Thiago Cionek swoim dzisiejszym faulem nie pozostawił wątpliwości – jest niebezpieczny dla otoczenia i dobrze by było tych jednoznacznych sygnałów nie bagatelizować, tylko wysłać go do psychiatry (najlepiej więziennego). Na kontakty ze specjalistami powinien mieć sporo czasu, bo czeka go – miejmy nadzieję – rekordowo długa dyskwalifikacja. Chyba jeszcze nigdy nie widzieliśmy, by ktoś w sposób tak jednoznaczny próbował drugiemu piłkarzowi złamać nogę. Brazylijczyk absolutnie nie był zainteresowany piłką, chciał tylko wyeliminować przeciwnika z gry – nie na mecz czy dwa, ale na długie miesiące. Nawet zastanawialiśmy się, kto był ostatnim takim rzeźnikiem w naszej lidze i zatrzymaliśmy się dopiero na wczesnym Grzegorzu Mielcarskim (jeszcze jak grał w Górniku)… Thiago, jeśli to czytasz, a pewnie czytasz, to wiedz jedno: wciąż mamy nadzieję, że kiedyś trafi kosa na kamień i że się doigrasz, że skończysz dziesięć razy gorzej niż twoje ofiary. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Gdybyśmy wierzyli w voo-doo, to twoją lalkę przemielilibyśmy w maszynce do mięsa.
Na ile meczów dyskwalifikacji wycenilibyście ten faul? Sporo osób w internecie pisze – niech nie gra do końca sezonu! Ale koniec sezonu jest za chwilę, zostały raptem cztery spotkania. Co to są cztery mecze? Tyle co nic. Swego czasu Pepe został zdyskwalifikowany na dziesięć spotkań w lidze hiszpańskiej i mniej więcej taki powinien być wymiar kary dla Cionka – cztery mecze tego sezonu i sześć następnego. Niech w Jagiellonii zrozumieją, że trzymanie na liście płac takiego psychola jest kosztowne: kasę bierze, a nie gra. Może wtedy ktoś mu przemówi do rozumu, zanim będzie za późno. Zanim przeciwnik opuści mecz w karetce pogotowia.
Zadzwoniliśmy po meczu do Artura Sobiecha.
– Jesteś cały?
– Tak, na szczęście tak. Początkowo myślałem, że moja noga jest w kawałkach, ale to było tylko takie pierwsze wrażenie. Mam bardzo mocne stłuczenie, opuchliznę, ale na szczęście nie wykryto żadnych złamań.
– Gdybyś inaczej postawił nogę, inaczej ułożył stopę…
– To bym teraz był na sali operacyjnej.
– Czy Thiago Cionek jest chory psychicznie?
– Trudno mi to stwierdzić, nie znam go, ale rzeczywiście nie pierwszy raz atakuje innych w sposób bardzo brutalny, bez żadnego zainteresowania piłką. Na boisku od razu widziałem jego intencje…
– Wcześniej doszło między wami do jakichś starć?
– Do zwyczajnych, boiskowych, trochę go przestawiałem, ale w normalnej, boiskowej walce. To co on zrobił, nie mieści się w przyjętych na boiskach normach.
– Nie masz wrażenia, że dla Cionka boisko stanowi często alibi dla zagrań, które nie mają nic wspólnego z piłką?
– Wielu piłkarzy w lidze ma takie wrażenie. Ja teżâ€¦ Gdyby udało mu się mnie połamać, nie byłbym pierwszy na jego liście…
– Tobie też zarzuca się, że grasz brutalnie.
– Gram ostro, agresywnie, na pograniczu faulu. Nie da się grać inaczej przeciwko obrońcom, którzy non-stop atakują twoje nogi. Zdarza mi się przesadzić, ale nigdy nie mam takich intencji, jakie ma Cionek. Nie ma drugiej osoby w naszej ekstraklasie, którą można byłoby do niego porównać.
Tacy jak Cionek zabijają futbol. Jest ogromna różnica między męską walką o tym, co wyprawia obrońca Jagiellonii. Kto jeszcze nie widział faulu na Sobiechu, niech KLIKNIE TUTAJ. Polecamy zwłaszcza ostatnią powtórkę.