Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY!

redakcja

Autor:redakcja

27 sierpnia 2012, 12:14 • 7 min czytania 0 komentarzy

Dwie wiadomości. Dobra i zła. Zła jest taka, że poharatano Wayne’a Rooneya, mojego ulubionego gracza, jednego z pięciu w Anglii, którego rozpozna każdy sprzedawca kebabu i ponoć każda burdelmama, autora paru setek goli i sześciu nienapisanych książek. No, żal chłopaka, naprawdę bardzo. Ale wiadomość dobra jest taka, że skoro ma wypaść na miesiąc, to raczej nie zdąży z formą na październik. Kiedy gramy właśnie z Anglią. No to jednego mamy jakby z głowy. Jeszcze tak z dziesięciu, i jest wtedy szansa. Przegrać z ich drugą reprezentacją, czego kiedyś dokonał już Janusz Wójcik.
*

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY!

Polonia kupiła Torresa.

Ale nie tego.

Najwyraźniej doradzał Wojciech Szala. Wojciechu – jedyny Torres, który się do piłki nadaje jest blondynem i nie z Sewilli, tylko z Londynu.

*

Reklama

Trener z Ząbek pan Podoliński poskarżył się, że na meczu I ligi cały czas ubliżał mu z trybuny dziesięcioletni kibic Warty. Faktycznie, niebezpieczną macie robotę w tej piłce, chłopaki. Trzeba było iść do seminarium. Tam jedyne co grozić może, to najwyżej „od zadu”.

A ja ubliżałem i jako sześciolatek, i dziesięciolatek, i piętnastolatek, rzec można na okrągło. Lubańskiemu, bo hanys, Lacie, bo łysy, a Bońkowi, bo rudy. To taka młodzieńcza potrzeba wypróbowania co można.

Wy też tak robicie, hejterzy, więc niczemu się nie dziwię.

*

Ta I liga więcej ma zagadek. Na przykład wybrała sobie Listkiewicza na prezesa, jakoby w celu rozwoju, szukania sponsorów i takie tam znane ogólnie wątki. No a Michał, jak ma w zwyczaju, pracę rozpoczął od wyjazdu na trzy tygodnie do Japonii, pracując dla zupełnie innej firmy zresztą. Ten człowiek urlop ma w kodzie genetycznym.

Nigdy by mi coś takiego nie przyszło nawet do głowy. No, ale ja jestem przecież bez wyobraźni.

Reklama

*

Władze Ekstraklasy niewiele lepsze. „PS” dał jakiś ranking, wzięty z czapy, o ludziach decydujących o wizerunku polskiej piłki. No i jak wizerunek – no to zdjęcia. I fotka nowego szefa tejże Ekstraklasy pana Biszofa – podobno jakiś niebywale zdolny biznesmen, pragnący coś gigantycznego zbudować na ruinach. No i zerkam na niego – a tu jakiś starszy gość w leninówce i w szaliku zrobionym najwyraźniej przez babcię z Moskwy, gdzie sprzedawał ponoć piwo.

Pewnie słabo musiało mu to jednak wychodzić, skoro wylądował w piłce.

*

Oglądałem w sobotę mecz Widzewa. Sto fauli, ani jednego dryblingu. Tak jakby jedno było zalecane, zaś drugie było zabronione. I coraz gorsi gracze na boisku. U pana Cacka, właściciela, to chyba taka spolszczona makdonaldyzacja, czyli zatrudnianie coraz młodszych pracowników za coraz mniejszą porcję frytek i coraz dłuższy czas pracy. Na razie wygrywają, ale ja taki eksperyment z góry skazuję na porażkę – na dłuższą metę nie wyjdzie. Zresztą na mnie Cacek też sporo zaoszczędził, mianowicie najmował za dychę na trzy lata, a zwolnił za piątkę po roku (jakby nie przeczuwał chyba, że zbrodnie przeciwko mnie są nieprzedawnione).

Ale do tego Widzewa wracam – niezły fragment w Gazecie, który świadczy że da się napisać najbardziej piramidalną bzdurę:

„19-letni Mariusz Rybicki to w niedalekiej przyszłości kandydat na reprezentanta Polski. Mieszkający niedaleko stadionu wychowanek SMS Łódź strzelił gola Ruchowi Chorzów, a za faul na nim czerwoną kartkę zobaczył Maciej Sadlok. Rybicki to idealny przykład piłkarza, jakich szuka Mroczkowski. Świetny technicznie, szybki, niebojący się gry jeden na jednego”.

„…idealny przykład piłkarza, jakich szuka Mroczkowski. Świetny technicznie, szybki, niebojący się gry jeden na jednego”.

Świetny technicznie, szybki, niebojący się gry na jednego…

To czemu on kurwa jeszcze nie gra w Realu!

*

Wojtek Szczęsny złapał kontuzję. Rosną więc nasze szanse w Czarnogórze.

Na bezbramkowy remis.

*

Książę Harry wziął do apartamentu 15 lasek. Mocarz? W dawnej kadrze taka impra uznana byłaby co najwyżej za średnią. Najbardziej zabawny wyczyn kojarzy mi się z meczem reprezentacji w Brazylii. Hotel nad morzem, dziewczyny po pięć dolarów, można brać „na pokój” i płacić hurtowo, przy wyjeździe. No i mija sympatyczny wyjazd szkoleniowy, zespół w autokarze na lotnisko, a biegnie ktoś z recepcji – „pokój 405 nie zapłacił rachunku!”. Wszyscy tak patrzą po sobie – popłacili, zresztą grosze jakieś niewarte uwagi. I kto mieszkał w tym 405?

Selekcjoner. Cichacz taki.

I zawstydzony publicznie – musiał po te 20 dolarów za cztery panienki sięgnąć…

Zatem Prince Harry to taki koleś każdego z nas. Wesołek.

*

Ale w piłce bywały i wyjątki. Kiedyś, gdy jeszcze pracowałem w „Piłce Nożnej” wybrałem Odkryciem Roku Radka Michalskiego. Niezwykły drybling, dziś już niespotykany, wyłącznie balansem ciała. No i chłopak nagrodę odebrał i zaprosił na kolację, zawsze miał maniery. I zajadamy, popijamy, jak to mam w zwyczaju rzucam hasło ruszenia w miasto na panny, na co Radzia, takim swoim niespotykanie uprzejmym głosem: „Ja za wszystko zapłacę, jestem przygotowany, za wszystko. Ale za dupy to nie!”

Jak ostatnio byłem w Gdańsku, też zaprosił na kolację. Był z piękną kobietą o imieniu Dori, fajnie się rozmawiało o biznesach. Ja przypomniałem, czemu go w ogóle polubiłem. Bo grając jeszcze w Stoczniowcu pracował, w stoczni gdańskiej nomen omen, w jednej brygadzie z Lechem Wałęsą. Podawał mu czasem śrubokręt. W stanie wojennym, kiedy jeszcze Leszek nie był znany jako Bolek.

No więc Radzia został właśnie prezesem okręgowego związku piłki nożnej w rodzinnym Gdańsku. Gratuluję i wierzę, że moje nauki pamiętasz. Ł¹le na tym nigdy nie wyszedłeś. Ciekawe co u Dori?

*

Frank Lampard powiedział coś takiego, że młodym piłkarzom przewraca się w głowach, bo jeżdżą Range Roverami.

Też jeżdżę autem tej marki, wersja s, nawet z kierowcą, codziennie, i nie przewróciło mi się w głowie. Dalej wolę adidasy od lakierek i piwo od koniaku, i wstawanie rano do pracy.

To nie samochody psują ludzi. Jest po prostu taki gatunek, który zepsuty jest od początku i musi zgnić, jak gruszki ulęgałki na przykład.

*

Miałem ciekawe spotkanie z trenerem mistrza Polski Śląska Wrocław. Nie, nie z panem Orestem, którego szanuję, ale z panem Arkadiuszem Konieckim, specem od koszykówki. No i ciekawostka – przeciwko niemu zbuntowała się kiedyś cała piątka. Co on zrobił wtedy? Wystawiał juniorów. I mistrzostwo obronił. Zarząd wstawił się za nim, bo podwładni nigdy (NIGDY), w żadnej (Ł»ADNEJ) firmie nie mogą się zamieniać miejscami z szefem, nawet jak w duperelnych sprawach mogą mieć rację.

Ł»eby osiągnąć sukces w życiu, musi być hierarchia. To jak w wojsku fala, ma sens.

I kto teraz zwolni Oresta, popełni niewybaczalny błąd. Nie może ogon kręcić psem.

*

Wyniki Ruchu, cztery ostatnie mecze, to 0:13. Doliczjąc Estonię: 0:14. To jest w liczbach wymiernych ta myśl futbolowa „Fornalik Brothers”. Ale jak to powiedziałem Sasalowi, jednemu z trzystu akurat bezrobotnych trenerów z licencją, zaraz mnie poprawił – bo z kimś tam w Pucharze Ruch wygrał 1:0!

Faktycznie, z Pelikanem Łowicz!

To i z Mołdawią wygramy chyba…

*

Z tego Łowicza jest Rybus, dobrze mu idzie w Rosji, bardzo dobrze. Nie wiem czemu trenerzy kadry uparli się, żeby go zawsze zdejmować z boiska. On ma być pewny. Grać zawsze, nawet na stojąco. Od 1 do 90 minuty. Na pozycji na jakiej zechce, bo w przeciwieństwie do reszty piłkarzy ma potencjał, o jakim nawet trenerowi Mroczkowskiemu z Rybickim się nie śniło.

Znaczy się, nie każdego krytykuję, nawet jak mu się nie wszystko udaje.

*

Orest Lenczyk zasugerował, że jego piłkarze „chyba nie są głupi”…

Wow, zdaje się faktycznie słabo poznał zespół, nie tylko ten.

Bierze się ta głupota, jak u bokserów, z bardzo częstych uderzeń w głowę. Wtedy – naukowo to jest dowiedzione – spłaszcza się kora mózgowa tracąc te fantazyjne rowki, z „bruzdą Rolanda” na czele, umożliwiające szybkie kojarzenie i myślenie, różniące tak bardzo nielicznych z nas od zwierząt.

Ryszard z Wilcza, podający się za „królewskiego kapłana” napisał do mnie list i dołączył rysunki. O tym, że myśl z głowy do nogi pędzi z prędkością 400 kilometrów na sekundę!

To by tłumaczyło, czemu kurduple grają w nogę lepiej i szybciej. To ta prędkość reakcji, powoduje, że jest się szybkim, świetnym technicznie, nie bojącym się akcji jeden na jednego. I można wtedy trafić – nawet do notesu trenera Mroczkowskiego.

*

I to by było na dziś. Aha, a jak typuję Legię z Rosenborgiem? Przejdzie! Ale jeszcze nie wiem kto, popatrzę w czwartek na Orange. Ale nie ekscytujcie się Kosą – niech przytyje ze dwadzieścia kilo. I tym Ł»yrą – dla mnie po meczu z PSV po prostu jest drewniany.

Mroczkowski by go nie wziął na pewno!

Ale i drewniani robią kariery. Taki Lato, Boniek, Lenczyk. Pełno ich.

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?
1 liga

Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Szymon Janczyk
16
Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...