ŁKS Łódź nie dostał licencji na grę w ekstraklasie. Czy już naprawdę ostatecznie – to się jeszcze okaże. Ale pewnie tak, bo komisja licencyjna postanowiła wypiąć się na decyzje władz PZPN i zaprezentować swoją siłę. Bardziej niż logicznym werdyktem pachniało nam to zwykłym odwetem. Przecież Zbigniew Lewicki (były piłkarz Cracovii) już kilka dni temu stwierdził: “Zwłaszcza po przeczytaniu wypowiedzi menedżera ŁKS, Tomasza Kłosa, który powiedział, że – cytuję – “w komisji licencyjnej zasiadają ludzie fałszywi”. Zapewniam, że na taką opinię z pewnością zareagujemy. Może już 21 lipca”.
O ile wiemy, Tomasz Kłos może mówić, co chce, ale na decyzje komisji wpływu mieć to nie powinno. A słowa wypowiedziane przez Lewickiego świadczą, że emocjonalnie nie nadaje się on do pełnienia żadnej poważniejszej funkcji niż szatniarza.
Ale mniejsza z tym. Wychodzi na to, że… w lidze utrzymuje się Cracovia – wspaniale, że ten dream-team będzie nas czarował swoją grą przez kolejny sezon. Liga bez Cabaja nie byłaby już taka sama. ŁKS-u szkoda, bo cofając się do początku procesu licencyjnego, został z ekstraklasy wywalony z przyczyn całkowicie absurdalnych. Za pierwszym razem licencji nie dostał, bo:
– W pomieszczeniu do kontroli antydopingowej nie było lodówki
– Płot był niepomalowany
– Nie działały dwie kamery
Koszt napraw był śmieszny, ale PZPN i tak nakazał “na wszelki wypadek” zorganizowanie rezerwowego stadionu, a to już koszt miliona złotych. Miliona, którego ŁKS nie miał. Dodatkowo ten klub zostanie okradziony, bo nie otrzyma ponad dwóch milionów złotych za zajęcie siódmego miejsca w tabeli ekstraklasy. Zostanie przesunięty na ostatnie i wpadną mu ochłapy.
Dodajmy, że pod koniec sezonu – na skutek protestów piłkarzy – doszło do zmian własnościowych w łódzkim klubie. Zawodnicy wymusili, by swoich udziałów pozbył się Daniel Goszczyński (kibice też za nim nie przepadali, co widać na zdjęciu). Teraz przyszłość klubu miała rysować się w lepszych barwach. Miała.
Sport przegrał. Zwyciężyły krakowskie gierki i względy ambicjonalne dziadów z licencji. Mamy nadzieję, że ŁKS przetrwa. Bo jeśli proces licencyjny ma polegać na uśmiercaniu klubów, to my za takie prawo dziękujemy.
O sprawie licencji dla ŁKS napisał też na swoim blogu Wojciech Kowalczyk. Zapraszamy!
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT