Przesadą byłoby stwierdzenie, że Widzew Łódź przegrał w Gdańsku wygrany mecz. Goście mieli jednak mnóstwo narzędzi, żeby zawczasu zabezpieczyć sobie wynik z Lechią, która tak naprawdę w ofensywie zaczęła istnieć dopiero po golu wyrównującym. A jak już zaczęła, to nie przestała do końca.

Angel Baena na pewno miał w karierze wiele spotkań, w których był mniej widoczny, bardziej schowany i bardziej bezproduktywny. Hiszpan w samej grze nawet mógł się podobać, chociażby wtedy, gdy przytomnie ze skrzydła dograł w pole karne do Juljana Shehu, który strzelił obok słupka.
Niestety, Baena w absolutnie fatalny sposób zawalił dziś w dwóch kluczowych momentach, prawdopodobnie decydujących dla przebiegu tej rywalizacji.
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź 2:1. Angel Baena będzie miał koszmary
Po pierwsze – zgłosił akces w konkursie „pudło sezonu”. Nadal zachodzimy w głowę, jakim cudem zrobił to, co zrobił w 24. minucie.
A było tak. Ricardo Visus w swoim stylu posłał piękne podanie ze strefy obronnej do rozpędzonego Baeny, który wygrał walkę o pozycję z Vojtko. Skrzydłowy Widzewa dziubnął piłkę przed niepewnie wychodzącym na przedpole Szymonem Weirauchem, ale wtedy wbiegł przed niego Matej Rodin i wydawało się, że zażegna niebezpieczeństwo. On jednak potknął się o własne nogi i przewrócił, co chyba tak zszokowało Baenę, że ten zgłupiał kompletnie i będąc jakiś metr przed bramką w sposób skrajnie nieskoordynowany tylko musnął piłkę, zamiast po prostu na pewniaku władować ją do siatki. W efekcie stojący na linii Vojtko zdołał ją wybić.
NIEPRAWDOPODOBNA POMYŁKA ANGELA BAENY! 🫣 To przecież musiał być gol… 🤯❌
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/AziUFLsJBT
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2025
Baena po tej sytuacji nieco spuścił z tonu, co nie przeszkodziło mu w drugiej połowie nieodpowiedzialnie kiwać przed własnym polem karnym. Hiszpan stracił piłkę na rzecz ambitnego Kacpra Sezonienki, a że Stelios Andreou poszedł już do przodu, żeby pokazać się do podania, zawodnik Lechii miał sporo miejsca i czasu, żeby precyzyjnie zagrać do Tomasa Bobcka. 1:1 prawie z niczego.
Tomas Bobcek z golem wyrównującym! ⚽ Tak zachowuje się lis pola karnego! 🦊
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/q8lXOGtvZr
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2025
Tomas Bobcek znów imponuje
Swoje „za uszami” ma także Sebastian Bergier. Okej, to on dał prowadzenie łodzianom, wykorzystując świetne podanie Shehu, lecz niedługo potem mając nawet prostszą okazję kopnął obok słupka, gdy dogrywał mu Fran Alvarez. I zamiast dwubramkowej przewagi po chwili był remis.
Sędzia doliczył aż 14 minut ze względu na przerwę spowodowaną zadymieniem stadionu przez race i w tym czasie Lechia zadała decydujący cios. Bobcek znów pokazał, że chwilami jak na warunki polskiej ligi snajperem jest wybitnym. Po dośrodkowaniu Meny Słowak wręcz zdemolował Visusa w powietrzu i huknął głową pod poprzeczkę.
𝐃𝐔𝐁𝐋𝐄𝐓 𝐓𝐎𝐌𝐀𝐒𝐀 𝐁𝐎𝐁𝐂𝐄𝐊𝐀! ⚽⚽ Lechia pokonuje Widzew! 🔥🔝 pic.twitter.com/CP6nDXyIMY
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2025
Lechia wróciła do życia, odkuła się po dwóch porażkach i w tym momencie ma już tylko dwa punkty straty do strefy bezpiecznej. W Widzewie tradycyjnie sinusoida. Przyjście Igora Jovicevicia na razie nie przyniosło wyczekiwanego przełomu – ani w grze, ani w wynikach. Chorwat z czterech ligowych meczów wygrał tylko debiut z Radomiakiem, a w Pucharze Polski pokonał Zagłębie Lubin po babolu Rafała Gikiewicza. To ciągłe taplanie się w przeciętności, z której łódzki klub przecież zamierzał wyjść.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Marcel Łubik – obiecujący bramkarz, ale myli się zbyt często
- Motor Lublin ma swojego Ronaldo. To indywidualista
- Kowal: Niels Frederiksen sabotuje Lecha Poznań
Fot. Newspix