Europejska Federacja Piłki Ręcznej ogłosiła reformę swoich sztandarowych rozgrywek. EHF Liga Mistrzów zostanie powiększona do 24 zespołów. Z Polski zagwarantowany start będzie miał tylko mistrz kraju. Najistotniejszą zmianę będzie jednak to, że dziką kartę będą mogły otrzymać także kluby spoza Europy. Czy to ścieżka, którą podąży kiedyś UEFA?
W Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych będą mogły zagrać kluby z Azji i Afryki
Handballowa Liga Mistrzów rozgrywana była dotąd na dość prostych zasadach. Grali w niej mistrzowie dziewięciu najmocniejszych lig, wśród których bez problemu znajduje się ORLEN Superliga. O udział mogły ubiegać się także drużyny z kraju, którego przedstawiciel wygrał Ligę Europejską, a więc zawody drugiej kategorii. O pozostałe kilka dzikich kart mogli ubiegać się wicemistrzowie najmocniejszych krajów oraz mistrzowie tych słabszych. W ostatnich trzech sezonach otrzymywały je między innymi Industria Kielce lub Wisła Płock.
Szesnaście drużyn walczyło potem w Lidze Mistrzów w dwóch grupach. W 2016 roku najlepszą drużyną kontynentu zostało Vive Kielce, a w 2022 i 2023 roku klub ten przegrał finały po dogrywkach.
W tym tygodniu europejska federacja ogłosiła, że czas na zmiany. Potwierdzono planowane wcześniej powiększenie rywalizacji do 24 zespołów. Dziesięć najlepszych lig otrzyma automatycznie miejsce w Lidze Mistrzów. Każda z nich będzie też mogła ubiegać się o awans do elitarnych rozgrywek jednego lub dwóch z zespołów, który zakwalifikował się do innego z europejskich pucharów. Łącznie z tego prawa skorzysta osiem klubów.
Z dwóch dzikich kart mogą skorzystać inne kontynenty
Kolejne cztery miejsca będą dostępne dla słabszych lig z naszego kontynentu. No właśnie – z kontynentu. To zastrzeżenie nie będzie bowiem dotyczyło dzikich kart. EFH ma ich przyznać dwie. I nie będzie tu ograniczona niczym, poza formalnymi wymogami związanymi z finansami, czy wielkością hali. Z dzikiej karty będą mogły skorzystać nawet zespoły spoza Europy!
Nie chodzi tu jedynie o Izrael, Turcję czy Cypr. Głośno mówi się o tym, że przepis ten wprowadzony został z myślą o klubach znad Zatoki Perskiej lub z północnej Afryki.
Kraje arabskie odgrywają coraz to większą rolę w światowym handballu. W ostatniej dekadzie Katar i Egipt organizowały mistrzostwa świata. Tym pierwszym sędziowie pomagali tak mocno (w tym w półfinale z Polską), że dotarli aż do finału. Drudzy osiągnęli półfinał igrzysk w Tokio.
W Azji i Afryce nie mają z kim grać
Problem w tym, że zespoły te… nie bardzo mają z kim grać w swojej okolicy. Egipt był w co najmniej półfinale każdych dwudziestu czterech edycji mistrzostw Afryki, do jakich przystąpił. Ostatnie trzy edycje wygrał, gromiąc rywala średnio różnicą trzynastu bramek.
W Azji aż tak wielkiej dominacji w rozgrywkach reprezentacyjnych nie ma, dzięki ekipom z Dalekiego Wschodu. Jednak w turniejach klubowych kluby z Korei, Japonii i Chin nie uczestniczą, przez co azjatyckie klubowe mistrzostwa kontynentu stają się wewnętrzną rozgrywką ekip z zachodniej Azji.
Dwanaście ich edycji wygrały zespoły z Kataru, siedem z Kuwejtu, pięć z Bahrajnu, cztery z Arabii Saudyjskie, po jednym z Libanu i Emiratów. I to właśnie wśród tych krajów należy szukać kandydatów do skorzystania z dzikich kart. Mają bowiem w większości to, czego potrzeba bardzo europejskich piłce ręcznej – nie tyle umiejętności, co olbrzymie pieniądze.
Klub z Dubaju gra w Eurolidze
Petrodolary chętnie wydane zostałyby na kluby, które dołączyłyby do Ligi Mistrzów UEFA, ale skoro tam się póki co nie da, to będzie je trzeba wydać na piłkę ręczną i koszykówkę. Euroliga podpisała przecież w tym roku czteroletnią umowę z Dubai Basketball.
Nie gra on w lidze Emiratów, nie ma żadnego miejscowego zawodnika. Występuje w Lidze Adriatyckiej, dotychczas zdominowanej przez zespoły z byłej Jugosławii. Jest tam liderem bez żadnej porażki. W Eurolidze radzi sobie nieco gorzej, ale jest blisko play-inów.
Ze średnią prawie sześciu tysięcy kibiców wyprzedza Virtus Bolonia, Barcelonę czy też Monako.
67:11 w afrykańskiej Lidze Mistrzów
W Afryce wszystkie edycje tamtejszej Ligi Mistrzów po 2007 roku wygrały kluby znad Morza Śródziemnego. Na 45 edycji w historii, dwadzieścia jeden wygrały zespoły z Egiptu, trzynaście z Algierii, a cztery z Tunezji. Al-Ahly, które wydaje się być jednym z kandydatów do dzikiej karty, wygrało trzy ostatnie finały afrykańskiej Ligi Mistrzów różnicą łącznie czterdziestu dwóch goli.
W fazie grupowej zdarzyły im się takie wyniki, jak 67:11. Nic więc dziwnego, że tamtejsze kluby marzą o tym, by spotkać się z zespołami z Europy, zamiast grania z kompletnymi amatorami z południa Afryki.
Czy jednak dzika karta do europejskich rozgrywek to dobry pomysł? W tej sytuacji, w której znajduje się handball – być może nawet tak. Brakuje wychodzenia na nowe rynki i pieniędzy, których bardzo chętnie dostarczą arabscy szejkowie. Piłka ręczna w Azji i Afryce może przestać się rozwijać, jeżeli nie będzie w niej żadnej wewnętrznej konkurencji na odpowiednio wysokim poziomie.
Jednak taka decyzja to niebezpieczny precedens. Kiedyś EHF zaczęła stopniowo wprowadzać dzikie karty do swoich rozgrywek. Zamiast opierać udział na kryteriach czysto sportowych, wybierano klubu z mocnymi sponsorami, dobre marketingowo i z dużymi salami. Wielu kibicom nawet się to podobało, szczególnie, gdy beneficjentami były polskie kluby.
Nie dla takich precedensów w piłce nożnej
Tymczasem raz wyważonych drzwi nie da się już zamknąć. Jeżeli raz wpuścisz kogoś z dziką kartą, potem właściwie nie ma powodów, dla których nie miałbyś ich przyznawać coraz więcej i więcej, aż otrzymają je zespoły z Egiptu, Arabii, a w przyszłości może z USA czy Australii.
Dlatego właśnie musimy pilnować tego, żeby żadne minimalne ustępstwa tego typu nie zdarzały się w rozgrywkach piłkarskich. Udało się zatrzymać plany FIFA odnośnie przyznawania dzikich kart na klubowe mistrzostwa świata. Tak samo stanowczy muszą być kibice w Europie także w odniesieniu do rozgrywania meczów ligowych poza danym krajem – w Arabii, czy w Stanach Zjednoczonych.
Dasz im palca, wezmą całą rękę. Niech chociaż taka nauczka wypłynie z tego, co dzieje się w piłce ręcznej.
CZYTAJ WIECEJ NA WESZŁO O PIŁCE RĘCZNEJ:
- Skandal w polskiej lidze. Klub nie płaci zawodniczkom
- Fajna hala, taka nie za duża. Rozsądek czy minimalizm?
- Nie wpuszczacie naszych kibiców? To nie gramy! Wisła Kraków nie miała tyle odwagi
Fot. Newspix.pl