Temat niewdzięczny, bo śmiać się z czyjejś wiary nie mamy zamiaru. Ale jeśli coś zalatuje hipokoryzją… Oto w “Gazecie Wyborczej” zamieszczono tekst pod tytułem “Drużyna Boga”. O tym, że piłkarze Bełchatowa – choć już nie wszyscy w tym klubie grają – spotykają się i czytają na głos Pismo Święte. Hmm… Byliśmy kilka razy w Bełchatowie, widzieliśmy się z różnymi piłkarzami. Różne rzeczy stały na stole, ale biblii nie zauważyliśmy.
Dobra, nieważne. Może wszyscy tam doznali wielkiej przemiany. Nawet Mariusz Ujek, który uczestniczy w spotkaniach. – Bez grzechu jest tylko Jezus Chrystus. Po Mariuszu widać zmianę, nawet w postawie na boisku. Jeśli coś zrobi nie tak, to przyjdzie, przeprosi. A co do korupcji, to jeśli człowiek ma jako priorytet życie wieczne, naprawdę nawet nie pomyśli o kupowaniu meczów – opowiada Łukasz Garguła. A o sprzedawaniu?
Dalej Garguła mówi: – Wiadomo, że jak człowiek ma zmieniać klub, to pojawiają się wątpliwości. Wtedy dużo się modli, czeka na jakiś znak. Dla mnie takim znakiem jest wewnętrzna pewność, że robię dobrze przenosząc się do Krakowa.
Natomiast Tomasz Jarzębowski opowiada: – Ja modlę się nie o zwycięstwo, ale o to, by dać z siebie wszystko, by zagrać na chwałę Bożą. Bo Bóg zawsze nam pomaga. W pewnym sensie konsultowałem z Nim swój transfer do Legii, poświęcając go modlitwie.
Yyyyy… Konsultował z Bogiem transfer do Legii? A Garguła do Wisły? Nie z księgowym, menedżerem, doradcą inwestycyjnym, dealerem aut luksusowych, żoną? Klękał i pytał: “Boże, cóż mam uczynić?”. Może jesteśmy ludźmi małej wiary – ale w to akurat nie wierzymy! No, chyba że “poświęcenie transferu do Legii modlitwie” wyglądało tak: “Boże, spraw, by Legia mnie wzięła i zapłaciła tyle, ile zażądałem i żeby jeszcze były jakieś premie i żeby kasa wpływała na czas. Amen”. O, wtedy to ma ręce i nogi.
Poza tym Boskie porady jak na razie nie okazały się specjalnie dobre – obaj piłkarze zerwali więzadła w kolanach.
PS Chłopaki, zaproście do siebie Tuzimka!
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT