Stan na 11 grudnia wygląda następująco: Raków gra o powiększenie swoich pokaźnych szans na czołową ósemkę, a Jaga w trudnym meczu z Hiszpanami – o ich utrzymanie. Najważniejsze zadanie stoi jednak przed Lechem i przede wszystkim Legią. Kolejorz zwycięstwem może praktycznie zapewnić sobie awans do fazy pucharowej. Legia walczy o to, by nie wyrównać najdłuższej serii bez zwycięstwa w całej swojej historii. Wygrana w Armenii pozwoli jej praktycznie na planowanie gry wiosną w Europie.
O co walczą polskie kluby w dzisiejszych meczach Ligi Konferencji
Mecze polskich klubów w 5. kolejce Ligi Konferencji:
- 18:45 Jagiellonia – Rayo Vallecano
- 18:45 Noah Erywań – Legia
- 21:00 Lech – Mainz
- 21:00 Raków – Zrinjski Mostar
O co gramy? Kto jest w jakiej sytuacji w rozgrywkach Ligi Konferencji? System ligowy, w którym wszystkie zespoły zgrupowane są w jednej wielkiej tabeli nieco utrudnia realne spojrzenie na perspektywy, które rodzą się przed poszczególnymi jego uczestnikami. Raków jest obecnie szósty, Jagiellonia dziewiąta, Lech 16., a Legia dopiero 28.
Przypomnijmy, że czołowa ósemka awansuje bezpośrednio do 1/8 finału, a zespoły z miejsc od dziewiątego do 24. zagrają w barażach o awans do tej fazy. By ocenić realne szanse każdego z klubów nie wystarczy spojrzeć na tabelę. Trzeba przeanalizować też kto z kim gra, bo różnice w poziomie rywali, szczególnie w Lidze Konferencji potrafią być olbrzymie. A bilans bramek ma ogromne znaczenie.
Najłatwiejszy terminarz ma Legia, jeden z trudniejszych – Jagiellonia
Na przykład fantastyczne ósme miejsce zajmuje kosowska Drita. Jednak rzut oka na jej terminarz pozwala zorientować się, że trudno będzie jej zdobyć jeszcze choćby punkt. Gra bowiem z Alkmaar i Rayo, zatem pewnie zakończy z obecnymi ośmioma punktami. Powinno to dać jej miejsce w przedziale od 17. do 21.
Niestety wśród zespołów z trudnym terminarzem jest także Lech, a przede wszystkim Jagiellonia, mierząca się z tymi samymi rywalami, co Drita. Kolejorz ma dwa spotkania o podobnym stopniu trudności. Teraz z Mainz i za tydzień z pewnie słabszą od niego Sigmą, ale za to na wyjeździe.
Bardzo trudne mecze pozostały także Samsunsporowi, który choć prowadzi, to szanse na wygranie fazy ligowej ma iluzoryczne. Turecki klub gra bowiem w Atenach i w Moguncji.
Pocieszające jest to, że najłatwiejszych przeciwników spośród wszystkich uczestników fazy ligowej ma Legia. Są nimi armeńskie Noah i Lincoln. Tak prosty finisz nie został nikomu innemu, dlatego też warszawiacy są faworytami do wejścia do fazy pucharowej, choć nie wskazuje na to ich obecne miejsce w tabeli.
W sercu Erywania 🇦🇲
🔜 #UECL
📸 @mat_kostrzewa pic.twitter.com/mqaMWWDBw0
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) December 10, 2025
Raków też nie ma żadnego potężnego rywala, dlatego po spotkaniach ze Zrinjskim i Omonią powinien skończyć sezon najwyżej z naszego kwartetu, ale czy w czołowej ósemce? Na dwoje babka wróżyła.
12 punktów potrzebne, by wskoczyć do ósemki
Ile trzeba będzie mieć punktów, by się w niej znaleźć? Nie wiadomo. Nie ma szans, by dostać się tam z dziesięcioma, a mając ich trzynaście – będzie to prawie pewne. Z jedenastoma oczkami jest mała szansa na czołową ósemkę, a z dwunastoma wskoczenie od razu do 1/8 finału jest całkiem prawdopodobne, szczególnie z dobrym bilansem bramkowym. Raków ma go na całkiem dobrym poziomie – plus pięć, co oznacza, że remis i wygrana praktycznie gwarantują mu przeskoczenie jednej z faz pucharowych.
Nie będzie to jednak wcale takie proste. Strasburg, Szachtar i Mainz są już bardzo bliskie zapewnienia sobie czołowej ósemki. W gronie klubów, które mają poważne szanse wskoczenia do niej są: Samsunspor, Celje, Rayo, AEK Larnaka, Fiorentina, Crystal Palace i właśnie Raków. Miejsca jednak nie ma dla wszystkich, a Sparta, AEK Ateny czy Sigma też o nim marzą.
Z tego też względu wysokie dziewiąte miejsce Jagiellonii w tabeli może mylić. Otaczający ją rywale mają znacznie łatwiejszych przeciwników i z piątym zespołem Eredivisie i dwunastym La Liga Adrian Siemieniec będzie musiał zdobyć aż cztery punkty, by poważnie myśleć o poprawieniu lokaty choćby o jedną pozycję.
Jednak to, czy częstochowianie i białostoczanie wskoczą do czołowej ósemki, czy też nie, jest ważne, ale znacznie bardziej kluczowe jest, by wszyscy nasi przedstawiciele w ogóle zagrali w fazie pucharowej. Tym bardziej, że mecze fazy play-off dla drużyn z miejsc od dziewiątego do 24. wliczać się będą do rankingu krajowego (choć nie klubowego). Oczywiście, można w tej dodatkowej fazie odpaść, ale zajęcie 25. lokaty oznacza koniec marzeń o punktowaniu.
Competition table provided by Superscore
Siedem punktów może wystarczyć do awansu
Pięć punktów nie wystarczy do awansu, z kolei osiem go gwarantuje. Dlatego nawet Jagiellonia, która zdobyła ich już dokładnie tyle, mimo dwóch bardzo trudnych spotkań, może być już spokojna o grę wiosną. Tym bardziej Raków z takim samym dorobkiem, a jeszcze łatwiejszymi rywalami od Jagi.
Siedem punktów raczej da awans, tym bardziej z bardzo dobrą różnicą bramek. Sześć z kolei raczej oznaczać będzie odpadnięcie, ale są realne szanse, że będą zespoły, które załapią się na 24. lokatę z takim dorobkiem.
Lechowi zatem jedna wygrana lub dwa remisy wystarczą. Przy remisie i porażce Kolejorz zda się na wyniki innych spotkań. Dlatego jeśli przegra z Niemcami, lepiej by wydarzyło się to przy niskiej różnicy bramek. Natomiast wygrana otworzy przed jeszcze jedną perspektywę: awansu do ósemki! Ma teraz sześć punktów, a przypomnijmy, że z dwunastoma wskoczenie do 1/8 finału jest całkiem realne.
Nie ma co zatem bronić remisu przy Bułgarskiej. Lepiej zaryzykować, bo zwycięstwo nie tylko daje pewność gry w fazie pucharowej, ale także szansę na przeskoczenie jednej z jej faz.
Niestety nie ma już na to szans Legia. Ona walczy już tylko o to, by w ogóle zagrać w play-offach. Jacy są jej główni kontrkandydaci? Z tabeli wynikałoby, że to wyprzedzające ją bezpośrednio Lincoln, Dynamo i Shkendija, ale to nieprawda, bo są to kluby albo znacznie słabsze, albo z trudnym terminarzem. Kijowianie grają bowiem z Fiorentiną, a więc dwukrotnym finalistą.
Poza Lechem, zespoły, które będą się bić o wejście do play-offów to: Omonia, Zrinjski, Rijeka, Noah, Kuopio i Slovan, a w mniejszym stopniu Dynamo i Shkendija. Złą wiadomością jest to, że kandydatów jest tak wielu, ale to normalne w fazie ligowej, gdzie jednym dobrym meczem można wyprzedzić wielu rywali. Dobre wieści takie, że jest dla nich aż pięć wolnych miejsc. Kiepskie jest z kolei to, że w większości przeciwnicy mają obecnie o dwa punkty więcej od Legii, a Zrinjski nawet o trzy. CWKS jest jednak sam sobie winny.
Los Legii może leżeć w rękach Marka Papszuna
Porażka w Erywaniu oznaczać będzie nie tylko, że Legia wyrówna najdłuższą serię meczów bez wygranej w całej swojej historii, ale także jej sytuacja stanie się wręcz tragicznie prosta. W ostatnim meczu z rywalem z Gibraltaru walczyć będzie jedynie o jak najwyższą różnicę bramek, która da jej awans, ale tylko jeśli korzystnie ułożą się wyniki innych spotkań. Mało tego – jej los będzie w rękach… Rakowa, który wygrywając z Omonią może wyeliminować jednego z rywali Legii w kolejce do 24. lokaty.
Krótko mówiąc, Marek Papszun może grać o to, czy u nowego wiosennego pracodawcy będzie występował w Lidze Konferencji, czy też nie.
Remis w Erywaniu oznaczałby także wyrównanie rekordowej serii bez porażki, ale fani Legii powinni się z niego… cieszyć. Przybliży on ją bowiem do awansu. Wygrana z Lincolnem z dużą dozą prawdopodobieństwa da wtedy grę w barażach, szczególnie jeśli będzie wysoka, a o to z klubem z Gibraltaru może być stosunkowo łatwo. Oczywiście każdy czytający te słowa ma w głowie mecz z Lechem, ale Lincoln to wciąż bardzo słaby zespół, a wpadka Kolejorza oznacza, że Legia przynajmniej nie powinna zlekceważyć tego rywala. Do tego mecz będzie w Warszawie.
Zwycięstwo w Armenii stawia już CWKS w bardzo dobrej sytuacji. Może przejść dalej nawet przy remisie z klubem z Gibraltaru.
Aby Czesi nie uciekli nam zbyt daleko
Trwa także walka o dziesiąte miejsce w rankingu UEFA dające grę naszej najlepszej drużyny w Lidze Mistrzów. Toczymy ją praktycznie tylko z Czechami i jesteśmy w dość kiepskiej pozycji.
Slavia przegrała mecz Ligi Mistrzów w Londynie, co oznacza, że nie awansuje do fazy pucharowej bez wygranej z Barceloną. Viktoria Pilzno gra w Atenach w Lidze Europy. Dobrze, żeby nie zapunktowała, ale niestety dalszą grę ma już prawie pewną. Niestety podobnie, jak Sigma i Sparta w Lidze Konferencji. Czesi uciekli nam już na tyle, że by ich dogonić potrzebujemy czegoś spektakularnego. Na początek przydałaby się porażka Sparty w Rumunii, bo na potknięcie klubu z Ołomuńca w Gibraltarze trudno liczyć.
Najważniejszy będzie jednak mecz Sigmy z Lechem za tydzień, bo w nim walczymy o punkty w bezpośrednim starciu z naszymi rywalami. Teraz jednak czeka nas ostatnia zwyczajna kolejka. 18 grudnia wszystkie mecze odbędą się bowiem jednocześnie i zapowiada się multiliga, w której cały nasz kwartet walczył będzie o coś. Czekają nas zatem wówczas dwie godziny emocji, chaosu i ciągłych zmian sytuacji w tabeli. Na razie zagrajmy o to, by przystąpić do niej z jak najlepszej pozycji.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:
- Kibice Rayo Vallecano pobici w Polsce
- Legia może przegrać bez lekceważenia meczu. Noah ma czym straszyć
- Dobre wieści dla Lecha. Kluczowy piłkarz wraca do gry
- Papszun: Powstało zamieszanie. Mogliśmy nie dać mediom pożywki
- Czy Mainz może dostać w trąbę w Poznaniu? Oto rywal Lecha
Fot. Newspix.pl