Już z dziesięć dni temu napisaliśmy, że trenerem Zagłębia Lubin został Andrzej Lesiak. Długo władze klubu nie podawały tego oficjalnie do wiadomości, ale w końcu jest potwierdzenie. – Nasz wybór padł na Andrzeja Lesiaka, byłego asystenta Oresta Lenczyka w Bełchatowie, który jako zawodnik wielokrotnie reprezentował barwy naszego kraju, a jako szkoleniowiec pracował w ostatnich latach w lidze austriackiej – powiedział prezes Paweł Jeż. Tym samym jeszcze raz się sami pochwalimy (bo jak się my tego nie zrobimy, to kto?) – mieliśmy w stu procentach rację.
Wiecie, co nas śmieszy najbardziej? Ł»e o Lesiaku jako trenerze Zagłębia Lubin napisaliśmy dwa razy. Najpierw, że jest najpoważniejszym kandydatem i potem, że został trenerem lubinian na sto procent. Powtórzyli to po nas prawie wszyscy. Prawie, bo tylko nie “Przegląd Sportowy”. Tam o Lesiaku nie wspomnieli do tej pory nawet słowem. Mało tego – wczoraj pisali, że trenerem może zostać Rafał Ulatowski, a jeszcze dzień wcześniej pojawiło się coś takiego: “Czech Josef Csaplar, znany z pracy w Wiśle Płock, będzie najpoważniejszym kandydatem na trenera Zagłębia Lubin w wypadku fiaska negocjacji z Orestem Lenczykiem. Csaplar ostatnio był szkoleniowcem Viktorii Ł»iżkow, skąd został zwolniony zeszłej jesieni. Jak się dowiedzieliśmy, kontrakt z Csaplarem został już nawiązany”.
W momencie, gdy “PS” dezinformował swoich czytelników, Lesiak miał z Zagłębiem ustalony każdy szczegół umowy i zakładał w Polsce działalność gospodarczą (wiadomo – podatki). Gratulujemy więc dziennikarzom największej gazecie sportowej w kraju znakomitych newsów. I z niecierpliwością czekamy na Csaplara.
Przypomnijmy, że Lesiak został trenerem Zagłębia ponieważ Orest Lenczyk nie chciał, by w klubie zatrudniony był dyrektor sportowy. Okazało się jednak, że Jakub Jarosz okopał się na tyle mocno, iż jest nie do ruszenia.
Z naszej strony – witamy Lesiaka w ekstraklasie. Powiew świeżej krwi na zatęchłej trenerskiej karuzeli jak najbardziej się przyda. Mamy tylko nadzieję, że pan Andrzej nie okaże się drugim Jackiem Grembockim, bo jego pierwsza wypowiedź nas trochę zaniepokoiła. Brzmi tak: – Nie jestem wuefistą. Pracowałem w klubach drugoligowych w Austrii, gdzie ponosiłem pełną odpowiedzialność za wszystko. Podczas mojej pięcioletniej pracy czterech zawodników, których prowadziłem, osiągnęło poziom międzynarodowy.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT