Finały pod kątem polskich występów interesowały nas dziś dwa, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że medalowy będzie zapewne – choć mieliśmy w pamięci sensacyjne srebro Ewy Różańskiej w młocie – tylko ten Sofii Ennaoui, która walczyła o podium biegu na 1500 metrów. I je wywalczyła. Polka dobiegła trzecia i po raz drugi z rzędu zgarnęła krążek mistrzostw Europy. A co działo się w innych finałach? Przede wszystkim – zachwycały wyniki. Czy to w biegach, czy w skokach, czy w rzutach. Wszędzie było szybko lub daleko.
Sofia zrobiła swoje
Cztery lata temu dobiegła druga, przegrała tylko z Laurą Muir. Brytyjka znów była wielką faworytką, a Sofia miała walczyć o srebro. Na pewno było ją na to stać, w końcu na mistrzostwach świata była drugą najlepszą Europejką (za Muir właśnie), a piątą zawodniczką ogółem. Niedawno przeszła jednak przeziębienie, które męczyło ją na obozie w Zakopanem i w czasie Memoriału Kamili Skolimowskiej. Mimo tego tuż po swoim starcie na Memoriale mówiła nam tak:
– Medal to mój cel na mistrzostwach Europy. Nie boję się tego powiedzieć, bo w wielu tegorocznych startach przybiegam na metę w czołówce. Jestem w stanie rywalizować z najlepszymi w Europie. Miejmy nadzieję, że dotrwam do Monachium w zdrowiu. Jestem blisko rywalek, będę mogła bić się o miejsce na podium.
Sama możliwość walki o medale dla Sofii już była ważna. Gdy wróciła do biegania na początku tego sezonu, kibice mogli zobaczyć ją… po raz pierwszy od 19 miesięcy. – W maju ubiegłego roku doznałam kontuzji. Kiedy tylko byłam w stanie ponownie chodzić, zaczęłam rehabilitację. Trwała do końca 2021 roku. Gdy już okazało się, że z moim Achillesem jest wszystko w porządku, rozpoczęłam przygotowania do sezonu letniego. Zdecydowaliśmy się na odpuszczenie hali z tego względu, że było za mało czasu, aby się do niej przygotować. Ja też nie chciałam przeciążać się treningowo już na początku roku. Wolałam spokojnie wrócić do swojego rytmu i zbudować solidną bazę, która będzie mi pomagała znieść trudy tego sezonu – opowiadała, gdy rozmawialiśmy z nią przed sezonem.
CZYTAJ TEŻ: ENNAOUI: “ŻYCIE MAMY TYLKO JEDNO” [WYWIAD]
Baza, jak się okazało, była bardzo solidna. Sofia od początku sezonu biegała świetnie, choć… niezbyt dużo. W tym roku zaliczyła tylko sześć startów, w tym raz na 800 metrów (łącznie dało to dziewięć biegów, osiem na 1500 metrów). Wystarczyło, by na MŚ być blisko podium, a na mistrzostwach Europy faktycznie się na nie wspiąć. Pobiegła zresztą… nie do końca po swojemu. Bo z długim finiszem, trwającym właściwie całe okrążenie. Uciekły jej tylko dwie zawodniczki – Laura Muir i Ciara Mageean, która podążyła za Brytyjką, gdy ta, jak to ona, zaatakowała na kilku metrach odrywając się od reszty stawki. Sofia była wtedy nieco dalej, za kilkoma zawodniczkami, i choć natychmiast ruszyła do przodu, nie zdołała ich dogonić.
– Mam niedosyt z tego względu, że taktyka była dziś jasna – miałam złapać się za Laurą Muir i biec za nią tyle, na ile pozwoli mi dzisiejsza forma. Ruszyłam za nią, ale zaległości treningowe, jakie miałam w tym sezonie, sprawiły, że stać mnie było na trzecie miejsce. Cieszę się z tego, że zaryzykowałam, nie czekałam do ostatnich dwustu metrów. To dla mnie najważniejsze – że nie boję się ruszać wcześniej i nie czekam na swój finisz. Jestem optymistycznie nastawiona. Jak zdrowie dopisze, to będę mogła nawiązać rywalizację z czołówką. O to chodzi, żeby być coraz szybszą. – mówiła na antenie TVP po biegu.
SPONSOREM POLSKIEJ LEKKIEJ ATLETYKI JEST PKN ORLEN
Medal Ennaoui jest kolejnym dla naszych biegów średnich. Niestety, wiemy, że na 800 metrów – gdzie regularnie odnosiliśmy wielkie sukcesy – tym razem krążka nie zdobędziemy.
Przerwana seria. Na 800 bez medalu
Rok 2010 to złoto Marcina Lewandowskiego i brąz Adama Kszczota. Dwa lata później nie mieliśmy medalu, ale potem zaczęła się nasza świetna seria. W 2014 roku zdobyliśmy dublet – wygrał Adam Kszczot, drugi był Artur Kuciapski. Na kolejnych mistrzostwach znów byliśmy podwójnie najlepsi – Kszczot obronił złoto, za jego plecami dobiegł Lewandowski. Raz jeszcze minęły dwa lata i… ponownie najlepszy był Adam Kszczot, kompletując mistrzowski hat-trick. Chyba tylko rzut młotem można było ochrzcić równie polską konkurencją, jak bieg na 800 metrów.
Teraz jednak ta seria – oby tylko na dwa lata – została przerwana.
Zdecydował o tym splot różnych wypadków. Adam Kszczot skończył karierę, podobnie (choć on na największych imprezach nie biegał już osiemsetki) Marcin Lewandowski. Krzysztof Różnicki, nasz wielki talent, męczy się z kontuzjami. Mateusz Borkowski miał problemy z chorobą i zatruciem pokarmowym, które utrudniły mu przygotowania. Kacper Lewalski inny młody i perspektywiczny biegacz, odpadł w eliminacjach. Został tylko brązowy medalista olimpijski, Patryk Dobek.
Niestety, on też nie powalczy o medal. Dziś odpadł w półfinale. W swoim biegu był czwarty i miał szansę na awans z czasem, ale drugi z półfinałów był znacznie szybszy.
– Chciałem do tego podejść spokojnie. Dobrze się czułem na rozgrzewce. Na biegu niepotrzebnie wyszedłem do przodu po jakichś 300 metrach. Myślałem, że mi to nie zaszkodzi, nie wybije z rytmu i nie zmęczy, ale na końcówce brakowało mi świeżości. Ten sezon poolimpijski jest trudniejszy niż rok temu. Łatwiej zdobyć medal igrzysk, niż pokazać się w kolejnym sezonie. Uważam jednak, że to nie jest zły sezon, kontynuujemy to, co założyliśmy z trenerem. Wydaje mi się, że będzie dobrze – mówił po biegu w TVP.
Dodawał też, że ma w tym sezonie problemy z “trafieniem w dzień”. Często lepszą dyspozycję pokazuje na treningach, niż w zawodach. I że nie pomógł mu przesadnie trening wysokogórski, którego spróbowali wraz ze Zbigniewem Królem. Ale dla Patryka w dużej mierze był to sezon na testy i sprawdzenie, co zadziała, a co nie. Wyszło, że przede wszystkim dowiedział się, czego robić nie powinien. Miejmy nadzieję, że za rok – gdy rywalizować będzie na mistrzostwach świata – z jego formą już wszystko będzie w porządku.
Wielkie wyniki
Dziś wieczorem finałów w Monachium było więcej. Polaków jednak oglądaliśmy tylko na 1500 metrów – czyli tam, gdzie biegła Sofia Ennaoui – i w rzucie dyskiem. Ale Oskar Stachnik spalił dwie próby, a w trzeciej rzucił stanowczo za krótko, by wejść do ścisłego finału. Co nie oznaczało, że nie warto było rzucić okiem na rywalizację dyskoboli w ostatnich trzech kolejkach. Oj, powiemy więcej: zdecydowanie się opłaciło – bo niespełna 20-letni Mykolas Alekna (syn Virgilijusa, dwukrotnego mistrza olimpijskiego i drugiego dyskobola na historycznych listach z wynikiem 73.88 m) postarał się szczególnie. I w piątej kolejce huknął nowy rekord mistrzostw – 69,78 m – co dało mu pewne złoto. Jeśli będzie tak dalej się rozwijać, pewnie szybko dołączy do grona zawodników którzy przerzucili 70 metrów. A tych do tej pory w całej historii konkurencji było 28.
Rekordy mistrzostw dziś powtarzały się zresztą kilkukrotnie. Dwa kolejne obejrzeliśmy w biegach na 400 metrów przez płotki. Fenomenalna Femke Bol zdobyła swoje drugie złoto na tych mistrzostwach (po płaskich 400) i z czasem 52.67 s nie dała szans reszcie stawki. U mężczyzn powrócił z kolei wielki Karsten Warholm, który po zmaganiach z kontuzją jeszcze na mistrzostwach świata nie potrafił nawiązać do swoich najlepszych wyników. Dziś to zrobił, a jego rezultat – 47.12 s – to czas naprawdę dobry, zwłaszcza, że Norweg pod koniec lekko zwolnił.
Świetny wynik zanotowała też Maryna Bekh-Romanczuk w trójskoku. Ukrainka, która wczoraj płakała przy okazji finału skoku w dal, bo w ostatniej kolejce została zepchnięta z podium, dziś skoczyła 15.02 m – najlepszy w tym sezonie wynik w Europie – i pewnie wygrała rywalizację trójskoczkiń. Swoje niepowodzenie z jednej konkurencji (100 metrów, gdzie była druga, przegrywając złoto o tysięczne części sekundy) powetowała sobie również Mujinga Kambundji, która dziś okazała się najlepsza na 200 m z czasem 22.32 s. U mężczyzn triumfował z kolei Zharnel Hughes z rezultatem 20.07.
Choć więc emocjonujący, nie był to jednak wybitnie polski dzień, ale… takim może być jutrzejszy. Zobaczymy wtedy bowiem (i to już o 8:30 rano) Katarzynę Zdziebło w chodzie na 20 kilometrów, a wieczorem po medal pobiegnie nasza sztafeta 4×400 metrów, a w eliminacjach biegu na 100 metrów przez płotki pokaże się inna z naszych nadziei medalowych – Pia Skrzyszowska.
Fot. Newspix