Najpierw cytat ze strony sport.pl: “Włoski piłkarski klub Serie A Siena zamierza walczyć z dopingiem przy użyciu wykrywacza kłamstw. Toskański klub wykorzysta aparat, skonstruowany przez profesora uniwersytetu z Padwy Giuseppe Sartori. Aparat pozwoli upewnić się, że piłkarze nie kłamią, gdy twierdzą, iż nie stosują dopingu”.
No i proszę – jednak da się. A pamiętacie, ile krzyku było, kiedy pojawił się pomysł, by przebadać sędziów? Oczywiście Listkiewicz najpierw – pod publiczkę – był za, ale po chwili przypomniał sobie o setkach proceduralnych przeszkód. I wyszło na to, że przecież arbitrów nie można zmuszać. Jak nie chcą się przebadać – trudno. Wywieranie presji byłoby nieludzkie i sprzeczne z przepisami…
Gdyby PZPN-owi choć trochę, choć troszeczkę zależało na wyczyszczeniu naszego futbolu, to te badania byłyby tak samo normalne, jak badania stomatologiczne wśród dzieci. Ktoś się nie chce przebadać? Droga wolna – niech sprzedaje jagody przy drodze Warszawa – Gdańsk. Nie musi przecież prowadzić meczów.