Dzieciak pośród mężczyzn, czyli Bojan na zakręcie

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2012, 17:03 • 6 min czytania

Ostatnio przyznał, że tęskni za Barceloną i klubową szatnią, którą swego czasu mógł dzielić z Xavim, Iniestą i Messim. W stolicy Katalonii tych uczuć jednak nie podzielają i niewiele wskazuje na to, by włodarze Barcelony skorzystali z klauzuli umożliwiającej za 13 milionów euro wykup 22-letniego napastnika. Przyszłości z mającym serbskie korzenie nie wiąże także nowy szkoleniowiec Romy, Zdenek Zeman, a skoro tak to zagubiony dzieciak raz jeszcze musi szukać nowej przystani. Padło na Milan, wybór tyleż ryzykowny ile zobowiązujący. Jeśli nie uda się i tym razem, Bojana Krkicia śmiało będzie można wpisać do panteonu niespełnionych nadziei futbolu. Porażka albo sukces jest o krok.
Chyba żaden inny piłkarz będąc dzieciakiem nie mógł liczyć na taką atencję mediów i kibiców. Pal licho Messiego, do diabła z Ronaldo, na nic zdają się porównania z synem legendarnego ojca, Enzo Zidane’a, który już teraz dorobił się w sieci opasłych internetowych tomów. Krkić to marketingowy produkt od początku do końca. Wymysł speców od reklamy, który jednak swą medialność mógł poprzeć ogromnym talentem. Szykowany na jednego z największych napastników w historii futbolu, prawdziwą maszynę do strzelania bramek, przez długi czas te oczekiwania spełniał. Legenda głosi, że kiedy w wieku 9 lat pojawił się w szkółce Barcelony, już przy pierwszym kontakcie z piłką minął obrońcę i strzelił bramkę. Dalej poszło jak z płatka. Strzeleckie rekordy śrubował z każdym spotkaniem i nim się obejrzał przez sześć lat zbierania piłkarskich szlifów w akademii Barcelony na swoim koncie miał ponad 900 bramek, średnio trzy gole na mecz. Bojanmania przybierała coraz większe rozmiary. Dość powiedzieć, że już jako 10-letni chłopczyk Krkić w wywiadzie dla klubowej telewizji rozprawiał o swoich marzeniach i planach na sportową przyszłość. Włodarze klubu nie posiadali się z radości, bo oto na ich oczach wyrastał prawdziwy diament, który wystarczyło sprawnie oszlifować. Najwyraźniej jednak proces obrabiania nie poszedł najlepiej, bo czas pokazał, że zamiast brylantu wyszedł pospolity węgiel, który spala się z każdym kolejnym sezonem.

Dzieciak pośród mężczyzn, czyli Bojan na zakręcie
Reklama

Nim zaczęły się kłopoty, Bojana nic nie wskazywało na to, że jego kariera zostanie zahamowana. W końcu postanowiono dać młodzianowi szansę w seniorskiej piłce. Krkić skorzystał na fatalnym dla klubu sezonie 2007/08, kiedy to Barcelona na finiszu przegrała rywalizację nie tylko z odwiecznym rywalem z Madrytu, ale także z Villarreal. Dla Bojana to był jednak znakomity czas. Już w okresie przygotowawczym zbierał doskonałe recenzje, później swoją dobrą dyspozycję jedynie potwierdził. O talencie wielkiej nadziei Barcelony mogli się przekonać już nie tylko zapaleńcy uczestniczący na spotkania grup młodzieżowych, ale także kilkudziesięciotysięczna publiczność zgromadzona na Camp Nou. Kiedy 20 października w spotkaniu z Villarreal po podaniu swojego idola, Thierry’ego Henry’ego, Bojan wpisał się na listę strzelców, tym samym został najmłodszym ligowym strzelcem klubu ze stolicy Katalonii w historii. Były także kolejne wyróżnienia m.in. dla najmłodszego piłkarza Barcelony w europejskich pucharach, czy najmłodszego debiutanta klubu w lidze w historii. Debiutancki sezon zakończył z dorobkiem dziesięciu bramek, a katalońska prasa znana z nieraz przesadnych komentarzy zaczęła rozpisywać się o Bojanie Crackiciu (crack – z hiszp. gwiazda).

Cudowne dziecko – to określenie wymieniane było najczęściej w kontekście 17-latka. W klubie nadszedł jednak czas zmian. Dawna formuła z Rijkaardem na czele się wyczerpała i postanowiono znaleźć nowe remedium. Postawiono na nieopierzonego Pepa Guardiolę, który choć po latach kojarzyć się będzie z jednym z najlepszych okresów w historii klubu, to paradoksalnie dla Bojana oznaczać będzie szybki zjazd.

