Reklama

Liverpool bez Salaha wymęczył zwycięstwo. Zieliński delikatnie błysnął po wejściu

Braian Wilma

Autor:Braian Wilma

09 grudnia 2025, 23:15 • 4 min czytania 2 komentarze

Inter Mediolan przegrał na San Siro z Liverpoolem w szóstej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów. Tempo meczu pozostawiało wiele do życzenia (a może nawet bardzo wiele), a jedyną bramkę w 88. minucie zdobył Dominik Szoboszlai, wykorzystując rzut karny po faulu Bastoniego. Tym samym Inter przegrał pierwszy mecz Champions League u siebie od września 2022 roku. Choć Piotr Zieliński rozpoczął mecz na ławce, pojawił się na boisku już w 11. minucie, zmieniając kontuzjowanego Hakana Calhanoglu.

Liverpool bez Salaha wymęczył zwycięstwo. Zieliński delikatnie błysnął po wejściu

Pierwsza połowa była… po prostu fatalna do oglądania. Niewiele miała wspólnego z futbolem na najwyższym europejskim poziomie. Faule, niedokładne długie podania, brak odwagi w ataku. O wiele bardziej interesujące były ostatnie dni w Liverpoolu, kiedy rozgrywała się afera między Mohamedem Salahem a Arne Slotem. Egipcjanin nie wszedł na boisko w ostatnim meczu Premier League, a po jego zakończeniu żalił się mediom. W „nagrodę” Holender nie zabrał go na mecz do Mediolanu. Salah mógł patrzeć z zażenowaniem na poziom gry kolegów.

Reklama

Zieliński aktywny na tle kolegów, ale nie było o to trudno

Slot wystawił od pierwszej minuty kwartet pomocników: Gravenberch, Jones, Szoboszlai, MacAllister, chcąc opanować środek pola. Na niewiele się to jednak zdało. Było widać zalążki dobrych akcji, ale nie prowadziły one do niczego poza pojedynczymi strzałami z dystansu. Dynamiki nie dodała długa analiza VAR po golu Konate, który w 32. minucie skierował piłkę do bramki Sommera. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę zgrywał van Dijk, ale trafił w rękę Ekitike, dlatego utrzymał się bezbramkowy remis.

Jeszcze gorzej prezentował się Inter. Podopieczni Chivu nie oddali żadnego uderzenia na bramkę Alissona do 38. minuty, kiedy rajd z linii obrony zaliczył Yann Bisseck, który zmienił kontuzjowanego Francesco Acerbiego. Van Dijk zablokował strzał ręką, ale sędzia Felix Zwayer uznał, że nie na tyle, by gospodarzom należał się karny.

Im dalej w las, tym Nerazzurri grali jednak coraz lepiej. Przed przerwą rozhulał się Zieliński, który już na początku zastąpił kontuzjowanego Calhanoglu. Polak dwa razy próbował pokonać Alissona, ale pierwszy jego strzał był niecelny, a z drugim bez problemu poradził sobie brazylijski bramkarz. W jednej z ostatniej akcji pierwszej połowy najlepszą okazję po dośrodkowaniu z lewej strony wykreował Bastoni, ale Alisson wybronił strzał głową Lautaro Martineza.

Liverpool wymęczył zwycięstwo. Głupi faul Bastoniego w polu karnym

W oczy kłuła niedokładność podań zawodników Interu, którzy niejednokrotnie przejmowali piłkę i mieli okazje na wyprowadzenie kontry, ale za każdym razem coś szło nie po ich myśli. Omal nie zemściło się to w 58. minucie, kiedy po udanej akcji Liverpoolu z lewej strony dośrodkował Andy Robertson. W polu karnym interweniował Bastoni, ale zrobił to na tyle niefrasobliwie, że nieczysto trafił w piłkę i mogło zrobić się groźnie.

Cały czas brakowało celnych strzałów. O formie zawodników może świadczyć przykład Szoboszlaia, który w okolicach 70. minuty podszedł do rzutu wolnego ustawionego na około 30. metrze. Już przecież zdarzyło mu się z Arsenalem spektakularnie trafić z daleka. Mógłby spróbować odmienić losy tego przeciętnego spotkania i finalnie to zrobił kilkanaście minut później. Tym razem nie oddał jednak strzału, a dośrodkował w pole karne i nic z tego nie wyszło.

Dużą rolę w Liverpoolu odegrali zmiennicy. Dobrą okazję w drugiej połowie miał Conor Bradley, który pojawił się na boisku w miejsce Konate. Prawy obrońca Liverpoolu dostał podanie w pole karne od Hugo Ekitike, ale z bliskiej odległości uderzył wprost w Sommera. Kilka minut przed końcem głupotę we własnym polu karnym zrobił Bastoni. Najpierw wygrał pojedynek fizyczny z Wirtzem, a chwilę później pociągnął go za koszulkę. Sędzia po obejrzeniu sytuacji na monitorze podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Szoboszlai i pewnie zamienił ją na gola, ustalając tym samym wynik spotkania.

Zapowiadało się nam na arcynudne 0:0, ale duży błąd indywidualny ten wynik odmienił.

Jeżeli można za coś pochwalić Piotra Zielińskiego, to za celność podań na poziomie 93% i rozruszanie nieco Interu po wejściu na boisko. Przyzwyczaił jednak już włoskich kibiców, że jest mniej widoczny w akcjach defensywnych, gdzie brakuje mu jakichś odbiorów czy ważnych interwencji. Bardziej w tym aspekcie wyróżnili się Mchitarjan i Barella.

Inter – Liverpool 0:1 (0:0)

  • 0:1 Szoboszlai – 88′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix.pl

2 komentarze

Miłośnik piłki w każdej postaci. Dziennikarskie szlify zbierał w portalu Futbol News. Od dziecka śledził rozgrywki Premier League, jednak z wiekiem dorósł do prawdziwego futbolu rodem z Ekstraklasy. Jako, że lepiej mu w niebieskim, to szczególnie obserwuje poczynania Lecha i Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Mistrzów

Hiszpania

Niecodzienna wypowiedź Guardioli o Alonso. „Musi sikać sam”

Jakub Białek
2
Niecodzienna wypowiedź Guardioli o Alonso. „Musi sikać sam”
Reklama
Reklama