Henryk Kasperczak domaga się od Wisły Kraków 929 840 złotych i 43 groszy zaległych wypłat. Plus odsetki, czyli to już będzie naprawdę grubo powyżej miliona. Niestety, Heniek chyba nie ma specjalnych szans na zobaczenie tych pieniędzy – pierwszą rozprawę przegrał. W dodatku kłóci się o kasę za okres, kiedy był selekcjonerem Senegalu, co trochę nas dziwi.
Tych 930 tysięcy złotych domaga się za okres od maja 2006 do lutego 2007, tymczasem od czerwca 2006 do stycznia 2008 pracował w Afryce. Wiadomo, że każdy chciałby mieć kilka źródeł dochodów, ale w przypadku trenerów to raczej rzadkość. Nawet Leo Beenhakker drugą fuchę, czyli Feyenoord, ma przecież za darmo (ha, ha, ha).
A poza tym łatwo wyliczyć, że Kasperczak w Wiśle zarabiał 93 tysiące złotych miesięcznie. Całkiem nieźle – potem do jego zarobków zbliżył się tylko Wojciech Stawowy w Arce, w czasach dojenia Ryszarda Krauze.