Beznadziejny Bełchatów i zmącony spokój Kazia Moskala

redakcja

Autor:redakcja

09 grudnia 2011, 22:47 • 4 min czytania

„To wielka broń i ogromny atut, jeśli zawodnik ma dwie nogi” – stwierdził dziś współkomentujący w Polsacie mecz Podbeskidzia Arkadiusz Onyszko. Na początku trochę obśmialiśmy ten wyjątkowo niezgrabny skrót myślowy, ale z minuty na minutę miny nam rzedły, bo większość bohaterów wieczoru faktycznie wyglądała, jakby nogi miała najwyżej od wsiadała do tramwaju. Siłą rzeczy, znacznie przyjemniej oglądało się mecz Wisły z Polonią. Na niezłej murawie, ładniejszym stadionie i z lepszymi piłkarzami, którzy mimo wszystko zaserwowali nam więcej rąbanki niż ciekawej gry w piłkę. Częściej walkę, przepychanki, kartki, częste straty i zbyt dużo nerwowości. Już od drugiej minuty, kiedy Paljić zderzył się głową z Sultesem. Wyglądało to dość dramatycznie i spowodowało, że Serb wyjechał z Reymonta w karetce pogotowia.

Beznadziejny Bełchatów i zmącony spokój Kazia Moskala
Reklama

Do pierwszego składu wrócił Melikson, który znów miał błysk w zagraniach i sporo sił, jak na zawodnika po kontuzji, ale meczu nie mógł dziś wygrać. Małecki też momentami robił różnicę, ale wciąż odzywały mu się stare nawyki – samolubność, holowanie piłki i złe boiskowe wybory. Summa summarum, nawet jeśli to Wisła dłużej prowadziła grę, groźniejsza była jednak Polonia.

Kiedy na pół godziny przed końcem za uderzenie łokciem Roberta Jeża z boiska wyleciał Diaz, zaczęło pachnieć nam powtórką z Górnika. Tego sprzed trzech tygodni, kiedy Jonczyk w końcówce wcisnął Wiśle zwycięskiego gola. Czekaliśmy, czekaliśmy i stało się. Obrońcy – odpuszczając krycie Sultesa przy stałym fragmencie – zachowali się równie frajersko, jak Diaz, z czego polonista chętnie skorzystał. Kiepski dzień miał sędzia Gil, który po pierwsze – mógł nie podyktować wolnego, po którym padła bramka. Po drugie – odnotować starcie Bunozy z Cotrą czy po trzecie – pod żadnym pozorem nie powinien pokazywać żółtej kartki Wilkowi za super-czysty odbiór piłki. Wiślacy mogą mieć pretensje, choć sami oddali JEDEN celny strzał w meczu i zwyczajnie nie zasłużyli na korzystny rezultat. W końcówce próbował pomóc im jeszcze Sadlok, który minuta po minucie grabił sobie nieodpowiedzialnymi faulami i może tylko dziękować sędziemu, że los Diaza podzielił tak późno…

Reklama

Wisła przegrała szósty ligowy mecz w sezonie. Naprawdę, mamy wątpliwości, czy Stan Valckx nadal zamierza zachwycać się kandydaturą Kazimierza Moskala jako pierwszego trenera.

W drugim piątkowym spotkaniu – w Bielsku obejrzeliśmy „spektakl” z serii tych, za których oglądanie kibice powinni dostawać specjalne dopłaty. Najpierw zawiódł drenaż murawy, co spowodowało, że boisko z każdą minutą robiło się bardziej brunatne, a piłkarze wyglądali jakby zaserwowali sobie kąpiel błotną w niskobudżetowym SPA. Później zawodzić zaczęli sami bohaterowie. Pół roku temu Bełchatów wygrał u siebie 6:0. Teraz sześciu goli nie strzeliłby, choćby grał z Podbeskidziem trzy dni i trzy noce. Niesamowite, jak niewiele atutów ma dzisiaj ten zespół. Przez cały mecz bramce rywala jako jedyny próbował zagrażać Kosowski. W drugiej połowie oddychał już rękawami, ale Kiereś i tak wolał trzymać go na boisku do ostatniej chwili.

Pierwszą połowę w zasadzie moglibyśmy pozbyć milczeniem. W powtórce warto było obejrzeć najwyżej dwie sędziowskie mini-kontrowersje. Zagranie ręką obrońcy w polu karnym po mocnym strzale Ł»ewłakowa, a także teatralny pad Ziajki po kontakcie ze Szmatiukiem. W obu przypadkach bez reakcji arbitra, z którym tym razem jesteśmy w stanie się zgodzić. Sędzia Stefański chyba w ogóle przyjechał do Bielska z założeniem, by zbytnio nie rzucać się w oczy, przez co oszczędził na przykład Zbozienia, któremu należało się „żółtko” za ostre wejście w nogi Nathera.

Przez większość spotkania mieliśmy wrażenie, że wszystko co oglądamy dzieje się albo po czyimś błędzie, albo przez zupełny przypadek. Patejuk prawie wyszedł na „sam na sam” – po błędzie Lacicia. Sawala uderzył w słupek – po błędzie Koniecznego. I tak w kółko… Dopiero w drugiej połowie zespoły uświadomiły sobie, że remis nie urządza w tym meczu nikogo, ale stać było je tylko na krótki zryw, zakończony ładnym trafieniem Ziajki. W końcówce, niestety, znów wszystko wróciło do normy. Jednym na atakach już nie zależało, drudzy nawet jeśli chcieli, to nijak nie potrafili. Naprawdę, jedźcie już panowie na urlopy, bo niewielka przyjemność was tu oglądać.

Wisła Kraków – Polonia Warszawa 0:1 (oceniał Andrzej Iwan)

Wisła: Sergei Pareiko 5 – Michael Lamey 4 (46. Tomas Jirsak 6), Marko Jovanović 5, Júnior Díaz 3, Dragan Paljić (7. Gordan Bunoza 5) – Patryk Małecki 3, Cezary Wilk 5, Gervasio Núñez 4, Maor Melikson 6, Ivica Iliev 6 (62. Andraپ Kirm 5) – Dudu Biton 4

Polonia: Michał Gliwa 6 – Jakub Tosik 6, Marcin Baszczyński 6, Maciej Sadlok 4, Dorde ÄŒotra 5 – Pavel Ł ultes 6 (88. Aleksandar Todorovski), Tomasz Jodłowiec 6, فukasz Trałka 5, Róbert Jeپ 5, Tomasz Brzyski 5 (77. Paweł Wszołek) – Edgar Çani 5

Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Bełchatów 1:0 (oceniał Grzegorz Król)

Podbeskidzie: Richard Zajac 5 – Marek Sokołowski 4, Juraj Dancik 5 (46. Ondrej Sourek 5), Bartłomiej Konieczny 3, Krzysztof Król 5 – Sebastian Ziajka 6, Matej Nather 4, Dariusz فatka 4, Liran Cohen 3 (90. Maciej Rogalski), Sylwester Patejuk 4 (61. Mariusz Sacha 4) – Robert Demjan 3

Bełchatów: فukasz Sapela 5 – Grzegorz Fonfara 3, Maciej Szmatiuk 3, Mate Lacić 2, Zlatko Tanevski 3 – Tomasz Wróbel 4 (76. Grzegorz Kuświk), Grzegorz Baran 3, Damian Zbozień 3 (69. Dawid Nowak 3), Szymon Sawala 4, Kamil Kosowski 5 – Marcin Ł»ewłakow 2 (64. Paweł
Buzała 3)

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama