Reklama

Najlepsi ci, którzy wcześniej siedzieli na ławce. Noty po Japonii

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2018, 19:05 • 3 min czytania 36 komentarzy

Często śmiejemy się, że w naszej piłce najlepsi przeważnie są ci, którzy dotąd nie grali lub mieli epizodyczne role. Ale tym razem faktycznie tak było. Najwyższe noty za mecz z Japonią daliśmy Łukaszowi Fabiańskiemu, Kamilowi Glikowi i Rafałowi Kurzawie. Fabiański i Kurzawa wcześniej nie pojawili się na boisku, Glik zaliczył tylko końcówkę z Kolumbią. Może to pójście na łatwiznę, ale… ciekawe, co by było, gdyby jednak to na nich postawił wcześniej Adam Nawałka….

Najlepsi ci, którzy wcześniej siedzieli na ławce. Noty po Japonii

Skala ocen tradycyjnie 1-10. 

Łukasz Fabiański (6) – Już w 1. minucie musiał zachować czujność i dobrze interweniował przy wyjściu na linię pola karnego. Później obronił dwa mocne strzały i najtrudniejsze było za nim. Rywale w kolejnych minutach już go raczej nie zatrudniali. Fabiański musiał jedynie wyłapywać standardy i robił to bardzo pewnie.

Bartosz Bereszyński (5) – Niemrawy początek, pozwolił rywalowi na oddanie mocnego strzału, z którym jednak poradził sobie Fabiański. Z czasem się rozkręcił i coraz chętniej wbiegał na połowę Japończyków. Po jego dośrodkowaniu omal gola głową nie strzelił Grosicki. W drugiej połowie zachowywał solidność, raz też ładnie rozegrał akcję z „Grosikiem”, po której omal do sytuacji nie doszedł Lewandowski.

Jan Bednarek (5) – Doceniamy, że zdobył zwycięską bramkę i dokładnie przerzucał, ale fakty są takie, że na razie więcej z niego pożytku w ofensywie niż defensywie. Fatalnym rozegraniem sprokurował groźną akcję Azjatów przed przerwą, na szczęście nie zakończyli jej celnym uderzeniem. Nie zawsze kontrolował, co się wokół niego dzieje. Oczywiście miał też sporo udanych interwencji i koniec końców na pewno będzie kandydatem do występów w biało-czerwonych barwach na mecze jesienne.

Reklama

Kamil Glik (6) – Niepewny w pierwszym kwadransie, nawet przy prostym rozegraniu zdarzały się problemy. Jak się już jednak wdrożył, to był Glik na normalnym poziomie. Dobrze się ustawiał, zaliczył kilka kluczowych interwencji, przy których zaprezentował maksymalne poświęcenie.

Artur Jędrzejczyk (5) – Poprawny występ. Niczym zbytnio nie zaimponował, nic wielkiego nie zepsuł. Biorąc pod uwagę jego problemy w Legii, to już naprawdę coś.

Kamil Grosicki (5) – Poza sytuacją bramkową, w pierwszej połowie w zasadzie go nie było, nie mógł się odnaleźć. W drugiej zaczął mieć więcej miejsca i mógł uzbierać nawet trzy asysty. Jedną zabrał sobie sam, niedokładnie dogrywając do Zielińskiego. Potem nie popisał się Lewandowski, a w trzecim przypadku naszego kapitana uprzedził obrońca.

Jacek Góralski (4) – W destrukcji robił swoje, jeździł na dupie, ale chwilami aż się prosiło, żeby jednak rozegrał i wykonał nieco trudniejsze podanie niż do tyłu do najbliższego. Z tym już był problem.

Grzegorz Krychowiak (3) – Znów irytował. Nie imponował w tyłach, zdarzało mu się prokurować nerwowe momenty, w grze do przodu nie miał nic do zaoferowania, ciągle zwalniał. Do tego ryzykownie zachowywał się przy stałych fragmentach dla rywali. Mniej szczęścia i sędzia w końcu podyktowałby rzut karny.

Piotr Zieliński (3) – Dobrze rozprowadził kontrę do Grosickiego, wcześniej mógł liczyć, że skrzydłowy Hull lepiej mu odegra i wypracuje sytuację, ale to w zasadzie tyle z jego „momentów”. Miał teraz pokazać więcej, bo presja mniejsza i nie pokazał. Jasne, niejeden raz partnerzy nie ułatwiali mu zadania pasywnością, jednak bywało i tak, że aż się prosiło, żeby podawał odważniej, a on zwlekał, zwalniał, holował i było po wszystkim. W ogólnym rozrachunku znów rozczarowanie.

Reklama

Rafał Kurzawa (6) – Grał jak rutyniarz. Żadnych emocji, pewny w swoich poczynaniach. Groźnie dośrodkowywał z rzutów rożnych, asystował Bednarkowi, potrafił podać niekonwencjonalnie w akcji. Często schodził do środka i dobrze to wyglądało. Jego akcje mocno wzrosły.

Robert Lewandowski (2) – Co zrobić, takich mamy piłkarzy w tej kadrze, najwidoczniej na tyle nas stać. Tak mógł sobie pomyśleć Grosicki, gdy „Lewy” marnował jego świetne dogranie. Napastnik Bayernu jeszcze raz nie potwierdził klasy na wielkim turnieju. Sporo psuł i tracił, wina była głównie jego. Jedno świetne przyjęcie i przyspieszenie kontry to za mało, żeby stwierdzić, że zrobił swoje. Mimo wygranej – nie zrobił.

Łukasz Teodorczyk i Sławomir Peszko – bez ocen, grali za krótko.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

36 komentarzy

Loading...