Jest jednym z najlepszych obrońców w bieżących rozgrywkach Premier League. Podczas sobotniego spotkania pomiędzy Newcastle a Evertonem zdobył bramkę, która była kluczowa dla przebiegu całej rywalizacji. W niedzielę wieczorem Fabio Capello ogłosi kadrę na towarzyskie mecze z Hiszpanią i Szwecją. Jeśli na liście nie znajdzie się nazwisko defensora „Srok”, to będzie można mówić o dużej niesprawiedliwości.
Ryan Taylor, bo o nim mowa, zagrał we wszystkich 11-stu spotkaniach swojej drużyny. W tym czasie udało mu się dwukrotnie wpisać na listę strzelców, dzięki czemu Newcastle zajmuje trzecią pozycję w tabeli. Fakt, czasem przydarzają mu się błędy, ale to nie zmienia faktu, że jego postawa na boisku jest godna naśladowania. Popularne „Sroki” straciły w trwającym sezonie zaledwie 8.bramek – najmniej spośród wszystkich zespołów Premier League. Dla porównania drużyny, w których występują Rio Ferdinand i John Terry, straciły kolejno po 12 i 15 goli! Dyskusje są zbędne, Taylor zasługuje na powołanie do kadry (nie mylić ze Stevenem Taylorem).
Swoją drogą S.Taylor również prezentuje się bardzo przyzwoicie. W przeciwieństwie do swojego kolegi nie gra na lewej obronie, lecz w środku defensywy. Ale podobnie jak on wystąpił we wszystkich 11-stu meczach i nie miał jeszcze okazji zadebiutować w dorosłej kadrze „Albionu”. Barwy Newcastle reprezentuje od 8.lat. W ostatnim czasie sporo mówi się o tym, że Rio Ferdinand zakończy swoją reprezentacyjną karierę. Jeśli faktycznie tak się stanie, to 25-latek ma duże szansę, by zastąpić swojego starszego kolegę. Można śmiało rzec, że obaj panowie stworzyliby „Taylor Gang”, który już teraz budzi postrach wśród napastników Premier League.
Wróćmy jednak do Ryana. Jego wcześniejszym pracodawcą było Wigan, w którym spędził cztery lata. Z początku nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle kolegów z DW Stadium i mało kto mógł przypuszczać, że za kilka lat zajdzie tak daleko – był solidnym defensorem, lecz do czołówki wiele mu brakowało. Jednak z meczu na mecz robił zauważalne postępy. Zimą 2009 roku wzbudził zainteresowanie włodarzy Newcastle. „Sroki” na gwałt szukały obrońcy, który pomoże im w walce o utrzymanie. Kibice byli wówczas przekonani, że przy pomocy Anglika uda się wywalczyć co najmniej 17-stą lokatę. Jak się później okazało, były to oczekiwania próżne.
Taylor miał prawo żałować swojego odejścia z Wigan, ale zamiast narzekać postanowił wziąć się do ciężkiej pracy i pomóc swojemu nowemu pracodawcy w walce o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. „Sroki” potrzebowały zaledwie roku, aby wrócić do Premier League, a Ryan wespół z Stevenem został uznany za jednego z ojców sukcesu. Obaj panowie mieli duże powody do radości.
Droga do triumfu nie była wbrew pozorom usłana różami. Piętą achillesową Stevena od zawsze były łatwe kobiety i szybkie samochody. Podczas jednej z imprez poderwał nie tą co trzeba. Jak się później okazało, była to ex-dziewczyna największej gwiazdy zespołu, Andy’ego Carrolla, który do całej sprawy podszedł bardzo poważnie. Po treningu, kiedy zawodnicy udali się pod prysznic, zaatakował swojego kolegę prawym sierpowym. Cios był na tyle mocny, że obie strony musiały udać się do szpitala. U Carrolla nastąpiło pęknięcie kości promieniowej w przedramieniu. Natomiast Taylor z powodu złamanej szczęki musiał pauzować przez kilka tygodni. Wydawało się, że obrońca opuści szeregi zespołu, lecz ku zaskoczeniu brytyjskich obserwatorów władzom klubu udało się go zatrzymać na St James’ Park.
Po powrocie do elity ich pozycja w zespole mocno osłabła. Steven podczas przygotowań do sezonu doznał urazu barku, który wyeliminował go z gry na cztery miesiące. Z kolei Ryan stracił miejsce w składzie na rzecz Jamesa Percha i Sola Campbella, przez co musiał zadowolić się jedynie rolą rezerwowego. Taylorowie mieli prawo czuć się rozczarowani, bo przy wywalczeniu awansu odegrali znaczącą rolę. Ryan dwoił się i troił, aby odzyskać miejsce w pierwszej jedenastce, jednak trener nie dostrzegał lub nie chciał dostrzec starań swego podopiecznego. Nie przekonały go nawet jego występy w Carling Cup. W trzech spotkaniach zdobył dwie bramki! W listopadzie 2010 roku doznał koszmarnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. Co ciekawe sprawcą urazu został jego konkurent do miejsca w składzie, Sol Campbell. Po burzy zawsze musi pojawić się słońce. Miesiąc później z St James’ Park odeszli najwięksi wrogowie Taylorów – trener Hughton i Andy Carroll. Junior odzyskał miejsce w pierwszym składzie, zaś senior cierpliwie pracował nad powrotem do zdrowia.
Przed sezonem wydawało się, że Ryan będzie pełnił funkcję zmiennika, bowiem w poprzednim sezonie rozegrał zaledwie 5.spotkań w Premier Leauge. Jednak po odejściu Jose Enrique do Liverpoolu, menedżer Newcastle, Alan Pardew nie miał wyjścia, musiał postawić na 27-letniego defensora. Nie zawiódł się. Taylorowie osiągnęli apogeum swojej formy i niewykluczone, że zimą przejdą do bardziej renomowanych zespołów.
RADOSŁAW BUDNIK
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

