Grzegorz Lato najprawdopodobniej postanowił zaznaczyć swoje miejsce w światowej epistolografii. Kiedyś ludzie czytali korespondencję Jerzego Giedroyca z Czesławem Miłoszem, Czesława Miłosza ze Zbigniewem Herbertem, albo Franklina D. Roosevelta z Józefem Stalinem. Teraz czas na wymianę listów między Latą i Stanisławem Sygułą, członkiem zarządu Łódzkiego Związku Piłki Nożnej.
Niestety, na razie ujawnione fragmenty składają się tylko z jednego listu, Laty do Syguły:
“(…) wybieram formę listu zamkniętego, aby oszczędzić wstydu. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, kto rekomendował Pana do zarządu ŁZPN, na pewno jednak popełnił błąd, skoro zamiast działać społecznie, chciał pan rządzić bez żadnych podstaw ku temu. Pańska propozycja o moje odwołanie doskonale wpisuje się w zaprezentowane myślenie o polskim futbolu. Chodzi panu wyłącznie o to, by brać, w zamian nic nie dając z siebie, dlatego dalsza obecność w strukturach PZPN nie tylko byłaby zbędna, lecz wręcz szkodliwa.
Widzew i ŁKS same doprowadziły się do gry w niższej klasie. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby dostrzec, co się nadal wyprawia w ŁKS, natomiast Widzewowi nikt nie kazał brać tak dotkliwie udokumentowanego udziału w aferze korupcyjnej. Niezadowolenie z mojego rocznego zarządzania PZPN jest odczuciem subiektywnym, wolałbym, żeby Pan przedstawiał fakty, a nie ploty rodem z magla. Także mało mnie interesuje Pańska ocena mojej osoby (…)”
Co jest po trzech kropkach – nie wiemy. Ale zapewne coś w stylu “ze sportowym pozdrowieniem – pierdol się pan”.