No i dyskusji ciąg dalszy… Meksyk gra dobry mecz przeciwko Argentynie, nie pozwala rywalom na wiele, aż tu nagle gol z mega-spalonego. Sędzia wstrzymuje się z decyzją (to znaczy – z ewentualną jej zmianą), naradza, cały stadion wie, że gol nie powinien być uznany (no bo przecież powtórka pokazywana jest na telebimie), tymczasem arbiter nie ma prawa spojrzeć w górę. I w końcu decyduje – gol!
Ci, którzy twierdzą, że przy powtórkach wideo gra straci swoją płynność, stracili kolejny argument. Sędzia zmarnował z minutę na bezsensowne pogaduszki z liniowy, w stylu:
– Był spalony?
– Kurwa, nie wiem. To znaczy… nie jestem pewny!
– No to był czy nie?
– Ni chuja, nie wiem!
A przecież rozmowa mogłaby wyglądać tak:
– Był spalony.
– Daj mi sekundę.
– …
– Był!
– OK, no to bramka niezaliczona.
Znowu, jak w przypadku Anglii – już się nie dowiemy, jak te mistrzostwa świata wyglądałyby, gdyby arbitrzy się nie kompromitowali i mieli konieczne, techniczne wsparcie. Argentyna może teraz strzelić jeszcze sześć goli (w momencie, gdy piszemy te słowa jest właśnie 1:0), ale nie wiemy, czy którykolwiek z nich by padł, gdyby nie ten pierwszy…