Reklama

Guardiola miał swoją wizję drużyny, w której niewiele było miejsca dla utalentowanego Krkicia. W efekcie ten grał coraz mniej, w końcu zaliczał już tylko ligowe „ogony”. Satysfakcja sprzed roku ustępowała miejsca frustracji. Młokos dzielnie jednak znosił swoją dolę, podkreślając w wywiadach swoje zrozumienie dla decyzji trenera. Słowa jedno, a czyny drugie. Kibice Barcelony mogli jedynie łapać się za głowy widząc jak Krkić, który dostawał szanse na ostatnie minuty marnował raz po raz wyborne sytuacje, które niegdyś wykorzystywał z zamkniętymi oczami. Presja ciążąca na zawodniku widoczna była aż nadto. I choć Bojan dalej był ulubieńcem rozwrzeszczanych nastolatek, to oczekiwania wobec niego były o wiele większe niż tylko dobra prezencja. Maszyna się zacięła. – Nigdy nie zapomnę, jak się strzela gole. Piłkarz potrzebuje minut na boisku, żeby udowodnić swoją wartość, a tym bardziej napastnik – między słowami rozpaczliwie apelował do Guardioli, ale ten pozostał niewzruszony. – Czuję się dobrze tak fizycznie, jak i psychicznie – zaklinał rzeczywistość, która coraz bardziej zaczęła mu doskwierać.

Czara goryczy w końcu się przelała. Klub zakontraktował nowego napastnika, Alexisa Sancheza, a to oznaczało, że rola Krkicia w zespole będzie już tylko marginalna. Nadszedł czas rozstania. Do dziś wielu zastanawia się, czemu nie powiodło się młodemu napastnikowi w stolicy Katalonii. Hipotez jest wiele, ale jedna powtarza się najczęściej. Ta, która dotyka wielu piłkarzy szykowanych na gwiazdy światowego formatu. Rosnąca presja, nadmierne ambicje, ogromny bagaż psychiczny, do którego nie przywykł nikt w nastoletnim wieku. Zapomniano o odpowiedniej opiece, koncentrując się jedynie na marketingowej wartości Krkicia. A że ta była mu potrzebna, nie ulega wątpliwości. W końcu on sam jeszcze jako młodzieniec przyznał, że godzinami może gapić się w telewizor obserwując poczynania bohatera japońskiej mangi, niebieskim robokocie – Doraemonie. Dzieciak pełną gębą, który w końcu postanowił wydorośleć, ale metka poważnego pana piłkarza nijak nie współgrała z dotychczasowym wizerunkiem.

Po czterech latach przygody w pierwszym zespole, mając na koncie ponad sto spotkań i blisko trzydzieści bramek, włodarze Barcelony uznali, że niespełniony talent musi zmienić otoczenie. Sam zainteresowany nie ukrywał swego żalu pod adresem Guardioli. – Bolało mnie to, że nie grałem. Guardiola wielokrotnie nie był w porządku wobec mnie i to był powód, dla którego postanowiłem odejść. Rozmawiałem z trenerem o wielu sprawach, ale on nie potrafił mi wytłumaczyć i przekazać swojej wizji – przyznał. Ł»eby zaoszczędzić mu niepotrzebnych stresów Krkić trafił na zesłanie do włoskiej Romy, gdzie stery przejął właśnie znany dobrze Bojanowi, Luis Enrique. O przygodzie w Wiecznym Mieście nie ma co się jednak rozwodzić. Oczekiwania były ogromne, ale historia raz jeszcze zatoczyła koło. Sam Krkić buńczucznie zapowiadał walkę o mistrzostwo, ale strzelając raptem siedem bramek i prezentując się na boisku co najwyżej średnio, niespecjalnie przyczynił się do realizacji nieudanych zresztą planów. W klubie pojawił nowy szkoleniowiec, który wzorem Guardioli z ukosa patrzył na wiecznie utalentowanego napastnika. – Nie wiem jeszcze, czego szkoleniowiec ode mnie wymaga. Oczywiście się podporządkuje – zapewnił Bojan i jak powiedział, tak zrobił. Podporządkował się w pełni, a zważywszy na to, że Zdenek Zeman wymagał od niego spakowania walizek rozpoczęto poszukiwania nowej przystani. Rękę wyciągnął robiący porządki w szatni AC Milan, którego włodarze zdają sobie sprawę, że inwestycja w Bojana może przypominać lokatę w Amber Gold. Znaczy się, dość ryzykowne przedsięwzięcie. – Bojan zagubił się nieco, stracił trochę czasu, ale teraz ma szansę wrócić na ścieżkę zwycięstw. Naprawdę w niego wierzę – przyznał zaznajomiony z włoską piłką Arrigo Sacchi. Pełen wiary pozostaje najwyraźniej także sam bohater, który przyznał, że nadchodzący sezon będzie najważniejszym w jego karierze. „Forza Milan!” – wkupił się w łaski fanów rossoneri za pośrednictwem Facebooka, ale słowa nie wystarczą. Czas pieszczot i zachwytów już minął. Nadszedł moment prawdy. Albo wóz albo przewóz. Jak to w życiu. I w sporcie.

JAKUB CHODERNY

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama