Kończymy temat polityki. Za kim jest Weszło?

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2011, 02:41 • 7 min czytania

Nie chcemy na Weszło pisać o polityce, ponieważ – i to jest argument najważniejszy – nie ma o czym. Polityka w Polsce jako coś, co popycha kraj do przodu, napędza cały ten żywy organizm i co reguluje pracę tego organizmu w optymalny sposób… Taka polityka nie istnieje. Jest show dla emerytów i rencistów, domorosłych filozofów czy gospodyń wiejskich, jest widowisko dla pieniaczy i frustratów. Od polityki w Polsce nic nie zależy. Kraj rozwija się swoim tempem, ludzie zarabiają więcej nie dzięki politykom, tylko dzięki sobie i jeśli żyje im się lepiej, to dlatego, że to lepsze życie sobie wywalczyli codziennym wysiłkiem.
Nie rozumiemy fenomenu polskiej polityki. Nie rozumiemy, dlaczego codziennie na pierwszych stronach gazet musi być coś o posłach, nie wiemy, dlaczego codziennie kanały informacyjne godzinami donoszą, co słychać u osób, które zostały wybrane do parlamentu i dlaczego analizy Jadwigi Staniszkis miałyby być ważniejsze niż wyjście z psem na spacer. Nie rozumiemy, dlaczego istotne miałyby być słowa Napieralskiego, Niesiołowskiego, Hoffmana czy Pawlaka. Zadajcie sobie sami pytanie – czy kiedykolwiek cokolwiek w waszym życiu zmieniło się w sposób istotny na skutek jakiejś politycznej decyzji? Jeśli nawet – to ile razy? I z drugiej strony – ile czasu w ciągu roku spędzacie na śledzeniu całej tej polityczno-informacyjnej papki? Czy gra jest warta świeczki? Czy nie marnujecie życia?

Kończymy temat polityki. Za kim jest Weszło?
Reklama

Nie rozumiemy, co w polskiej polityce jest interesującego i jak można całymi dniami żyć tym, co jeden poseł powiedział drugiemu. Nie rozumiemy, dlaczego słowa pani Jakubiak, na jakikolwiek temat miałyby być warte cytowania, przy czym pani Jakubiak to tylko przykład, nazwisko można wstawić w zasadzie dowolne. Nie rozumiemy, co kogo obchodzi, że jakiś brodacz z jakiejś partii rozwalił wózek golfowy na Cyprze i dlaczego miałoby to być sprawą ważniejszą niż zalana łazienka sąsiada. Nie rozumiemy, dlaczego Kluzik-Rostkowska jest znana, bo w całym swoim życiu nie zrobiła niczego takiego, by zyskać sławę.

Cała ta polityka jest gówno warta, ponieważ politycy nie zajmują się tym, do czego zostali powołani. Nie siedzą w parlamencie, tylko w telewizyjnych studiach. Zamiast zmieniać prawo, udzielają wywiadów. To już są aktorzy, gwiazdy show-biznesu, celebryci, którzy całkowicie stracili poczucie obowiązku. To media tak posłów wychowały, to telewidzowie i czytelnicy tak ich zdemoralizowali. Nakręcono spiralę głupoty, przy czym wszyscy, którzy w tym siedzą, sądzą, że tak naprawdę uczestniczą w czymś niezwykle ważnym dla przyszłości następnych pokoleń. Dziennikarzowi politycznemu wydaje się, że uprawia zawód społecznie pożyteczny, chociaż każdy piekarz czy murarz w jeden dzień robi więcej pożytecznego niż taki dziennikarz przez całe swoje życie. Posłom – rozpieszczonym przez media – naprawdę wydaje się, że ich każde słowo ma znaczenie. Naszym zdaniem jedyny kontakt dziennikarza politycznego z politykiem powinien sprowadzać się do prostego pytania: – Co dzisiaj pan zrobił? Konkretnie – co? I co zrobi pan jutro?

Reklama

DLACZEGO O TYM PISZEMY? Dlatego, że odkąd skrytykowaliśmy Donalda Tuska, na stronie zaroiło się od politycznych wpisów, a także pytań, kogo popiera Weszło. Zaroiło się też od wpisów zwolenników Janusza Korwin-Mikke. Otóż nie popieramy NIKOGO, ponieważ nie interesuje nas, kto będzie „rządził” tym krajem, bo i tak nie chodzi o rządzenie krajem, tylko o bywanie w telewizji. Czy wybory wygra ten, czy tamten – nie ma to żadnego znaczenia dla naszego życia. Ł»adnego. Wybory przypominają głosowanie w „X Factor”, czyli tak naprawdę chodzi o to, kto ma nam zaśpiewać w telewizji za tydzień (i skasować pensję), a kto już ma śpiewać tylko w garażu. Jako że gustujemy w innej muzyce – mamy to w dupie. Wiele osób twierdzi, że olanie wyborów jest niepatriotyczne, ale nie widzimy specjalnego sensu, by tracić czas na ten plebiscyt. Na dziś bardziej patriotyczne jest posprzątanie psiej kupy z trawnika niż pójście do urny, ponieważ posprzątanie kupy w sposób realny zmienia kraj. Co niby wynika z wyborów? Jak wygra Tusk, to co się zmieni? Zlikwiduje KRUS? Zrewolucjonizuje służbę zdrowia? Nie. Kaczyński to zrobi? Też nie. Napieralski? Nie. I tak dalej. Nikt nic nie zrobi, między innymi dlatego, że jak chce się coś zrobić, to jest spore ryzyko, że zrobi się to źle – a to z kolei ryzyko, że w następnych wyborach straci się niezłą posadkę.

Dziś nie głosuje się na programy, ani nawet z tych programów nie rozlicza. W żadnym innym zawodzie nie można przedstawić prognoz tak daleko niespójnych z przyszłymi rezultatami, w żadnym innym nie można pozwolić sobie na całkowite nierealizowanie planów. Głosujemy więc nie na konkretne pomysły na przyszłość, nawet nie na światopogląd, tylko na sympatyczną mordę. Głosujemy na to, czy wolimy Cichopek, czy Kożuchowską. Wybieramy między Pawłem Golcem i Łukaszem Golcem, czyli wybór jest całkiem pozorny.

Ten tekst pisze się w zasadzie sam, gdzieś w tle leci telewizja. Szczerzy się do kamery Napieralski i odpowiada na pytanie, czy ściągał na maturze. Co to ma kurwa za znaczenie, czy jakiś Napieralski ściągał na maturze? Dlaczego dziennikarz go o to pyta? Dlaczego go nie zagoni do roboty? Kogo, do cholery, interesuje czy Napieralski ściągał i czemu on tak się szczerzy? Czemu poseł stoi na sejmowym korytarzu, odpowiada na durne pytania i czemu wydaje mu się, że może to robić w godzinach pracy?

Za chwilę znowu będą wybory, znowu zaczną się kłótnie i przekrzykiwanki, przy rodzinnych stołach znowu ludzie zaczną podnosić głos. Oczywiście wybory będą bardzo pozorne, bo o ich wynikach przesądzą media, poprzez publikację sondaży. Gazeta pokaże – PO 38 procent, PiS 36 procent. Telewizja dorzuci – PO 37 procent, PiS 37 procent. I zaczną się analizy: głosować można albo na PO, albo na PiS, bo w przeciwnym razie mój głos będzie stracony. Ktoś powie: zagłosowałbym na Janusza Korwin-Mikke, ale to bez sensu, i tak się nie dostanie (bo widziałem sondaż). A jeszcze inna osoba stwierdzi: najbliżej mi do Palikota, ale on nie przekroczy progu wyborczego, więc nie idę w ogóle.

Pierwszy nasz apel brzmi następująco – nie bądźcie niewolnikami sondaży, bo nigdy nic się w tym kraju nie zmieni. Nie pozwólcie, by to dziennikarz decydował, na kogo jest sens oddać głos, a na kogo nie. Jeśli czujecie, że warto wspierać jakiegoś medialnego outsidera – wspierajcie go. Nie ulegajcie szantażowi pod tytułem: „chyba nie chcesz rządów PiS” lub „chyba nie chcesz rządów PO”. Gdyby za 20 lat okazało się, że jakiś czas temu Donald Tusk i Jarosław Kaczyński porozumieli się w sprawie podzielenia Polski na pół i gdyby wyszło na to, że celowo utrzymywali się w takim klinczu, to byłby to prawdziwy polityczny majstersztyk. Czy jedni są aktualnie opcją rządzącą, a drudzy opozycją – to nie robi im żadnej różnicy, bo przy korycie są tak czy siak. Różnicę robi to tylko ogłupionym, rozhisteryzowanym telewidzom, którzy sądzą, że to ważne.

Nie patrzcie więc na sondaże. Sondaże uśmierciły demokrację w Polsce. Sondaże zabiły wolny wybór.

I teraz drugi nasz apel – zapomnijcie o polityce. Zajmijcie się poważnymi sprawami – zróbcie pranie, ugotujcie rosół, ulepcie pierogi, umyjcie rower. To wszystko ma dla waszego życia naprawdę większą wartość niż to, kto dostanie się do sejmu. Sympatyczny wieczór z dziewczyną w kinie czy dobry wypad z kumplami na miasto to naprawdę sprawa, która ma sto razy większe znaczenie dla waszego życia niż to, kto będzie premierem i kto będzie udawał, że coś robi. Jak benzyna miała pójść w górę to poszła dlatego, że rząd tak chciał? Nie, poszła, bo poszła, tyle. Jak brałeś kredyt we frankach – na 150 tysięcy franków – i to było w swoim czasie 300 tysięcy złotych, a dziś masz do spłacenia 450 tysięcy złotych, to co – rząd tak chciał? Nie, kurs franka zmienił się niezależnie od jakichkolwiek polskich władz. Wszystko, co na co dzień cię dotyka, dzieje się bez udziału polityków.

Dlatego wyłącz telewizję. Idź na spacer. Nie bierz udziału w tej histerii, nie daj się otumanić. Dałeś się złapać w polityczną zasadzkę, dałeś sobie wmówić, że polityka ma znaczenie – oprzytomnij. Idź na spacer. Zadzwoń do dziewczyny czy do mamy i powiedz, że ją kochasz. To lepszy pomysł niż kolejne popołudnie z TVN 24.

Zamknij tę stronę, nie komentuj tekstu, nie polemizuj z innymi czytelnikami. O tym przecież jest ten artykuł – o tym, że szkoda czasu. Polityka jest gówno warta.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama