Reklama

Jak ustawić tę obronę… Odpowiedzi na dylemat Jana Urbana

Antoni Figlewicz

13 listopada 2025, 13:33 • 8 min czytania 10 komentarzy

To zdecydowanie największy znak zapytania przed jutrzejszym meczem z Holandią. Nie możemy skorzystać z usług Przemysława Wiśniewskiego, kontuzji nabawił się Jan Bednarek, niekwestionowany lider naszej defensywy. Jest więc kiepsko i choć Jan Urban chciałby pewnie znów zagrać swoim ulubionym zestawieniem, teraz jest to zwyczajnie niemożliwe. Trzeba więc znaleźć jakieś alternatywne rozwiązania.

Jak ustawić tę obronę… Odpowiedzi na dylemat Jana Urbana

Śmiało można założyć, że przy dostępności wszystkich naszych piłkarzy trójka stoperów, w sumie czwórka obrońców, a z wahadłowymi to nawet i piątka zawodników odpowiedzialnych za defensywę byłaby nienaruszalna. Na bokach Zalewski i Cash, bliżej środka Wiśniewski, Bednarek i Kiwior. Nawet trudno na ten moment wyobrazić sobie jakiekolwiek lepsze zestawienie, więc nie dziwota, że i Jan Urban – kiedy tylko mógł – sięgał po tę żelazną piątkę.

Reklama

Tylko że z żelaznej piątki została trójka. Bardziej nawet dwójka z plusem, bo Nicola Zalewski nie jest jeszcze w optymalnej formie. Wrócił po kontuzji, Atalanta nie ma dobrej passy, on sam nie gra wszystkiego i wszędzie. Nawet gdy pojawia się na boisku, to bardziej spełnia w kadrze rolę skrzydłowego, co przesuwa bliżej lewej strony boiska Jakuba Kiwiora. Nie analizujmy jednak jeszcze zbyt dokładnie. Wszystkie problemy sprawiają przed meczem z Holandią, że formacja, która ostatnio dawała nam rzadkie poczucie pewności i względnego spokoju, musi na najbliższe spotkanie przejść sporą przebudowę.

I traf chciał, że gramy akurat z takimi kozakami jak Oranje.

Reprezentacji Polski problem z obroną. Wcześniej go nie było, nagle robi się spory

Będzie więc naprawdę wymagający chrzest bojowy dla piłkarzy, którzy do tej pory cieszyli się nieco mniejszym zaufaniem selekcjonera. Tych do wyboru mamy całe mnóstwo, przez co zestawienie linii obronnej jest na ten moment sporą zagadką. Tak jak zresztą ogólna dyspozycja tych, którzy zastąpią nam Wiśniewskiego i Bednarka. Bez względu na to, kto ostatecznie znajdzie się w wyjściowym składzie.

W Rotterdamie na tle Holandii w małym wymiarze czasowym pokazali się Paweł Wszołek i Tomasz Kędziora. Ten pierwszy zdążył jeszcze zostawić po sobie ślad, na dwadzieścia minut schował do kieszeni Denzela Dumfriesa, chwała mu za to. Ten drugi zmienił w końcówce Wiśniewskiego – może to właśnie Kędziora był wówczas czwartym w kolejce do gry w trójce obrońców, kto wie…

Teraz jednak hierarchia na ten jeden mecz stanie na głowie i spodziewać możemy się absolutnie wszystkiego. No, przynajmniej kilku wariantów.

Wariant pierwszy. Ufamy tym, którym już ufaliśmy

W nim gramy klasycznym zestawieniem z trójką i wahadłowymi. Boki mamy raczej obsadzone, nie prowadźmy tu żywej rozprawy o tym, czy Michał Skóraś zapracował sobie na lepszą pozycję od Nicoli Zalewskiego, czy jednak nie. W wariancie pierwszym wychodzimy trójką-piątką z tyłu i stawiamy na tych, którzy już wcześniej najczęściej znajdywali uznanie w oczach Jana Urbana.

Są więc Zalewski i Cash, jest Jakub Kiwior w roli półlewego stopera. A dalej musimy rzeźbić z piłkarzy, którzy pod wodzą nowego selekcjonera zagrali do tej pory najwięcej – Tomasza Kędziory i Jana Ziółkowskiego. Obaj mają u Jana Urbana po dwa występy, zagrali razem w meczu z Nową Zelandią przez pełne dziewięćdziesiąt minut i zdają się tym najbardziej naturalnym wyborem. Wówczas, od prawej mielibyśmy taką linię defensywną:

Zalewski – Kiwior – Ziółkowski – Kędziora – Cash

Z dopuszczalnym wariantem, w którym robimy sobie z tego czwórkę w tyłach, zależnie od potrzeby chwili. Cash idzie wyżej, przesuwamy się do czwórki obrońców. Wyżej idzie Zalewski – to samo. A jak wyżej grają obaj, to bronimy trójką, licząc, że w wypadku straty wahadłowi wrócą na czas.

Tomasz Kędziora i Jan Ziółkowski dostawali już od Jana Urbana swoje szanse. Choćby w meczu towarzyskim z Nową Zelandią

Wariant drugi i trzeci. Poszukiwania nieprzypadkowe

Jan Urban postanowił na listopadowe zgrupowanie powołać Kryspina Szcześniaka i później, z powodu kontuzji Jana Bednarka, także Bartosza Bereszyńskiego. Obaj panowie nie przyjeżdżali na kadrę we wrześniu czy październiku, pierwszy jest z reprezentacją Polski jako totalny „świeżak”. To może być wyraźny sygnał, że selekcjoner nadal poszukuje dodatkowych opcji i nie chce się przesadnie zafiksować na swoje żelazne zestawienie.

A skoro szuka świeżości, to może znów zechce jej powiewu. Wszak nie miał oporów, żeby dać Przemysławowi Wiśniewskiemu debiut w koszulce z Orzełkiem na piersi przy okazji meczu w Rotterdamie. Rzucił piłkarza Spezii na głęboką wodę i teraz możemy już śmiało upatrywać w osobie 27-letniego obrońcy największego wygranego ostatnich zgrupowań.

Odwagi trenerowi Urbanowi nie brakuje, dlatego nie skreślamy znanego i lubianego przez selekcjonera Szcześniaka. Piłkarz Górnika może zagrać na środku obrony, to na tej pozycji spędził większość poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Teraz częściej widujemy go w roli prawego obrońcy w czteroosobowym bloku defensywnym, ale przestawienie się nie powinno być problemem. Dlatego wyobrażamy sobie ustawienie, w którym jest miejsce dla Kryspina Szcześniaka od pierwszej minuty.

Kryspin Szcześniak przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski po raz pierwszy w swojej karierze

Nie to, że pchamy go do składu, nie zrozumcie nas źle. Dopuszczamy myśl taką, że Jan Urban nie powołał go całkowicie przypadkowo i w głowie selekcjonera choć mignął taki plan na grę:

Zalewski – Kiwior – Kędziora (Ziółkowski) – Szcześniak – Cash

Tak, wygląda to trochę jak zaproszenie dla Memphisa Depaya do bicia kolejnych strzeleckich rekordów. Ale w takim szaleństwie może być jakaś metoda, szczególnie dlatego, że inne opcje wcale nie wydają się gwarantami szczelności.

Z drugiej strony jest jeszcze ten Bereszyński, którego trener Urban zaprosił w miejsce kontuzjowanego Bednarka. On też jest teraz bardziej środkowym obrońcą niż bocznym, a już na pewno nie jest wahadłowym. Tym samym możemy się spodziewać jeszcze jednej propozycji, wyglądającej zresztą całkiem przyzwoicie. Okej, przyzwoicie w skali problemów, jakie mamy:

Zalewski – Kiwior – Ziółkowski – Bereszyński – Cash

Bartosz Bereszyński w kadrze zastąpił kontuzjowanego Jana Bednarka. Pojawi się na boisku w meczu z Holandią?

Wariant czwarty. Czy Jan Urban już się pomylił?

