Piętnastoletnia łyżwiarka figurowa, która została dostrzeżona przez… wnuczkę Pabla Picassa. Wybitnie utalentowana narciarka (a także modelka Victoria’s Secret!) urodzona w Stanach Zjednoczonych, która – z perspektywy Amerykanów – przeszła na „ciemną stronę mocy”, decydując się na występy pod chińską flagą. Kanadyjczyk kreowany na przyszłą gwiazdę hokeja, który może osłodzić kibicom w Pekinie brak zawodników NHL. A także – najlepsza olimpijka w historii Holandii oraz snowboardzistka, której nazwisko padło podczas… gali rozdania Oscarów.
Z racji, że nie samymi skokami oraz występami Polaków człowiek żyje, przybliżamy dla was historie kilku zagranicznych sportowców, których występy na zimowych igrzyskach zdecydowanie warto będzie śledzić.
Policzek w amerykańskie oblicze
Amerykańscy sportowcy będą w Pekinie walczyć o medale, ale na miejscu nie spotkają żadnych oficjeli, polityków czy przedstawicieli swojego kraju. Wszystko dlatego, że rząd Stanów Zjednoczonych postanowił dyplomatycznie zbojkotować chińskie igrzyska. Ma to oczywiście związek w łamaniem praw człowieka, jakie ma miejsce w Chinach. Mówimy o dość bezpiecznym ruchu ze strony USA. Słowo „bojkot” brzmi groźnie, ale tak naprawdę wiele, w kontekście zaangażowania USA w igrzyska, nie zmienia.
Biorąc jednak pod uwagę całe polityczne zamieszanie – szczególnie interesująca wydaje się sytuacja Eileen Gu. Kto to taki? Osiemnastoletnia narciarka dowolna, która w Pekinie będzie walczyć o medale w konkurencjach half-pipe, slopestyle oraz big air. Co jednak stanowi element kontrowersji – mimo tego, że urodziła się w San Francisco, w Pekinie wystąpi jako… reprezentantka Chin.
Dwukrotna mistrzyni świata pokazała tym samym spore przywiązanie do swoich korzeni, do kraju, z którego pochodzi jej matka (bo ojciec to Amerykanin). Jeszcze jako 15-latka zrzekła się swojego amerykańskiego obywatelstwa. W Państwie Środka nie dopuszcza się posiadania podwójnego obywatelstwa, dlatego żeby wystąpić na igrzyskach pod flagą Chin, musiała podjąć zaskakującą dla opinii publicznej decyzję.
Tłumaczyła ją chęcią zainspirowania milionów młodych ludzi w ojczyźnie jej mamy, w kraju gospodarzy igrzysk olimpijskich. – Nie chcę być sędzią w tej sprawie, ale Eileen jest z Kalifornii, nie Chin, i jej decyzja, żeby dla nich startować, wydaje się oportunistyczna – mówiła wówczas Jen Hudak, niegdyś czołowa narciarka dowolna z USA. Inni eksperci wskazywali na względy finansowe – bo możliwości zarabiania wielkich pieniędzy przez Gu mają być w Chinach zdecydowanie wyższe.
Podobno duży wpływ na Eileen ma też Yan Gu, jej matka. Opisywana przez amerykańskie media jako niezwykle wygadana kobieta, wulkan energii, ale jednocześnie osoba ściśle kierującą karierą swojej córki. Na pewno Amerykanom trudno zrozumieć, jak jeden z największych talentów zimowych sportów mógł – dobrowolnie – wybrać starty dla innej nacji. Szczególnie że zazwyczaj wygląda to inaczej – zawodnicy rezygnują z reprezentowania USA, kiedy nie mogą dostać się do kadry. A nie kiedy mogą być jej twarzą, nie kiedy chcą zdobywać złote medale.
Eileen Gu idzie jednak własną ścieżką. W Chinach ma podobno szansę zostać tym, kim jest Tony Hawk w Stanach Zjednoczonych. Osiemnastolatka błyszczy nie tylko na polu sportowym. Ma podpisane umowy z Red Bullem, Cadillakiem, Beats by Dre, jest też… modelką Victoria’s Secret. Zdążyła już zainteresować reklamodawców w Chinach – stąd współprace z Bank of China, China Mobile, Mengniu oraz Luckin’ Coffee, azjatyckim odpowiednikiem Starbucksa.
Zamiast być dziewczyną z Kalifornii, która zdobywa olimpijskie szczyty, będzie chińską „Księżniczką Śniegu”, bo taki przydomek dostała w Państwie Środka. Konkurencje, w których wystartuje w Pekinie, zaplanowane są na 8, 14 i 18 lutego.
Piętnastolatka ze złotem?
Kto jest najmłodszym zawodnikiem polskiej kadry olimpijskiej na igrzyska w Pekinie? Hanna Zięba, która urodziła się w marcu 2005 roku. To rówieśniczka Laury Bernat – czyli najmłodszej polskiej olimpijki, jeśli chodzi o letnią imprezę w Tokio. W przypadku sportowców urodzonych w połowie pierwszej dekady XXI wieku zazwyczaj nie mówimy o kandydatach do medalu – tylko zawodnikach, którzy chcą nabrać doświadczenia, zaznajomić się z wielką sceną. I tak to wygląda w przypadku wspomnianych Polek.
Ale czasem wiek nie stanowi żadnej przeszkody w sięganiu po olimpijskie laury. Kamiła Waliewa – tegoroczna mistrzyni Europy w rywalizacji solistek w łyżwiarstwie figurowym – urodziła się w kwietniu 2006 roku. I w Pekinie będzie faworytką do złotego medalu.
Trudno o Rosjance powiedzieć, żeby była specjalnie wyrośnięta jak na swój wiek. Wystarczy jedno spojrzenie, by faktycznie uznać, że jest jedną z najmłodszych zawodniczek w stawce. Na lodzie potrafi robić jednak cuda – łącznie, w swojej krótkiej karierze, uzbierała już dziewięć rekordów świata (chodzi o różne wyniki punktowe na przestrzeni jednych czy serii zawodów)! Została też szesnastą łyżwiarką w historii, która wylądowała, słynnego, potrójnego Axla (czym zasłynęła choćby Tonya Harding).
Oczywiście – Waliewa reprezentuje dyscyplinę, w której generalnie zaczyna się młodo. W wieku kilku lat Rosjanka miała już za sobą treningi łyżwiarskie, baletowe oraz gimnastyczne. Szybko jednak wybrała swoją specjalizację, a potem zaczęła robić piorunujące postępy. Świat usłyszał o niej już w 2018 roku. Wtedy, podczas młodzieżowych zawodów, zaprezentowała program zainspirowany dziełem Pabla Picassa – „Dziewczyna na balu”. Nie umknęło to uwadze… wnuczki hiszpańskiego artysty, która zaprosiła łyżwiarkę na spotkanie w Paryżu.
W 2019 roku Rosjanka występowała już na międzynarodowej scenie. A w 2020 roku została młodzieżową mistrzynią świata. Niedawno natomiast – jak wspomnieliśmy – dołożyła do swojego dorobku tytuł seniorskiej mistrzyni Europy. Na igrzyskach będzie rywalizować o złoto między innymi ze swoimi koleżankami z kadry, również nastolatkami – Anną Szczerbakową oraz Aleksandrą Trusową (obie z rocznika 2004).
– Rywalizacja jest zawsze dobra, w każdym sporcie. Napędza cię do działania – mówiła 15-latka dla Olympics.com. Tam gdzie blaski, tam są jednak też cienie. Waliewa była pośrednio ofiarą krytyki, z jaką spotyka się współczesne łyżwiarstwo figurowe. Pojawiają się głosy, że ta dyscyplina zbyt mocno skupia się na trudnych akrobacjach i jak największej częstotliwości ich wykonywania (w czym 15-latka jest znakomita), zostawiając na boku szeroko pojętą sztukę oraz styl.
W występach Kamiłi Waliewy nie brakuje jednak ani jednego, ani drugiego. Rosjanka o medal powalczy 17 lutego.
Rzut oka na przyszłą gwiazdę hokeja?
Pod koniec grudnia świat obiegła nieprzyjemna, acz dość spodziewana informacja. NHL, najlepsza hokejowa liga świata, zdecydowała, że nie wyśle swoich reprezentantów na zimowe igrzyska olimpijskie. Było to przede wszystkim spowodowane pandemią. Liga przekładała mecze, a kluby miały mnóstwo hokeistów na kwarantannie. Wysłanie sporej grupy zawodników do Chin, mogło jeszcze pogorszyć sytuację.
Oczywiście – nie ma co ukrywać, że sami hokeiści chętnie wzięliby udział w igrzyskach. Bo podobnie jak przedstawiciele wszelkich sportów – zwyczajnie marzą o byciu olimpijczykami. – Jest do dupy. Dorastasz, marząc o wygraniu Pucharu Stanleya. To mi się udało. Ale dorastasz też, chcąc reprezentować swój kraj na igrzyskach olimpijskich i wygrać tam złoto. To coś, czego prawdopodobnie nigdy nie będę w stanie zrobić – komentował sytuację Stevan Stamkos, jedna z największych gwiazd NHL.
Jakich hokeistów zobaczymy zatem na igrzyskach w Pekinie? Przede wszystkim – tych grających w Europie oraz innych, nieamerykańskich ligach. Ale istnieje też pewna furtka – bo hokeiści mogą zgłaszać się do draftu NHL, być w nim wybrani, a następnie wrócić na jakiś czas do swojego poprzedniego zespołu, niebędącego częścią ligi. Z takiego prawa skorzystał Owen Power – który w 2021 roku trafił z pierwszym numerem do Buffalo Sabres, ale sezon 2021/2022 postanowił spędzić na uniwersytecie Michigan.
Mówimy o zawodniku, który ma potencjał na zostanie jednym z najlepszych hokeistów świata. Ale częścią NHL stanie się dopiero w drugiej połowie 2022 roku. Nic nie broniło go zatem przed wzięciem udziału w igrzyskach. I faktycznie – znalazł się na liście powołanych przez reprezentację Kanady.
Nie ma zresztą mowy o przypadku – 19-latek bronił już barw swojego kraju podczas mistrzostw świata w 2021 roku. I wraz z kolegami sięgnął po złoty medal. Teraz będzie chciał ten sukces powtórzyć. Przyznajcie, brzmi to ciekawie – Kanadyjczyk może zadebiutować w NHL będąc już mistrzem globu oraz mistrzem olimpijskim.
Co natomiast możemy powiedzieć o Powerze, jeśli chodzi o same predyspozycje do gry w hokeja? Dziewiętnastolatek specjalizuje się w grze w defensywie, ma świetne warunki fizyczne – mierzy niecałe dwa metry wzrostu i waży prawie sto kilogramów. Ale mimo tego, że nie oczekuje się od niego bycia liderem w ataku – dość regularnie notuje gole i asysty. Podczas mistrzostw świata juniorów, które zostały przerwane z powodu ogniska koronawirusa – w dwóch meczach zdobył łącznie pięć punktów (3 gole i 2 asysty).
Owen – jak sam mówił – nie może się doczekać występu na igrzyskach. Dorastał będąc fanem słynnego Sidneya Crosby’ego, doskonale pamięta jego złotą bramkę z finału olimpijskiego w 2010 roku. Jeśli jego Kanada również awansuje do decydującej rozgrywki – Powera będziecie mogli zobaczyć w akcji ostatniego dnia igrzysk, 20 lutego. Ale jeśli nie chcecie ryzykować, oglądać możecie go też wcześniej – choćby podczas rozgrywek grupowych, które w przypadku panów wystartują 9 lutego.
Cudowne dziecko snowboardu powraca
To być może najbardziej znana postać w naszym zestawieniu. Chloe Kim cztery lata temu wyrosła na gwiazdę całego amerykańskiego sportu. Stała się też częścią świata show-biznesu w Stanach Zjednoczonych, a także cieszyła się uwielbieniem w Korei Południowej, z której pochodzą jej rodzice.
O jakiej skali popularności mówimy? Kim doczekała się lalki Barbie wzorowanej na jej osobie. Nazwisko snowboardzistki, przy przemowie podczas odbierania Oscara, przytoczyła Frances McDormand. Trafiła też na listę… 100 najbardziej wpływowych ludzi 2018 roku.
Po złoty medal w snowboardzie w Pjongczangu sięgnęła jeszcze jako 17-latka. Kibiców, ekspertów, a w szczególności marketingowców zachwycała też swoim charakterem. Przed olimpijskimi zawodami napisała na Twitterze, że jest nerwowa, ale pomogło jej… zjedzenie churros. Poradziła tym samym wszystkim, że jeśli się stresują, ta przekąska stanowi najlepsze rozwiązanie problemu. To tylko anegdota, ale dobrze przybliżająca wizerunek Kim – nie tylko szalenie utalentowanej snowboardzistki, ale wyluzowanej i sympatycznej dziewczyny.
Nic więc dziwnego, że Stany Zjednoczone oszalały na jej punkcie. Ale – jak dowiedzieliśmy się niedawno – sama nie najlepiej znosiła bycie w centrum zainteresowania. Kiedy wróciła do domu po igrzyskach… wyrzuciła swój medal do śmietnika w domu rodziców. Niedługo potem wyszła do sklepu, w spodniach od pidżamy, żeby kupić kanapkę. I gdy zobaczyła, że wszyscy ludzie zgromadzeni w pomieszczeniu się na nią patrzą, spanikowała, pobiegła do samochodu i pojechała z powrotem do mieszkania.
– Tylko wróciłam do domu, i już nie mogłam iść do swojego ulubionego miejsca – wspominała snowboardzistka. – Takie sytuacje sprawiają, że jesteś wściekła. Chciałam mieć dzień, w którym wszyscy dadzą mi spokój. A to po prostu nie było możliwe.
Chloe Kim źle wspomina czasy po zdobyciu złotego krążka igrzysk, ale moment kulminacyjny, który ją dobił, miał miejsce podczas zawodów US Open w 2019 roku. Po nich zdecydowała się odpocząć od snowboardingu. Dokuczała jej już nie tylko popularność, ale zazdrość, jaką podobno wywoływała wśród koleżanek z kadry. Miewała również stany lękowe oraz depresyjne. Amerykanka postanowiła skupić się na nauce, zaczęła studiować na Princeton. Ale tam też powędrował za nią status mistrzyni olimpijskiej.
Snowboardzistka odmawiała robienia sobie zdjęć z innymi studentami oraz poprosiła, żeby na stronie szkoły nie widniał numer budynku oraz pokoju, w których mieszka. Obawiała się bowiem o bycie „stalkowaną”. Ostatecznie pomógł jej czas, który minął od igrzysk w Pjongczangu. Koniec końców zainteresowanie mediów oraz kibiców przerzuciło się na inne dyscypliny oraz sportowców.
Kim natomiast, po dłuższej przerwie, wróciła do snowboardu. W 2021 roku zdobyła złoty medal na Winter X Games. Podczas igrzysk w Pekinie ma natomiast zaprezentować kilka różnych trików, których wcześniej nie wykonywała. Finał konkurencji half pipe, w której ponownie powalczy o złoto, będzie miał miejsce 9 lutego.
Ostatnia jazda weteranki
W Pekinie wystąpi wspomniana przez nas łyżwiarka figurowa, która urodziła się w 2006 roku, a także łyżwiarka szybka, która… w 2006 roku została mistrzynią olimpijską. To nie kto inny jak Ireen Wust. Najbardziej utytułowana olimpijka, którą zobaczymy w Chinach. Holenderka w swojej bogatej karierze uzbierała łącznie aż jedenaście medali igrzysk (w tym pięć złotych oraz pięć srebrnych). Zbliżające się wielkimi krokami zawody będą jej ostatnimi w karierze. Od razu po Pekinie zamierza zawiesić „łyżwy na kołku”.
W jakich konkurencjach Wust będzie liczyć się w walce o medale? Biegach na 1000 oraz 1500 metrów, a także rywalizacji drużynowej. Każdy zdobyty krążek tylko umocni jej status najlepszej olimpijski – patrząc zarówno na letnie, jak i zimowe igrzyska – w historii Holandii. Nietrudno zatem domyślić, że łyżwiarka jest prawdziwą sportową ikoną w swoim kraju. Co ma swoje lepsze i gorsze strony.
– Patrzcie, robię to już przez szesnaście lat. Z tego powodu wszyscy oczekują, że będę wygrywać. Ale łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Poziom rywalizacji jest bardzo wysoki. Nie przeszkadza mi presja, ale jeśli nie będę wygrywać, nagłówki na kolejny dzień będą wyglądać kompletnie inaczej, niż miało to miejsce w przeszłości – mówiła Holenderka po zakwalifikowaniu się na igrzyska.
Być może chęć utrzymania się na szczycie wpłynęła na jej decyzję o zakończeniu kariery. Na ten moment – w 2022 roku – wciąż znajduje się w światowej czołówce. Ale z racji, że ma już 35 lat – każdy kolejny sezon mógłby przynieść załamanie formy. – Igrzyska w Pekinie będą momentem kulminacyjnym, ostatnim przystankiem – zaznaczała.
W przeszłości o Wust zrobiło się głośno nie tylko za sprawą jej sportowych sukcesów. W 2009 roku publicznie określiła się bowiem jako osoba biseksualna. Jest w długoletnim związku ze swoją koleżanką z kadry, panczenistką Letitią De Jong. Holenderka bywa przedstawiana jako najwybitniejsza olimpijka będącą przedstawicielką środowiska LGBTQ.
Wust w przeszłości została najmłodszą mistrzynią olimpijską w historii Holandii. Teraz przystępuje do igrzysk jako weteranka, która jednak nie zamierza grać drugoplanowej roli. Świadczy o tym choćby jej występ na styczniowych mistrzostwach Europy – zgarnęła podczas nich dwa medale: złoty oraz srebrny. W Pekinie powinniśmy zobaczyć ją w walce o podium 7, 15 oraz 17 lutego.
Fot. Newspix.pl