Brał narkotyki i obijał mordy włoskim kelnerom. Teraz spróbuje sił we francuskim słabeuszu

redakcja

Autor:redakcja

29 sierpnia 2012, 20:48 • 4 min czytania

Dilerzy narkotykowi pogrążeni w rozpaczy, cierpiący na bezsenność właściciele nocnych klubów płaczą w poduszki. Stracili klienta z kartą VIP. Z Włoch wyjechał piłkarz, który przez kilka ostatnich lat sportowcem – chociaż ciągle nie najgorszym – był wyłącznie na boisku. Poza nim obżerał się w McDonaldzie, spóźniał na treningi, imprezował i popalał marihuanę. Ci, którzy będą za nim tęsknić, mogą jednak otrzeć łzy. Z Korsyki, na której usytuowane jest francuskie Ajaccio, Adrian Mutu do ukochanych Włoch daleko przecież miał nie będzie.
Był to zresztą jeden z decydujących czynników dla których zdecydował się na przenosiny właśnie w tamto miejsce. Pokornie zaakceptował prawie dwukrotne obniżenie pensji. Teraz jego zarobki będą oscylować w granicy miliona euro za sezon, bez uwzględnienia dosyć pokaźnej premii w razie utrzymania się w Ligue 1. Wcześniej odrzucił intratniejsze oferty gry z zespołów tureckich. Mimo uszu puścił także pieszczotliwe szepty z ojczyzny, gdzie koniecznie sprowadzić chcieli go działacze Dynama Bukareszt.

Brał narkotyki i obijał mordy włoskim kelnerom. Teraz spróbuje sił we francuskim słabeuszu
Reklama

W pewnym momencie w mediach gruchnęła wiadomość, że po rozwiązaniu kontraktu z Ceseną, Rumun zdecyduje się definitywnie zakończyć i tak improwizowaną już karierę. Nie miał zamiaru opuszczać Włoch. Na każdym kroku podkreślał, że on i jego rodzina czują się tam świetnie. Na horyzoncie pojawiła się nawet wizja ciekawego i ponoć wyjątkowo opłacalnego biznesu. Zakładała zainwestowanie miliona euro w elektrownię, która jako siły napędowej używałaby odpadów, obumarłych roślin czy krowich placków. Całe przedsięwzięcie miało zostać rozkręcone w jednej z niewielkich miejscowości w pobliżu Ceseny.

Oprócz snucia ambitnych planów biznesowych, Mutu w te wakacje robił jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy. Jego wierni fani o wszystkim dowiadywali się na bieżąco, za pośrednictwem Twittera, na którego punkcie Rumun dostał najwyraźniej kompletnego bzika. Jedno z umieszczonych zdjęć zrobił sobie ze swoim kumplem, Zlatanem Ibrahimoviciem, którego to pół żartem, pół serio – wyzwał ostatnio na pojedynek. Na swojej prezentacji w Ajaccio zapowiedział, że w rozpoczętym sezonie zdobędzie więcej bramek niż Szwed. Jak wypadnie na jego tle? Na razie można być pewnym jedynie tego, że wykopci więcej jointów.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Miesiąc temu najwyraźniej brakowało mu towarzystwa. Wymownymi sms-ami z jego numeru bombardowana była młoda i wyjątkowo piękna artystka, Antonia Iacobescu. Sprawa została konkretnie nagłośniona przez rumuńskie media. Miał napisać, że ceni ją jako piosenkarkę, a przede wszystkim kobietę i pragnie się z nią spotkać. Zaloty nie spotkały się ze spodziewaną aprobatą. Dostał kosza, więc siedział w domu, nudził się i robił sobie zdjęcia, które następnie publikował w Internecie. O, na przykład takie, a’la Tomasz Jacyków.

Image and video hosting by TinyPic

Albo takie.

Image and video hosting by TinyPic

Swoje pięć minut miała nawet mamuśka.

Image and video hosting by TinyPic

Po głośnych aferach z kokainą, za czasów gry w Chelsea, oraz marihuaną, kiedy występował w Fiorentinie, jego nazwisko ani na chwilę nie zniknęło jednak z nagłówków brukowców. Kilka dni po powrocie z dyskwalifikacji spotkał się na przykład z przyjaciółmi w jednej z florenckich restauracji. Wzięli dwa wina, wypili je i skierowali się do wyjścia. Uwagę zwrócił im kelner, przypominając o zapłacie. Mutu odpowiedział, że jest piłkarzem Fiorentiny, ma otwarty rachunek i nie da mu żadnych pieniędzy. Ten najwidoczniej nie zrozumiał pokojowych intencji Rumuna. Chwilę później, za karę, leżał na podłodze ze złamanym nosem.

Kolejna historia to czasy najnowsze, już w Cesenie. Przedstawiciele zarządu klubu zaprosili piłkarzy na kolację do jednej z restauracji. Na obiad, aby wspólnie, w przyjaznym klimacie, trochę się zrelaksować. Atmosfera, pomimo dramatycznej sytuacji zespołu w lidze, była sielska. Uległa gwałtownej zmianie, kiedy jeden z działaczy ośmielił się zażartować z Mutu. Rumun z hukiem wstał ze swojego miejsca i roześmiany chwilę wcześniej facet został znokautowany zamkniętą pięścią.

Teraz zapowiada, że dojrzał. W Ajaccio chce pograć jeszcze 2-3 sezony i zawiesić buty na kołku. Sama decyzja o grze w malutkim klubie jest już pewnego rodzaju krokiem na przód. Ku normalności. To ostatnie dzwony na to, żeby chociaż trochę podreperować swój zszargany wizerunek. Korsyka nie jest jednak pustynią. Nocnych klubów mają tam pod dostatkiem, a i kelnerów do ewentualnego obicia z pewnością nie brakuje.

PIOTR BORKOWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama