Reklama

Reforma Ligi Mistrzów 2018/19. O ile trudniej będzie miał mistrz Polski?

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2017, 11:52 • 6 min czytania 85 komentarzy

To miał być ostatni sezon względnie przyjaznej ścieżki do fazy grupowej Ligi Mistrzów oraz, co za tym idzie, ostatnia szansa dla polskich klubów na finansowy sukces. A wszystko z powodu osławionej reformy rozgrywek, która wejdzie w życie od następnej edycji. Reformy, która dodatkowo utrudni życie malutkim oraz ułatwi tym największym. Legia przegrywając z Astaną straciła szansę na występ w ostatniej rundzie kwalifikacji, w której byłaby rozstawiona. A tego typu okazja w najbliższym czasie faktycznie może się nie powtórzyć. Co dokładnie zmieni się w nowej formule?

Reforma Ligi Mistrzów 2018/19. O ile trudniej będzie miał mistrz Polski?

Szczęśliwie to nie takie kraje jak Polska stracą na zmianach najwięcej. Zacznijmy jednak od największych i właściwie jedynych wygranych reformy, czyli od czterech krajów z najwyższych pozycji w rankingu UEFA. Obecnie są to Hiszpania, Niemcy, Anglia i Włochy, przy czym nie zapowiada się, by ta czwórka mogłaby zostać szybko rozbita. Od nowego sezonu przedstawiciele tych lig będą mieli po cztery pewne miejsca w fazie grupowej Ligi Mistrzów. A dotychczas było tak, że pierwsze trzy drużyny z rankingu (obecnie Hiszpania, Niemcy, Anglia) miały po trzy pewne miejsca w grupie i po jednym w eliminacjach, natomiast czwarta siła (Włochy) dwa pewne miejsca w grupie i jedno w eliminacjach. Tym sposobem najpotężniejsze ligi Europy obsadzą równą połowę rozgrywek Ligi Mistrzów i zwiększą liczbę z góry zarezerwowanych miejsc w fazie grupowej o pięć. I właśnie tu jest pies pogrzebany, bo skądś te pięć miejsc trzeba przecież wyjąć.

Najwięcej kłód pod nogi dostaną trzecie drużyny z 5. i 6. ligi Europy (obecnie Francja i Rosja) oraz wicemistrzowie lig z miejsc 7-15 (Portugalia, Ukraina, Belgia, Turcja, Czechy, Szwajcaria, Holandia, Grecja i Austria), czyli drużyny idące tzw. ścieżką niemistrzowską. Dotychczas ta grupa (powiększona o cztery ekipy z lig TOP4) walczyła w dwóch rundach o pięć miejsc premiowanych awansem do Ligi Mistrzów, natomiast od nowego sezonu rundy będą trzy, a miejsca tylko dwa. Z jedenastu bardzo mocnych drużyn jeszcze latem dziewięć wyleci za burtę. Co więcej, ścieżka niemistrzowska zrobi się na tyle trudna, że walka o 15. miejsce w rankingu UEFA, które pozwala wystawić dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów (na co w najbliższym czasie i tak nie mamy żadnych szans), właściwie zrobi się bezcelowa. Szanse na awans do fazy grupowej z tej ścieżki dla wicemistrza Polski i tak byłyby bliskie zeru.

Z kolei największy poszkodowany w całej stawce jest dosyć trudny do wskazania. Określenie go zależy bowiem od tego, które miejsce w swoich ligach zajmą zdobywcy Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. Przy obecnym układzie, gdzie Real Madryt zapewnił sobie udział w fazie grupowej także poprzez krajowe rozgrywki, a Manchester United nie, największą stratę względem poprzedniego sezonu poniosłaby 12. liga w rankingu UEFA, czyli Szwajcaria. No bo – nie dość, że wicemistrz będzie miał mocno utrudnione zadanie – to jeszcze mistrz traci pewne miejsce w fazie grupowej i także będzie musiał rywalizować w eliminacjach, tyle że w ścieżce mistrzowskiej. Jak przypuszczamy, w krainie scyzoryków i sera z reformy UEFA najbardziej zadowoleni nie są.

No dobra, z pięciu zabranych miejsc w Lidze Mistrzów trzy wzięto ze ścieżki niemistrzowskiej, a jedno od 12. ligi rankingu, czyli Szwajcarii. Natomiast to ostatnie miejsce zabrano z puli, o którą rywalizuje także mistrz Polski, czyli z tzw. ścieżki mistrzowskiej. Jak dotąd triumfatorzy krajowych rozgrywek (z miejsc niższych niż 12. w rankingu UEFA) walczyli o pięć przepustek, a teraz dostaną do podziału tylko cztery. Ponadto do walki o nie dołączy także wspomniany mistrz Szwajcarii. Różnica nie wygląda więc na znaczącą, ale to tylko pozory. A to dlatego, że zmniejszenie liczby premiowanych miejsc z pięciu do czterech jest równoznaczne ze zwiększeniem liczby eliminacyjnych rund z czterech do pięciu. Prześledźmy szczegółowo różnice w ścieżce mistrzowskiej z tego i przyszłego sezonu. Żeby porównanie było jak najbardziej miarodajne, przyjęliśmy, że w tym sezonie podobnie potoczą się losy zdobywców Ligi Mistrzów i Ligi Europy w krajowych rozgrywkach. A w takim wariancie będzie to wyglądać następująco:

Reklama

Obie ścieżki nie uwzględniają Liechtensteinu, który nie prowadzi ligowych rozgrywek.

Pierwsza runda została rozbita na dwa etapy, co z naszego punktu widzenia nie ma najmniejszego znaczenia. Warto jednak zwrócić uwagę, że przykładowy mistrz Kosowa ma tak samo długą drogę do fazy grupowej Ligi Mistrzów, co drużyny startujące w fazie grupowej do finału rozgrywek – 12 meczów. To jednak czysto akademickie rozważania. Natomiast droga mistrza Polski do pewnego momentu będzie wyglądać podobnie jak w tym roku:

Druga runda będzie tylko odrobinę łatwiejsza, bo teoretycznie najsilniejszym mistrzem będzie właśnie nasz reprezentant. Do tego będzie też więcej przeciętnych rywali i więcej drużyn awansuje dalej.
Trzecia runda będzie odrobinę łatwiejsza, bo za rok nie zagrają w niej mistrzowie lig z miejsc 13-15, którymi w przyszłych rozgrywkach będą kluby z Holandii, Grecji i Austrii.
Czwarta runda będzie odrobinę łatwiejsza, bo nie zagra w niej mistrz 13. ligi rankingu (Holandia), a także więcej drużyn awansuje dalej.

Spokojnie jednak można przyjąć, że stopień trudności wszystkich tych rund będzie porównywalny. W zależności od losowania może być łatwiej bądź trudniej niż w tym sezonie. Problem stanowi runda piąta, która będzie trudniejsza niż obecna czwarta – zagra w niej mistrz Szwajcarii, a do fazy grupowej awansują tylko cztery zespoły. Podsumujmy więc – skoro od wprowadzenia reformy Platiniego mistrz Polski tylko raz był w stanie przejść ostatnią rundę eliminacji, a teraz będzie musiał przejść porównywalnie trudną rundę czwartą oraz dodatkowo jeszcze trudniejszą rundę piątą, to specjalnie optymistycznie to nie wygląda.

Spójrzmy na sprawę jeszcze inaczej. Gdyby we wszystkich krajach ponownie te same kluby zdobyły mistrzostwo – i gdyby współczynniki UEFA nie uległy zmianie – w nowej III rundzie Legia ponownie mogłaby trafić na Astanę (chociaż byłoby to najmniej korzystne losowanie). W IV rundzie warszawianie byliby na granicy rozstawienia (gdyby wszystkie wyżej notowane zespoły awansowały, byliby pierwszą nierozstawioną ekipą), a w V rundzie na rozstawienie nie mieliby szans. A zatem żaden mecz z Dundalk o miliony euro nie będzie już możliwy, bo w kolejnych latach na drodze będą stawać zdecydowanie bardziej renomowani przeciwnicy.

Kolejnym negatywnym aspektem będzie konieczność rozegrania latem jednego dwumeczu więcej. A przecież już przy obecnej formule w Warszawie narzeka się na intensywność grania. Tu jednak sami jesteśmy sobie winni, bo – gdyby nie ostatni spadek z 18. na 20. miejsce w rankingu UEFA – mistrz Polski zaczynałby od trzeciej rundy.

Reklama

Reforma rozgrywek Ligi Mistrzów przyniesie także inną nowość – teraz wszyscy mistrzowie, a nie tylko ci z przedostatniej rundy, będą spadali do specjalnej ścieżki mistrzowskiej w walce o fazę grupową Ligi Europy. I będą się mierzyli wyłącznie ze sobą, przez co drabinka powinna być sporo łatwiejsza. Ośmiu mistrzów wywalczy tak sobie awans do grupy w LE, a czterech kolejnych otrzyma automatyczną promocję po porażce w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Innymi słowy, dwunastu krajowych triumfatorów każdorazowo calutką jesień spędzi w Lidze Europy.

To jednak gorsza wiadomość dla pozostałych polskich drużyn, które mistrzostwa nie zdobędą. W nowej edycji europejskich pucharów walczyć będą jedynie o 13 (zamiast 22) wolnych miejsc w fazie grupowej Ligi Europy. A przecież nawet w tym sezonie, w którym wciąż obowiązują bardziej sprzyjające zasady, Jagiellonia, Lech czy Arka nie zbliżyły się do awansu.

Ogólnie nie wygląda to więc najlepiej. W tym roku wszystkim naszym drużynom sporo zabrakło do realizacji głównych europejskich celów, a w kolejnej edycji będzie o to jeszcze trudniej. Era bolesnych porażek w pucharach – gdzieniegdzie zwanych eurowpierdolami –  może dopiero nastać.

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Liga Mistrzów

Komentarze

85 komentarzy

Loading...