Reklama

Gol Zielińskiego dla Interu, ale wróciły stare demony. Media zgodne

Marcin Ziółkowski

02 listopada 2025, 18:04 • 4 min czytania 6 komentarzy

Odkąd Piotr Zieliński trafił do Interu, nie ma zbyt wielu okazji, aby pochwalić go za grę. Tym razem rozgrywający naszej kadry popisał się fantastycznym trafieniem w meczu 10. kolejki Serie A w Weronie w starciu z Hellasem.

Gol Zielińskiego dla Interu, ale wróciły stare demony. Media zgodne

Jego drużyna wygrała dzięki samobójczej bramce Martina Frese w doliczonym czasie gry, a sam Polak… no cóż – generuje mieszane uczucia po raz kolejny. Oto przegląd reakcji włoskich mediów.

Reklama

Zieliński z golem, ale i spadkiem mocy. Włoskie media zgodne

Zieliński zagrał w tym sezonie raptem dwa mecze od pierwszej minuty dla Interu – w obu przypadkach było to w Lidze Mistrzów. Najpierw Cristian Chivu postawił na niego w meczu ze Slavią Praga, a następnie w wyjazdowym starciu z Royalem Union Saint-Gilloise. Tym razem przyszła pora na występ we wczesne niedzielne popołudnie na Stadio Marc’Antonio Bentegodi.

W 16. minucie meczu, po kapitalnym dograniu z rzutu rożnego ze strony jednego z liderów klasyfikacji strzelców Serie A, Hakana Calhanoglu – reprezentant Polski popisał się znakomitym uderzeniem zza pola karnego. Był to jego pierwszy gol w lidze włoskiej od roku, kiedy to dwukrotnie z rzutu karnego pokonał Michele Di Gregorio w prestiżowym meczu z Juventusem, zakończonym 4:4.

Pochodzący z Ząbkowic Śląskich zawodnik trafił do siatki jedenasty sezon z rzędu. Tylko Lorenzo Pellegrini oraz Paulo Dybala mogą pochwalić się podobnym wynikiem. Po tym zwycięstwie drużyna wicemistrza Włoch awansowała na trzecie miejsce w ligowej tabeli i traci punkt do SSC Napoli.

Polak dla Inter TV przyznał: – Nie możemy zawsze wygrywać trzema czy czterema bramkami, zawsze zdarzają się spotkania w których musimy pocierpieć. Mogliśmy zagrać trochę lepiej, ale wiedzieliśmy, że nie będzie nam łatwo, tak więc jest w porządku.

55-minutowy występ Polaka nie przeszedł bez echa we włoskich mediach. Zieliński otrzymał bardzo mieszane recenzje za swój mecz, co po transferze do Mediolanu jest częstym widokiem. Pomocnik nie był bowiem ulubieńcem trenera Simone Inzaghiego, aczkolwiek po letniej zmianie trenera także nie stał się starterem w drużynie z Lombardii.

Mimo znakomitej techniki odstaje często pod względem fizycznym, a to kluczowy aspekt przy intensywnym od lat stylu gry Interu.

 

Sport Mediaset napisał o Polaku, dając mu notę 6,5: – Jego wspaniały gol odblokował go po kwadransie. Brakuje mu jednak ciągłości w grze, nie bez powodu na początku drugiej połowy siedział na ławce rezerwowych.

Na taką samą ocenę Zieliński zasłużył według włoskiego Eurosportu: – Bohater początku meczu. Najpierw obroniona próba po przekątnej, a później wspaniały wolej pod poprzeczkę bramki Montipo. Świetny i proaktywny, ale z czasem traci intensywność i dlatego został zastąpiony.

Sky z kolei… także wystawiło ocenę 6,5. Według statystyk prowadzonych przez Tuttosport, Polak miał blisko 79% celnych podań, a obydwa jego strzały w tym spotkaniu były celne (33/39).

Portal FCInterNews1908 nie różnił się w ocenie od pozostałych wymienionych wyżej i także „wycenił” możliwości Zielińskiego w Weronie na 6,5: – Jego występ wyróżnił się wspaniałym golem, który wyprowadził Inter na prowadzenie. Wcześniej spróbował swoich sił, zmuszając Montipo do interwencji. W przeciwieństwie do tego co zwykle, próbował także być zdyscyplinowanym w obronie, choć jego inklinacje to zawsze gra do przodu. Został zdjęty, ponieważ z czasem nie radził sobie dobrze.

Kolejne spotkanie Interu odbędzie się w środę 5 listopada. Wtedy to niedawny finalista Ligi Mistrzów podejmie u siebie Kajrat Ałmaty w czwartym spotkaniu fazy ligowej. Zieliński i jego drużyna do tej pory zgromadzili komplet punktów i nie stracili bramki.

Podobną statystyką pochwalić się może jedynie Arsenal Mikela Artety, a w grze o maksymalną liczbę punktów jest nadal pięć zespołów. Poza wymienionymi: PSG, Bayern oraz Real Madryt.

CZYTAJ WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

fot. Newspix

6 komentarzy

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama