Reklama

Jak co wtorek… Dwa tematy, sport i wybory

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2015, 18:11 • 6 min czytania 0 komentarzy

„Nigdy nie będziecie mistrzami” – w przypływie emocji krzyknął kiedyś mój serdeczny kolega Wojtek Hadaj w kierunku kibiców Jagiellonii Białystok i chyba nawet powstała koszulka z tym cytatem, do kupienia w oficjalnym sklepie. Jutro na miejscu Wojtka bym jej nie zakładał. Reforma ligowa sprawiła, że Jagiellonia stanęła przed historyczną szansą – naprawdę mistrzem może zostać. Najpierw musi jednak pokazać, że presja jej niestraszna.

Jak co wtorek… Dwa tematy, sport i wybory

Raz na jakiś czas mistrzem zostaje ktoś, kto teoretycznie wcale nie ma na to szans. Ostatnio miało to miejsce w 2007 roku, gdy najlepszą drużyną ekstraklasy zostało Zagłębie Lubin (Piszczek, Arboleda, Łobodziński, Iwański, Chałbiński). Sytuacja była trochę podobna do tej, jaką obserwujemy obecnie – Legia przegrała wtedy aż dziesięć meczów, teraz tych porażek ma dziewięć i wręcz się prosi o to, by odebrać jej berło. Jagiellonia musi „tylko” wygrać przy Łazienkowskiej. Wszyscy wiemy, że jest w stanie to zrobić. Pytanie jednak brzmi: czy jest w stanie wygrać w takich okolicznościach? A także: czy jest w stanie wygrać dwa aż tak trudne spotkania wyjazdowe w odstępie kilku dni? Najpierw Poznań, teraz Warszawa.

Byłaby to historia niesłychana. Muszę się przyznać, że przed sezonem kompletnie w „Jagę” nie wierzyłem – brakowało mi tam nazwisk, które miałyby stanowić gwarancję jakości. Wielu zawodników młodych, a więc siłą rzeczy jeszcze nie tak bardzo znanych, i kilku doświadczonych, którzy jednak nigdy w lidze nie odgrywali szczególnej roli. Podejrzewam, że gdybym miał zgadywać, w której grupie Jagiellonia znajdzie się po fazie zasadniczej, powiedziałbym – w spadkowej. A tu proszę – urosła drużyna i wraz z nią piłkarze. Urósł Drągowski, w którego wierzę niesamowicie, urósł Gajos, znakomicie gra Pazdan, urósł Tuszyński, a ogromną robotę na przestrzeni całego sezonu zrobił też odstawiony na boczny tor Piątkowski. Drągowski jest moim zdaniem fenomenem i będziemy go kiedyś oglądać we wtorki i środy o 20:45, natomiast Tuszyński ma takie pojedyncze kontakty z piłką, gdy wyrasta ponad ligę. Gdyby to, co potrafi czasami, potrafił zawsze, grałby w reprezentacji kraju.

Jestem cholernie ciekaw tej jutrzejszej Jagiellonii. Michał Probierz już poczuł krew, a jeśli on czuje krew – to tylko kwestią czasu jest, kiedy rzuci się do gardła. Dla „Jagi” to jest ten dzień, teraz albo nigdy. Lepszej okazji może ten klub nie mieć przez następne 50 lat. Mogą sobie zawodnicy wmawiać, że to mecz jak każdy inny, mogą sztucznie zdejmować z siebie presję, mogą udawać, że wszystko, co mieli w tym sezonie do zrobienia, to już zrobili. Ale przecież gdzieś w głębi serca czują, o co się właśnie ocierają. Jeśli są prawdziwymi sportowcami, to właśnie tę końcówkę uznają za najważniejszą część sezonu.

Ktoś zaraz powie, że mistrzostwo dla Jagiellonii byłoby tragedią dla polskiej piłki, że nie byłoby awansu do Ligi Mistrzów – i tym podobne bzdury. No więc z tego co ja kojarzę, to najczęściej o Ligę Mistrzów walczyły Wisła czy Legia, zdarzyło się też Lechowi i Śląskowi – zawsze bez powodzenia, więc co za różnica? Jeśli „Jaga” będzie w stanie wygrać i w Poznaniu, i w Warszawie (drugi raz w tym roku), to nie widzę powodu, by traktować ją jako drużynę gorszą i z mniejszym potencjałem, a więc z mniejszą szansą na sukces w Europie.

Reklama

* * *

Są starcia na boisku i starcia w telewizji. Za nami jedna z dwóch prezydenckich debat, wyjątkowo słaba, żeby nie napisać, że żałosna. Na Twitterze oceniłem, że w studiu TVP padł remis, co wiele osób oburzyło – bo jaki to remis, skoro Komorowski tak wyraźnie Dudę pokonał.

No to odpowiedziałem: taki remis, jak Barcelony z Cordobą 0:0. Jedni załamani, drudzy wniebowzięci, ale ciągle bramek brak i gadanie o „dobrym wrażeniu” tego nie zmieni. Barceloną oczywiście Duda, a Cordobą Komorowski, ponieważ jeszcze tydzień temu oceniano, że w bezpośrednim starciu pretendent okaże się o kilka klas lepszy.

Goli nie było, ponieważ za gole uważam znaczące zdania, przełomowe postulaty. Duda zostanie zapamiętany tylko ze sztucznego uśmiechu, Komorowski z wymachiwania kartką i straszenia PiS-em. Nie wiem, czy w Polsce jeszcze kogokolwiek da się przestraszyć PiS-em, jeśli tak, to bardzo współczuję – może niektórzy boją się też czarnej wołgi, albo Baby Jagi mieszkającej w domku na kurzej nóżce. Mnie straszenie opozycją w ogóle nie wzrusza, wychodzę z założenia, że przez osiem lat obecna władza miała okazję się wykazać i się nie wykazała. A skoro tak, to zmieniam. To do bólu oczywiste.

Komorowski dla mnie nie wygrał właśnie dlatego – nie powiedział absolutnie nic na temat swojego dorobku i planów na kolejną kadencję, a jedynie starał się zdyskredytować przeciwnika (jak się później okazało – dopuszczając się dość obrzydliwych manipulacji). Duda z kolei chyba przedawkował prozac i na siłę starał się pokazać, że mimo iż z PiS-u, to niezbyt kłótliwy. Przedobrzył, nie wykorzystał stu okazji na kontrę i zadał debilne pytania. Gdyby to była piłka nożna, to powiedziałbym, że ktoś mu przekupił sztab i że Wrocław powinien się tym zająć, przeanalizować bilingi.

Dlatego dla mnie 0:0 i jest to remis, z którego musi się cieszyć Komorowski, ponieważ przez poprzedni tydzień sprawiał wrażenie ciapciaka, który bez pomocy suflerki nawet nie zawiąże buta. Wydaje mi się, że właśnie z tego wynikają tak wysokie oceny – zwolennicy prezydenta spodziewali się najgorszego, czekali na debatę jak na nieuniknioną katastrofę, a tu się nagle okazało, że powalczyć można i że Komorowski całkiem dziarski.

Reklama

Przed nami ostatnie dni kampanii, na pewno będzie i śmieszno, i straszno, bo mainstream cały posiusiany. Im bliżej wyborów, tym bardziej bezczelnie będziemy oszukiwani, czego przedsmak mieliśmy w programie „Tomasz Lis na żywo” (jeśli z powodu tak ohydnej zagrywki w tak gorącym okresie dziennikarz nie traci pracy, to kiedy straci?). Możemy być pewni, że wpadki Dudy będą rozdmuchiwane do niebywałych rozmiarów, a wszystko co miałoby świadczyć na niekorzyść Komorowskiego – zamiatane pod dywan. Tak jak zamiecione zostały najnowsze taśmy, na których przecież czołowy polityk opowiada, dlaczego górnictwo ledwo zipie (wcale nie przez złych górników, tylko przez PO), a także dowiedzieć się możemy, że minister MSW nakazał spalić budkę przed ambasadą rosyjską (opcja numer 1), lub też, że szef tajnych służb jest kompletnym wariatem i fantastą (opcja numer 2). Gdyby nie to, że takie taśmy mogą wpłynąć na wynik wyborów, to by nimi grano 24 godziny na dobę, ale w obecnych okolicznościach nikt ich nie tyka i pozostają ciekawostką mniej więcej taką, jak jeleń na autostradzie A2.

Jest mi trochę wstyd, że żyję w kraju, w którym na czas wyborów wycofuje się książkę na temat prezydenta – i że nie jest to temat dla mediów, nikt o skandalu nie krzyczy, nikt o niedopuszczalnej cenzurze. Gdyby Komorowski autorowi wytoczył proces, to jeszcze wtedy bym zakaz sprzedaży zrozumiał, ale skoro procesu nie ma – to nie rozumiem w ogóle. Wygląda więc na to, że ktoś chce wygrać wybory przez niedopowiedzenie, przez uniemożliwienie poznania Polakom niewygodnych faktów. I przez strasznie PiS-em. A straszniejsza jest jednak treść książki „Niebezpieczne związki” niż Kaczyński z Macierewiczem razem wzięci.

Ja takiej prezydentury nie kupuję, nie kupuję takich metod, nie akceptuję odcinania mnie od źródeł informacji.

Do zobaczenia przy urnach. Moja stoi – co mi się bardzo podoba – przy ulicy Barcelońskiej w Warszawie.

* * *

Campeones! I gratulacje dla Lionela Messiego z okazji wywalczenia piątej Złotej Piłki.

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?

Michał Trela
16
Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?
Ekstraklasa

Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne

Przemysław Michalak
49
Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne
Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
9
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...