Najbardziej irytujący fakt po meczu z Levadią – piłkarze Wisły nadal nie mogą pojąć, że nadają się do pchania karuzeli, a nie walki w europejskich pucharach. I zamiast okazać jakąś skruchę, z ich słów można wysnuć wniosek, że i tak czują się o klasę lepsi niż Levadia. Tylko mieli pecha.
– Ciężko się gra, gdy drużyna broni się wszystkimi zawodnikami i tylko chaotycznie wybija piłki, byle dalej od własnej bramki. Znamy takie sytuacje z naszych rozgrywek ligowych – stwierdził Ćwielong. No rzeczywiście – oni stosowali prymitywne metody, za to wy… O, to był futbol XXI wieku! I jaka szkoda, że się przeciwnik na nim nie poznał, nie rozstąpił, nie zakrzyczał: – Tak pięknie rozgrywacie piłki, że nie mamy serca dalej blokować dostępu do bramki. Strzelajcie!
– To chyba najgorszy moment od kiedy jestem w Wiśle. Odpadliśmy z pucharów z pierwszym rywalem, od którego byliśmy lepsi jako drużyna. To bardzo boli – stwierdził z kolei Brożek. Tak, lepszą drużynę poznaje się po tym, jeśli nie wiedzieliście, że w dwumeczu strzela jednego przypadkowego gola (bo akurat obrońca się obciął), a poza tym wali głową w mur.
Dobra rada – przestańcie zadzierać nosy, może chociaż wtedy przestaniecie się potykać o najmniejsze nawet przeszkody.