Reklama

Najpierw Brożek, teraz Małecki. Panie Nawałka, zacznij pan oglądać tę Wisłę!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

18 kwietnia 2016, 14:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

Na wstępie musimy przypomnieć – wiedzieliśmy, że tak będzie. Przed każdym wielkim turniejem, na który akurat wybiera się reprezentacja Polski, temperatura rośnie do tego stopnia, że nie wszystkie głowy ją wytrzymują, więc niby czemu tym razem miałoby być inaczej? Niecały miesiąc temu ogłosiliśmy Kamila Kosowskiego liderem konkursu na najbardziej absurdalną kandydaturę do kadry na Euro (przypominamy: zgłosił Pawła Brożka, bo „ograny za Zachodzie”), ale też wiedzieliśmy, że ciężko mu będzie dowieźć prowadzenie do końca. No i nie udało się – w brawurowym stylu odebrał mu je duet dziennikarzy pisma Piłka Nożna. 

Najpierw Brożek, teraz Małecki. Panie Nawałka, zacznij pan oglądać tę Wisłę!

Duet… Zazwyczaj jest tak, że taka forma współpracy pozwala wszelkich kompromitacji unikać. Jeden gość wpadnie na poroniony pomysł, drugi go wyśmieje – i po sprawie, jedziemy dalej. Jednak w przypadku Leszka Orłowskiego i Zbigniewa Muchy ten jeden z najprostszych mechanizmów cenzurujących nie wystąpił. Co gorsza został zastąpiony wzajemnym nakręcaniem się.

Zwykły tekst między jedną kolejką ligową a drugą, takie tam pitu-pitu, generalnie nuda jak z Warszawy do Gliwic, gdzie na ławce/trybunach siedzą nie tak dawni laureaci wielce prestiżowych nagród tygodnika. Aż tu nagle dzwon:

[…] Ostatecznie jednak dzięki kapitalnej postawie Patryka Małeckiego Wisła zmogła Górnika. Obserwujący uważnie wydarzenia na Reymonta Leszek Orłowski nie ma wątpliwości, że odzyskany przez Wdowczyka dla futbolu Mały to obecnie najlepszy polski lewoskrzydłowy i kandydat do kadry. A zatem i na Euro…

Tak, dobrze widzicie. Tak, chodzi o Małeckiego. Tak, o tego Małeckiego.

Reklama

Naprawdę doceniamy fakt, że skrzydłowy Wisły od momentu pojawienia się w Krakowie Dariusza Wdowczyka – a po kilku latach kopania się po czole – rozegrał trzy dobre spotkania i dwa świetne. Serio, to właśnie u nas dostawał najlepsze noty. Ale bądźmy poważni…

Nazwanie go najlepszym polskim lewoskrzydłowym oznacza przecież, że oceniamy go wyżej od Kamila Grosickiego, który w reprezentacji występował na lewej flance w ośmiu z dziesięciu ostatnich meczów, a i w klubie grywa po tej stronie nie tak rzadko (dziesięć razy w tym sezonie). Czyli już coś tu nie gra, więc o porównaniu z resztą kandydatów nawet nie wspominamy. No a wpychanie gościa w objęcia Nawałki po ledwie kilku dobrych występach… Równie dobrze można by jesienią ubrać w reprezentacyjny dres Krzysztofa Janusa, a teraz Łukasza Janoszkę. No, ludzie kochani… Gość błyszczał na tle Termaliki i Górnika Zabrze. Co więcej – już do końca sezonu nikt poważniejszy go nie sprawdzi.

Dobra, my się tu produkujemy, a wy i tak bez tego macie pewnie świadomość o skali absurdu. Szczerze mówiąc, nawet nie dziwimy się Leszkowi Orłowskiemu. Wystarczy odwiedzić jego konto na Twitterze, by zobaczyć, że Ekstraklasa i polska piłka interesują go mniej więcej tak jak nas wyścigi psich zaprzęgów. Walnął głupotę, którą kolegą opublikował, czyli wsadził go na minę. No ale dla drugiego z dżentelmenów wymówki nie znajdujemy. Oczywiście Piłkę Nożną czytamy tak rzadko, że mogliśmy przegapić powstanie bekowej rubryki, ale nic na to nie wskazuje. Niestety.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...