i oceni czy stadion się nadaje. Od razu uprzedzam, że jeżeli stadion jest terenem budowy, to nie będzie takiej zgody.
– Ale stadion Legii Warszawa dwa lata temu też był placem budowy i można tam było rozgrywać mecze. Czym on się konkretnie różnił od tego w Zabrzu?
– Logicznie było wszystko, proszę pana, zrobione. Nic nie powodowało, że jest niebezpieczeństwo dla widzów.
– Górnik twierdzi, że u nich też już nie ma niebezpieczeństwa, tylko proszą, żeby ktoś od was przyjechał i to sprawdził.
– Widzę, że pan jest rzecznikiem Górnika, a nie bezstronnym dziennikarzem. Dziękuję. Do widzenia…
No, do widzenia! W Sosnowcu?
TK