Jest jeszcze szansa na to, że wcale nie mamy na trwającym zgrupowaniu wszystkich najlepszych w tym momencie polskich obrońców. Ostatnio w Sassuolo całkiem nieźle radzi sobie Sebastian Walukiewicz, który stał się w ubiegłym sezonie etatowym prawym obrońcą Torino i w nowym klubie trzyma się tej pozycji. Przez lata grał jednak na środku obrony i, podobnie jak Szcześniak, pewnie bez większych problemów przestawiłby się na ustawienia fabryczne.

Ostatnio rozkładaliśmy na czynniki pierwsze potencjalne powody pominięcia Walukiewicza przy powołaniach i tu można spokojnie znaleźć parę argumentów przeciw jego kandydaturze. Nie ma tego efektu świeżości jak przy Wiśniewskim, Ziółkowskim czy Szcześniaku. Kilka razy już zawiódł, przez co mamy już z nim złe wspomnienia.

Z drugiej strony, jak na obrońcę nie jest piłkarzem starym i może po prostu potrzebował chwili czasu, by wejść na wyższy poziom, na którym teraz się stabilizuje. Z nim moglibyśmy pokusić się zresztą o grę w różnych ustawieniach, w których miał już okazję grać. Bo, podobnie jak Szcześniak, Walukiewicz pokazywał się już w przeszłości w trójce z tyłu, dałby nam duże możliwości, a jest już w jakimś stopniu sprawdzony na poziomie reprezentacyjnym.

Dlaczego nie Walukiewicz? [CZYTAJ WIĘCEJ]

Sebastian Walukiewicz w barwach Sassuolo

Sebastian Walukiewicz nie znalazł się w kadrze na listopadowe zgrupowanie, ale w Serie A idzie mu całkiem nieźle

Dlatego z nim można by było nawet pomyśleć o wariancie „doświadczonym”. Takim, w którym na mecz z mocnymi Holendrami wychodzą piłkarze najbardziej ograni na poziomie reprezentacyjnym, a świeżaków trzymamy tylko w odwodzie:

Zalewski – Kiwior – Walukiewicz – Bereszyński (Kędziora) – Cash

Ewentualnie w formie z Kiwiorem bliżej boku boiska i Zalewskim (albo Skórasiem) wyżej, gdzieś na skrzydle:

Kiwior – Walukiewicz – Bereszyński (Kędziora) – Cash

Choć ten układ podoba nam się średnio. Bo wiecie, naszym problemem jest brak – poza Kiwiorem oczywiście – poważnej opcji na lewą obronę. Takiej, która dałaby reprezentacji Polski swobodę działania wyrażoną możliwością przesunięcia piłkarza Porto do pary stoperów w zestawieniu z czwórką defensorów. Na ten moment nikt się nam taki nie objawił, więc jesteśmy skazani na popychanie Kiwiora w kierunku linii bocznej. A to sprawia, że, być może, tracimy nieco jego defensywnych walorów w tak trudnym meczu jak ten z Holandią.

Wariant pią… A to nie ma znaczenia

Pewnie da się jeszcze te klocki poprzestawiać, można się zastanawiać, czy nie warto zagrać klasyczną czwórką z tyłu, czy może jednak powinniśmy się trzymać trzech stoperów. Można kręcić, kombinować, przesuwać, ale efekt będzie w wielu wypadkach całkiem podobny. Na mecz z Holandią wyjęto nam ze składu lidera linii defensywnej i stojącego u jego boku środkowego obrońcę. Dwóch gości, którzy mogliby w innym wypadku być pewni występu w wyjściowej jedenastce.

Tym samym nie ma tu rozwiązań faktycznie dobrych. Wdrożenie każdego niesie ze sobą ryzyka, których nie unikniemy i których mamy prawo się bać w starciu z ofensywną siłą Oranje. Jest też jednak druga strona medalu – każdy piłkarz, który dostanie szansę w jutrzejszym meczu, ma naprawdę dużo do wygrania.

Bo dobry występ na tle Holandii to nie takie w kijek dmuchał. Życzymy go każdemu, co oczywiste.

CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:

Fot. Newspix

10 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama