Do kuriozalnej sytuacji doszło w czasie meczu sparingowego ŁKS-u z Jagiellonią. Tomasz Hajto dostał czerwoną kartkę, mimo że to nie on faulował. W związku z tym odmówił zejścia z boiska. I na łamach “Faktu” mówi tak: – Nie jestem małym dzieckiem, żeby mnie tak traktować. Ten sędzia po raz drugi prowadził nasz mecz kontrolny i po raz drugi ukarał nas czerwoną kartkę. Nie wiem dlaczego w dalszym ciągu korzystamy z jego usług? Może dlatego, że bierze tylko sześćdziesiąt dwa złote.
Tym samym Hajcie należy się nagroda – za najśmieszniejszy tekst dnia, przynajmniej wedle naszych czerstwych gustów. Weszło zobowiązuje się, że jak trzeba, to dorzucimy 5 złotych na arbitra w następnym sparingu, jeśli miałoby to znacząco wpłynąć na poziom.
Mniej poczucia humoru wykazał trener Grzegorz Wesołowski. Stwierdził: – Wszyscy jesteśmy zdenerwowani ciągłym przekładaniem decyzji o licencji dla klubu na grę w ekstraklasie, ale do takiej sytuacji nie ma prawa dojść. Nie pochwalam tego i Hajto za niesportowe zachowanie zostanie ukarany zgodnie z klubowym regulaminem.
Niewtajemniczonych uświadamiamy – klubowe regulaminy w Polsce zakładają: “W przypadku naruszenia ogólnie przyjętych zasad nie należy karać zawodnika w jakikolwiek sposób, należy natomiast powiadomić media o karze zgodnej z regulaminem, niezwykle surowej i wychowawczej”.