Minionej nocy miały odbyć się trzy spotkania NBA. Ostatecznie nie doszło do rozegrania żadnego z nich. Powód? Bojkot zawodników, spowodowany incydentem z miasta Kenosha w stanie Wisconsin, gdzie policjanci siedmiokrotnie postrzelili czarnoskórego mężczyznę. Koszykarze postanowili zaprotestować przeciwko rasizmowi i brutalności policji. Na razie nie wiadomo, czy w tym sezonie w ogóle wrócą do gry.
Siedem strzałów
Sytuacja jest skomplikowana. Jacob Blake został siedmiokrotnie postrzelony w plecy z bliskiej odległości tuż obok auta, w którym siedziały jego dzieci. Relacje świadków, jego rodziny i policji różnią się od siebie. Według jednych nie miał broni, według innych trzymał ją w ręce, według jeszcze innych – schylał się do auta, gdzie (o czym sam miał powiedzieć policjantom) miał schowany nóż. Na polecenia policjantów raczej nie reagował, w dodatku był przez nich poszukiwany i już wcześniej skonfliktowany z prawem.
Jednak, jak zauważa wiele osób, siedmiokrotne postrzelenie w plecy, to kolejny ponury epizod do historii policyjnej brutalności w Stanach Zjednoczonych. Brutalności, której obraz potęguje fakt, że dobrze ponad 90 procent policjantów oskarżonych o przekroczenie swoich uprawnień czy popełnienie morderstwa, nie zostaje w żaden sposób ukarana. Stąd protesty, zamieszki i bojkoty. Stąd LeBron James piszący na Twitterze: „Pieprzyć to! Żądamy zmian, mamy tego dosyć!”.
I stąd sezon NBA wiszący na włosku.
Zaczęło się od Bucks
Wczorajsze nocne zmagania w Walt Disney World, gdzie „w bańce” zorganizowano dokończenie sezonu NBA (swoją drogą wielu zawodników zastanawiało się – wobec protestów przy okazji śmierci George’a Floyda, innego czarnoskórego mężczyzny zatrzymanego przez policję – czy w ogóle powinno się tam zjawić) miał rozpocząć mecz Milwaukee Bucks z Orlando Magic. Tyle że pierwsza z tych ekip w ogóle nie wyszła na rozgrzewkę.
Gracze Magic po jakimś czasie też wrócili do szatni i wkrótce udzielili poparcia protestującym graczom z Milwaukee. Nie dziwi zresztą, że to właśnie oni zapoczątkowali bojkot środowych meczów. Miejscowość ta leży niecałą godzinę drogi od Kenoshy, gdzie miało miejsce zdarzenie z udziałem policji i Jacoba Blake’a. O samym Milwaukee wielokrotnie mówiło się, że to jedno z najbardziej rasistowskich miejsc w całych stanach. Malcolm Brodgon, były zawodnik Bucks, w rozmowie z Guardianem w zeszłym roku twierdził:
– Zanim przeszedłem do Milwaukke, słyszałem, że to najbardziej posegregowane miasto w kraju. Słyszałem, że jest rasistowskie. Kiedy tam trafiłem [w 2016 roku – przyp. red.] było wręcz ekstremalnie posegregowane. Nigdy nie żyłem w mieście, w którym aż tak widoczna byłaby segregacja. Milwaukee jest bardzo zacofane w tych kwestiach. To rzeczy, które muszą się szybko zmienić.
Gracze Bucks, którzy pierwotnie zainicjowali protest, zresztą bez poinformowania innych zespołów (o co, podobno, sporo było do nich pretensji), po dwóch godzinach wydali wreszcie oficjalne oświadczenie.
– Kiedy wychodzimy na boisko i reprezentujemy Milwaukee oraz Wisconsin, oczekuje się od nas gry na najwyższym poziomie – mówili George Hill i Sterling Brown, którzy wygłosili oświadczenie w imieniu ekipy. – W tym momencie oczekujemy tego samego od osób stanowiących nasze prawo i dbających o jego przestrzeganie. Policyjna brutalność wymaga podjęcia odpowiednich środków. Potrzebna jest reforma wymiaru sprawiedliwości. Zachęcamy wszystkich obywateli do edukowania się, podjęcia pokojowych i odpowiedzialnych akcji, oraz pamiętania o oddaniu głosu 3 listopada [dzień wyborów prezydenckich w USA – przyp. red.].
Brown wypowiadał się w tej sprawie nieprzypadkowo. Policja z Milwaukee użyła kiedyś wobec niego paralizatora, a potem próbowano go przekupić by milczał w tej sprawie. Poszedł z tym do sądu.
Głosy poparcia
Całą akcję swoich zawodników na Twitterze niemal natychmiast poparł wiceprezydent organizacji, Alex Lasry, pisząc, że jest z nich dumny. Wkrótce dołączyły się kolejne ekipy NBA, które miały zagrać w środę – Houston Rockets, Oklahoma City Thunder, Portland Trail Blazers i Los Angeles Lakers na czele z LeBronem Jamesem oraz Jeanie Buss, właścicielką klubu. W mediach społecznościowych o sprawie, dołączając się do protestu, informowali też m.in. Donovan Mitchell, Jamal Murray, Karl-Anthony Towns, Trae Young, Ja Morant, Pau Gasol czy Dwyane Wade.
Wielu koszykarzy przyznawało, że mają już dość kolejnych takich doniesień. Zresztą nie tylko koszykarze głośno o tym mówili. – Oczekujemy zmian. Rozegranie meczu w tych okolicznościach byłoby wielkim wyzwaniem – twierdził Mike Budenholzer, trener ekipy Bucks. Jeszcze w nocy naszego czasu odbyło się spotkanie zawodników poszczególnych ekip (dodajmy, że w NBA mniej więcej 80% koszykarzy jest czarnoskórych). Według doniesień mediów głosowano na nim nad możliwością niedokończenia sezonu, za którą optowali m.in. koszykarze Los Angeles Lakers i Los Angeles Clippers.
Na ten moment nie podjęto jednak decyzji o przerwaniu gry na stałe. Dziś ma mieć miejsce kolejne spotkanie graczy, ale też i drugie, w którym udział wezmą oficjele zarządzający ligą. Do tej pory Adam Silver, komisarz NBA, był przychylny akcji Black Lives Matter (stąd napisy z nią związane na boisku czy koszulkach graczy). Nie wiadomo jednak, jak zachowa się teraz, gdy zagrożone zostały m.in. kontrakty telewizyjne czy sponsorskie, a cała liga narażona jest na spore straty finansowe.
Głosy poparcia dla zawodników docierają jednak z wielu miejsc. Zresztą nie tylko dla tych z NBA, bo koszykarze nie zareagowali jako jedyni.
Inne dyscypliny
Pierwszym baseballowym zespołem, który zdecydował się na bojkot, była ekipa Milwaukee Brewers. Potem dołączyły do niej Seattle Mariners i San Diego Padres, które przełożyły swój mecz. Mariners to zresztą drużyna mająca w swoim składzie najwięcej czarnoskórych zawodników z całej dywizji. Przełożone zostało też spotkanie Los Angeles Dodgers z San Francisco Giants. A Gabe Kapler, menadżer ostatniej z tych ekip, wygłosił mocne oświadczenie. – Sytuacja nie powinna wyglądać tak, że konieczny jest protest sportowców, by przypomnieć nam, że czarne życia mają znaczenie, policyjna brutalność jest nieakceptowalna, a systemowy rasizm powinien być wyeliminowany – mówił, wspierając swój zespół.
Nie odbyły się też spotkania WNBA, kobiecej ligi koszykówki. Oficjalne oświadczenie zawodniczek czytała Elizabeth Williams z ekipy Atlanta Dream. Decyzję koszykarek dodatkowo poparła Cathy Engelbert, przewodnicząca ligi. – Wiemy, że dla naszych zawodniczek to czas pełen emocji. Od miesięcy, jeśli nie od lat zmagają się z tym, co dzieje się w kraju – mówiła, dodając, że koszykarki będą miały pełne wsparcie ligi w swoich decyzjach.
Mecze zostały również odwołane na piłkarskich boiskach. Pięć spotkań MLS nie odbyło się zgodnie z zakładanym terminarzem, a gracze Interu Miami (ekipy należącej do Davida Beckhama) oraz Atlanta United stanęli razem na środku boiska, by okazać swoje wsparcie akcji BLM. Odwołane zostały też dzisiejsze mecze w tenisowym turnieju Western & Southern Open, rozgrywanym w Nowym Jorku, a rozgrywki zostaną wznowione jutro. Jednak już bez Naomi Osaki, która zrezygnowała z występu w półfinale.
– Po pierwsze jestem nie sportowcem, a czarną kobietą. I jako czarna kobieta czuję, że są znacznie ważniejsze rzeczy, które wymagają natychmiastowej uwagi, niż oglądanie mnie, grającej w tenisa. Nie spodziewam się, by miało się wydarzyć coś drastycznego, jeśli nie zagram, ale jeśli mogę w ten sposób zapoczątkować dyskusję na ten temat w sporcie, który jest w większości biały, to uważam to za krok w dobrym kierunku. Obserwowanie ludobójstwa czarnych osób z rąk policji wywołuje u mnie mdłości. Jestem wykończona wyskakującymi co kilka dni wiadomościami i zmęczona prowadzeniem tej samej konwersacji od nowa i od nowa – pisała Naomi w swoim oświadczeniu.
Wygląda więc na to, że świat sportu w USA solidarnie zareagował nie tylko na ostatnie wydarzenia, ale i na powracający po raz kolejny problem policyjnej brutalności. Pozostaję jednak pytania. W przypadku NBA, o której mówi się teraz najgłośniej, najważniejsze brzmi: czy sezon zostanie dokończony, czy też może zawodnicy tym razem postawią na swoim i jeszcze dobitniej zaakcentują swoje stanowisko?
Odpowiedź powinniśmy poznać w najbliższych dniach.
Fot. Newspix